ďťż
 
 
 
 

Wštki


[Wiedźmin] Piksele vs litery: Kobiety - Shani (k-siorzysko)



Polinick - Czw 04.03.2010, 15:45:57
" />Po pierwsze - idąc za ciosem, po drugie - by dać upust swojej frustracji spowodowanej marnością postaci pojawiających się w pierwszej odsłonie przygód wiedźmina, mam zamiar torturować was kolejnymi tekstami związanymi mniej lub bardziej z szeroko pojętą tematyką "gra - książka - wyobraźnia".

W poprzednim felietonie padło kilka słów smutnej prawdy na temat sposobu wykreowania postaci Triss Merigold. W moim mniemaniu bowiem jest to raczej marna imitacja władczyni magii, przecząca wszelkim wyobrażeniom, jakie do tej pory miałam o przedstawicielkach tej zaszczytnej profesji. Dość już jednak o niej, bo znów się rozpiszę i zacznę powtarzać to, co już zostało powiedziane, a to ostatnie, czego bym chciała. Nie zanudzając więcej zbyt długim wstępem, czas przejść do właściwego tematu tego tekstu, szumnie zwanego artykułem.

By nie zostać przedwcześnie posądzoną o ukazanie tylko jednej strony medalu, dziś wezmę pod lupę rudą osóbkę, zwaną zarówno w Sadze, jak i w jej wirtualnej kontynuacji imieniem Shani. Kilka oczywistych zarzutów jest pokrewne tym, które zostały postawione bohaterce pierwszej części moich przemyśleń. Nie będą już tak oczywiste, jak w powyższym przypadku, ponieważ urocza medyczka nie pojawia się na kartach powieści Sapkowskiego tak często, jak jedyna magiczka przeniesiona na PC - Triss Merigold. Jednak sytuacji, w jakich możemy zaznajomić się z postacią drugiej pretendentki do serca Geralta, jest na tyle dużo, by móc wskazać co najmniej kilka żenujących błędów, jakie popełniono przy tkaniu wizerunku młodziutkiej absolwentki Akademii w Oxenfurcie.

Jeśli celem twórców gry było ukazanie Shani jako przeciwieństwa czarodziejki, której aparycja niczym nie różniła się od tej, jaką mogą się pochwalić najtańsze dziwki w Wyzimie, to można powiedzieć, że w pewnym sensie ich starania odniosły skutek. Niestety, mieli chorobliwą tendencję do popadania ze skrajności w skrajność, dlatego młodsza z rywalek swoim wyglądem wcale nie odcina się od wychowanek przyklasztornej szkółki dla dziewcząt. Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że skoro ta początkująca lekarka właśnie tak się prezentowała, to poniżej zacytowana myśl musiała najść Największego Barda niewątpliwie w pijanym widzie:

Shani uśmiechnęła się jeszcze śliczniej, a Jaskier znowu nabrał ochoty, by wreszcie ułożyć balladę o dziewczętach takich jak ona – niezbyt ładnych, a pięknych, takich, które śniły się po nocach, podczas gdy te klasycznie urodziwe zapominało się po pięciu minutach.

Bowiem, nawet przy najlepszych chęciach, nie jestem w stanie dostrzec w tym chudym falsyfikacie kobiety nawet grama wyjątkowości. Żadna z widocznych gołym okiem cech nie zapada w pamięć, a kwestia fabularna także w żaden sposób nie ratuje sytuacji.

Shani widziana oczyma twórców gry jest postacią niemal aseksualną. Gdyby zamiast kart można było obejrzeć prawdziwą scenę miłosnego zbliżenia, to idę o zakład, że w przypadku obcowania z tą banalną kobietką, ujrzelibyśmy coś w stylu pozycji "na kłodę". Jedynym wytłumaczeniem jakie znajduję dla tych, którzy jako towarzyszkę wybrali właśnie wyżej wymienioną, to dobro dziecka - Shani bardziej niż Triss przypomina odpowiedzialną opiekunkę dla małego chłopca.

Brak biustu, wszystkie kobiece atuty (jeśli jakieś w ogóle ma) ukryte pod skromnym wdziankiem podobnym do tego, które nosiła Bunia w "Gumisiach" - tak oto jawi się Shani w grze. Tymczasem ta sama dziewczyna, o której czytamy u Sapkowskiego, to osoba niesamowicie charyzmatyczna i pociągająca, należy także pamiętać o jej inteligencji i pewnej trudnej do opisania niewinności, uroku wynikającym nie tyle z młodego wieku, co z nastawienia innego niż to, które przejawiała większość bohaterek płci żeńskiej.

Największą moją bolączką, jeśli chodzi o kwestię postaci kobiecych, jest pozbawienie roli w grze niewiasty z krwi i kości - takiej, która, oprócz atrakcyjnego wyglądu, miałaby również ciekawie rozwiązaną kwestię psychiki. Paniom stawianym na drodze Wiedźmina brakuje nie tylko naturalności, ale także własnego zdania, pewnej właściwej białogłowom przekory, zdolności do manipulacji prymitywnym, męskim instynktem. Dlatego tak często budzi się we mnie tęsknota za Yennefer - niebanalnie piękną, ale i charakterną, skomplikowaną postacią. Z największą przyjemnością oglądałabym scenę, w której czarnowłosa czarodziejka tłucze przerażonemu Białemu Wilkowi u stóp słoiki pełne konfitur.

Z drugiej jednak strony, jeśli wiedźma z Vengerberu miałaby zostać sprofanowana w taki sam sposób, jak jej opisane wcześniej rywalki, to lepiej że zrezygnowano z takiego urozmaicenia, jak związek Geralta z jego jedyną miłością. Być może najciekawsza kobieca bohaterka genialnego dzieła Sapkowskiego okazała się dla twórców gry zbyt dużym wyzwaniem, dlatego postawili na nieciekawe, ale bezpieczne rozwiązania, czyli dwa rude manekiny, oddające się Wiedźminowi wedle jego męskiego uznania.




Oceansoul - Pią 05.03.2010, 13:47:59
" /> Cytuj:



k-siorzysko - Pią 05.03.2010, 18:45:02
" />Po pierwsze - idąc za ciosem, po drugie - by dać upust swojej frustracji spowodowanej marnością postaci pojawiających się w pierwszej odsłonie przygód wiedźmina, mam zamiar torturować was kolejnymi tekstami związanymi mniej lub bardziej z szeroko pojętą tematyką "gra - książka - wyobraźnia".

W poprzednim felietonie padło kilka słów smutnej prawdy na temat sposobu wykreowania postaci Triss Merigold. W moim mniemaniu bowiem jest to raczej marna imitacja władczyni magii, przecząca wszelkim wyobrażeniom, jakie do tej pory miałam o przedstawicielkach tej zaszczytnej profesji. Dość już jednak o niej, bo znów się rozpiszę i zacznę powtarzać to, co już zostało powiedziane, a to ostatnie, czego bym chciała. Nie zanudzając więcej zbyt długim wstępem, czas przejść do właściwego tematu tego tekstu, szumnie zwanego artykułem.

By nie zostać przedwcześnie posądzoną o ukazanie tylko jednej strony medalu, dziś wezmę pod lupę rudą osóbkę, zwaną zarówno w Sadze, jak i w jej wirtualnej kontynuacji imieniem Shani. Kilka oczywistych zarzutów jest pokrewne tym, które zostały postawione bohaterce pierwszej części moich przemyśleń. Nie będą już tak oczywiste, jak w powyższym przypadku, ponieważ urocza medyczka nie pojawia się na kartach powieści Sapkowskiego tak często, jak jedyna magiczka przeniesiona na PC - Triss Merigold. Jednak sytuacji, w jakich możemy zaznajomić się z postacią drugiej pretendentki do serca Geralta, jest na tyle dużo, by móc wskazać co najmniej kilka żenujących błędów, jakie popełniono przy tkaniu wizerunku młodziutkiej absolwentki Akademii w Oxenfurcie.

Jeśli celem twórców gry było ukazanie Shani jako przeciwieństwa czarodziejki, której aparycja niczym nie różniła się od tej, jaką mogą się pochwalić najtańsze dziwki w Wyzimie, to można powiedzieć, że w pewnym sensie ich starania odniosły skutek. Niestety, mieli chorobliwą tendencję do popadania ze skrajności w skrajność, dlatego młodsza z rywalek swoim wyglądem wcale nie odcina się od wychowanek przyklasztornej szkółki dla dziewcząt. Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że skoro ta początkująca lekarka właśnie tak się prezentowała, to poniżej zacytowana myśl musiała najść Największego Barda niewątpliwie w pijanym widzie:

Shani uśmiechnęła się jeszcze śliczniej, a Jaskier znowu nabrał ochoty, by wreszcie ułożyć balladę o dziewczętach takich jak ona – niezbyt ładnych, a pięknych, takich, które śniły się po nocach, podczas gdy te klasycznie urodziwe zapominało się po pięciu minutach.

Bowiem, nawet przy najlepszych chęciach, nie jestem w stanie dostrzec w tym chudym falsyfikacie kobiety nawet grama wyjątkowości. Żadna z widocznych gołym okiem cech nie zapada w pamięć, a kwestia fabularna także w żaden sposób nie ratuje sytuacji.

Shani widziana oczyma twórców gry jest postacią niemal aseksualną. Gdyby zamiast kart można było obejrzeć prawdziwą scenę miłosnego zbliżenia, to idę o zakład, że w przypadku obcowania z tą banalną kobietką, ujrzelibyśmy coś w stylu pozycji "na kłodę". Jedynym wytłumaczeniem jakie znajduję dla tych, którzy jako towarzyszkę wybrali właśnie wyżej wymienioną, to dobro dziecka - Shani bardziej niż Triss przypomina odpowiedzialną opiekunkę dla małego chłopca.

Brak biustu, wszystkie kobiece atuty (jeśli jakieś w ogóle ma) ukryte pod skromnym wdziankiem podobnym do tego, które nosiła Bunia w "Gumisiach" - tak oto jawi się Shani w grze. Tymczasem ta sama dziewczyna, o której czytamy u Sapkowskiego, to osoba niesamowicie charyzmatyczna i pociągająca, należy także pamiętać o jej inteligencji i pewnej trudnej do opisania niewinności, uroku wynikającym nie tyle z młodego wieku, co z nastawienia innego niż to, które przejawiała większość bohaterek płci żeńskiej.

Największą moją bolączką, jeśli chodzi o kwestię postaci kobiecych, jest pozbawienie roli w grze niewiasty z krwi i kości - takiej, która, oprócz atrakcyjnego wyglądu, miałaby również ciekawie rozwiązaną kwestię psychiki. Paniom stawianym na drodze Wiedźmina brakuje nie tylko naturalności, ale także własnego zdania, pewnej właściwej białogłowom przekory, zdolności do manipulacji prymitywnym, męskim instynktem. Dlatego tak często budzi się we mnie tęsknota za Yennefer - niebanalnie piękną, ale i charakterną, skomplikowaną postacią. Z największą przyjemnością oglądałabym scenę, w której czarnowłosa czarodziejka tłucze przerażonemu Białemu Wilkowi u stóp słoiki pełne konfitur.

Z drugiej strony, jeśli wiedźma z Vengerbergu miałaby zostać sprofanowana w taki sam sposób, jak jej opisane wcześniej rywalki, to lepiej że zrezygnowano z takiego urozmaicenia, jak związek Geralta z jego jedyną miłością. Być może najciekawsza kobieca bohaterka genialnego dzieła Sapkowskiego okazała się dla twórców gry zbyt dużym wyzwaniem, dlatego postawili na nieciekawe, ale bezpieczne rozwiązania, czyli dwa rude manekiny, oddające się Wiedźminowi wedle jego męskiego uznania.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szpetal.keep.pl
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • funlifepok.htw.pl

  • Sitedesign by AltusUmbrae.