ďťż
Wštki |
Rozpad Alrui
Ignatius Fireblade - Sob 16.12.2006, 21:36:34 " />Cóż, jestem tu nowy, wię przede wszystkim: WITAJCIE! Mam nadzeję, że miło nam będzie upływać psanie na tym forum. Póki co, zapraszam do zapoznania się z prologiem do mojego nowego projektu. Zpraszam do czytania i komentowania. Czytałem temat odn. debaty nad zamieszczanem komentarzy... Chyba zrobię tak samo, by umilić i uprościć wam lekturę. ___________________ Rozpad Alrui Ignatius Fireblade Dla Moniki Prolog Świątynia Przedwiecznych Świątynia Przedwiecznych była ogromną budowlą, wykutą z jednej, ogromnej bryły lodowca. Nie posiadała żadnych załamań, ani kątów ostrych. Wszystko zostało doskonale wygładzone przez wodę, płynącą w nieskończoność pod lustrami podłóg, ścian i sufitów. Wola władców Świątyni wystarczała, by utrzymać żywioły w ryzach. Błękit otaczał wnętrza, przedmioty oraz każdą żywą istotę wewnątrz pałacu bóstw, napełniając serca nieskończonym dobrem, a zarazem zmrażając wizją kary. Lód był ukojeniem, ale i katem. Gdyby przyglądnąć się przeźroczystej podłodze, to w oczy rzucały się zamazane kształty, zatopione wśród lodowatych mórz. Bogowie potrafili pozbywać się niewiernych, chcących splugawić ich dom. Główną część Świątyni stanowiła ogromna sala z wysoko umieszczoną kopułą. Wiele pokoleń budowniczych i rzeźbiarzy pracowało, płodziło dzieci i umierało tutaj, choć bogowie mogli wyręczyć ich za pomocą jednej myśli. Ściany zdobiły płaskorzeźby, przedstawiające wizję autora o przebiegu dyskusji nad stworzeniem Alrui. Ukazał Przedwiecznych jako brodatych mędrców dumających nad dziełem, chcących wprowadzić w kreację jak najwięcej dobra. Nie do końca była to prawda... Choćby z tego powodu, że około połowa bóstw była płci żeńskiej. Kopuła została ozdobiona malowidłami, mogących opowiadać o Raju, gdzie trafią ci, którzy wierzą. Cóż, malarz chyba nie był opłacany zbyt hojnie. Posadzkę okrywał gruby, czerwony dywan, zasłaniający lód i wodę, a także ogrzewający stopy mieszkańców i pielgrzymów. Kobierzec jeszcze nigdy nie przemókł – kolejny dowód na istnienie boskiej woli. Dwie osoby siedziały na ołtarzu i grały w szachy. Obaj przyjęli wygląd brodatych, osiwiałych starców, odzianych w białe togi. Nie różnili się od siebie prawie niczym, nawet siatki zmarszczek wyglądały identycznie. Jedyną różnicą były pionowe źrenice jednego ze starców – tego, który grał czarnymi figurami. Biała królowa wystrzeliła po skosie, zmierzając w stronę odsłoniętej wieży i posyłając figurę za szachownice. - Ha! Teraz, to już mam cię na widelcu, bracie – wykrzyknął starzec, głośno klaszcząc w dłonie. - Tak sądzisz? – Uśmiechnął się drugi, ten o oczach niczym jaszczurka. Czarna wieża przeskoczyła dwa pola, ustawiając się prostopadle do białego króla. Naprzeciw niego stał goniec, a z lewej pułapkę domykał koń. - Tak – Starzec odwzajemnił uśmiech i przesunął królową, posyłając za szachownicę drugą z czarnych wież i blokując króla przeciwnika, do tej pory ukrywającego się w rogu szachownicy. - Ehhh… - Czarny wzruszył ramionami. – Jeszcze się zrewanżuję! - Elethrion! – Zwycięzca krzyknął, a moc jego głosu została zwielokrotniona pod kopułą Świątyni. Za ścianą lodu zaczęła kształtować się sylwetka wysokiego mężczyzny. Po chwili Elethrion wyłonił się zza zimnej bariery, wkraczając do głównej nawy. Rozłożył skrzydła, a jego błękitne oczy błyszczały boską mocą, tchniętą w niego przez przyzywającego. Mężczyzna był Sługą Lodu, wykutym i ożywionym przez samego Alrua, jednego z dwunastu Przedwiecznych. Elethrion stał się golemem, lecz został wyposażony w umysł, duszę i wolną wolę. Młodzieńczy wygląd doskonale pomagał w zachowywaniu pozorów człowieczeństwa. - Więc tym razem wygrał pan Rant? – Golem zwrócił się do zwycięzcy. – Wspaniała walka, Panie – Następnie skierował spojrzenie na pokonanego. – Przykro mi, to był zaszczyt, móc panu służyć. Do zobaczenia, panie Sen. - Wrócę za kolejny wiek, bracie. Ciesz się mym sługą do tego czasu – rzucił pokonany, ignorując golema. Bóg rozpłynął się w fioletowym obłoku dymu. - Obrażalski jak zawsze – burknął Rant, władca i patron sfery sakralnej. - Jakie jest pańskie pierwsze życzenie? – Elethrion machinalnie wygłosił rutynową kwestię. - Mój Awatarze, musimy tchnąć w naszych poddanych nieco więcej wiary i utrzeć nosa memu rodzeństwu – Bóg paskudnie się uśmiechnął. - Jak sobie życzysz, Panie. Golem rozłożył skrzydła i wzbił się w powietrze. Chwilę unosił się w górze, mrucząc zaklęcie przenikania, po czym skierował się na najbliższą ścianę. Gdyby ktokolwiek znajdował się teraz w Świątyni Przedwiecznych, zobaczyłby skrzydlatego mężczyznę, mknącego przez nieskończone morze lodowatej wody. Niestety, prócz bogów Alrantu nikt tu nie przebywał. Carly - Sob 16.12.2006, 22:09:34 " />Witamy na Insimilionie, Ignatiusie. Co do tekstu, przyjemnie się go czyta, niektóre pojęcia są dla mnie niezrozumiałe, ale z pewnością dalsze części rozjaśnią trochę mój umysł. Teraz kilka zastrzeżeń (w końcu doskonalimy się nieustannie, prawda?): Cytuj: Ignatius Fireblade - Nie 17.12.2006, 09:57:39 " />Dziękuję za wytknięcie szkolnych błędów (wstyd, ze sam ich nie wychwyciłem), ot plus zamieszczania tekstów do publicznego wglądu. Cieszę się, że spodoabały sę opisy i tak, to nazwa uniwersum... Już kiedyś starałem się stworzyć inne, jednak pomysł poległ, gdy dostregłem dość poważne błędy w założeniach i cholernie przykrą naiwność (pomysł powstał, gdy miałem latek 16, czyli 4 wiosny temu)... Teraz zbrałem się do tego bardziej metodycznie, rozrysowując sobie wszystko krok po kroku. Oby tym razem wyszło. Tekst ten w znacznej mierze będie pokazwał jeden wycinek terenów Alrui, wschodnią część kontynentu Alrant... Co będzie dalej, doczytacie w kolejnych fragmentach. Chciałbym raz jeszcze podziękować za krytykę i posypać głowę popiołem... strasznie debilne błędy. Dzięki. Wysłany Sob 23.12.2006 09:04:58: Przykro mi, że jestem zmuszony zrobić double posta, ale po zedytowaniu, forum nie zaznaczyło tego do przeczytania. Poza tym, minął prawie tydzień. Fragmencik znów nieco ktrótki. Niestety, wine za to ponoszą świateczne obowiązki oraz zblizajaca sie sesja. Następnym razem będzie nieco dłuzej. Zapraszam do czytania i komentowania. ------------------------------- Rozdział Pierwszy Lochy Dracon nie pamiętał ile czasu już spędził w więzieniu Lorda Regenta Alrantu… Pod ziemią bardzo łatwo jest stracić rachubę. Starał się określać dni na podstawie procesów biologicznych własnego organizmu, ale okazało się to niemożliwe. Zbyt rzadko dostawał wodę i suchary, by regularnie się wypróżniać. Alternatywa nie była lepsza… obserwowanie rosnącej pleśni na ścianach to raczej nie porywające zajęcie. Za co znalazł się w takim zapomnianym przez bogów miejscu jak to? Pamiętał, że w jednej chwili gapił się na tyłek córki Lorda, a w następnej dostał pancerną rękawicą po głowie i obudził się w tym miejscu. Biedna dziewczyna… miała już szesnaście wiosen, a nie wiedziała jak to jest, mieć mężczyznę. - Te, grajek – głos strażnika odbijał się od chłodnych i wilgotnych ścian, wyprzedzając nawet jego olbrzymi brzuch. – To twój wielki dzień. Szef zdecydował, że dostaniesz papu. - Jak to miło z jego strony – Dracon wydusił z siebie odpowiedź. – Może jeszcze nie zdechnę z głodu. - Farciarz, patrzcie go – Strażnik roześmiał się rubasznie i cisnął w mężczyznę sucharka. – Tu masz popitkę – dodał, rozlewając wodę na podłogę. - I tak była co najmniej półroczna. - Bo ci sucharka wezmę, psie. Dracon nie odpowiedział, tylko wgryzł się w kromkę, ryzykując, że chwiejące się zęby posypią się na podłogę. Zaczął żuć, nawilżając suchara ślina. Podrapał się po dorodnym, brązowym grzybie, jaki wykwitł mu ostatnio. Prócz niego, ciało więźnia toczyły również wysypka, grzybica stóp i przebarwienia, mogące zwiastować naprawdę przeróżne, choć równie paskudne rzeczy. - Ile tu już siedzę? – Dracon zawsze zadawał to pytanie strażnikowi. - Za mało – Odpowiedź nigdy się nie zmieniała. – Szczególnie, że córka miłościwego pana nie wyszła jeszcze za mąż… - Co mi do tego? - Bo ci jeszcze powiem – Strażnik pogroził więźniowi pięścią. – Nie tobie rozważać wewnętrzne sprawy królestwa. - Księstwa – sprostował Dracon. – Choć nie, to tylko głupie lenno. Mężczyzna potężnej postury zerwał się na równe nogi, co w jego wypadku było nie lada wyczynem, sapiąc z oburzenia. - Jak śmiesz?! Za karę nie dostaniesz sucharka do końca miesiąca! - Cóż, przeżyję – Dracon wzruszył wychudzonymi ramionami. - Nie byłbym taki pewien, ścierwo – wysyczał strażnik i ruszył wzdłuż korytarza, chcąc poznęcać się nad innymi rezydentami lochów. - Jaki wrażliwy – zaszydził Dracon, po czym opadł, wyczerpany na podłogę. Coś chlupnęło i więzień poczuł, jak jego ręka zagłębia się w kałuży szczyn i gówna – jego wychodku. Poderwał się, ale zawroty głowy na powrót go położyły. Wszystko było już jedno… i tak będzie musiał tu umrzeć. Carly - Śro 28.02.2007, 17:25:54 " />Kolejna część opowiadania. Muszę przyznać, że bardzo dobra, zwrócę jedynie uwagę na kilka szczegółów: 1. Cytuj: Orick - Śro 28.02.2007, 18:20:47 " />Przeczytałem. Mnie ciężko zadowolić - Sam nie piszę jakoś specjalnie, ale przeczytałem masę fanficków i mam coraz bardziej wybredny gust xP Dobre, ale nie jakieś fascynujące. Nie wgniotło mnie. Czyta się przyjemnie, przystępnie, ale specjalnie - póki co - wciągające nie jest. Jednakże czekam na dalszy ciąg, nieprzerwanie. Ignatius Fireblade - Czw 12.04.2007, 07:32:03 " />Długo mnie nie było, oj bardzo długo. Wszystko wina naprzemiennie psujacego się kompa i chrzaniącej równo sieci. Jednak wylazłem na prostą. Patrzę, a tu aż dwa komentarze Miła odmiania po tak długiej ciszy. Dzięki wam zarówno za miłe słowa, jak i krytykę. Choć, nieco ważniejsza dla mnie jest ta druga. W końcu człowiek wciaż się rozwija. Po tak długiej nieobecnosci przyszło mi nieco namieszać. Chciałbym, byście wymazali z pamięci ten fragment wyżej... gdzieś tak od tego momentu: Cytuj: Ingmar - Czw 12.04.2007, 15:44:17 " />Hym, trzeba oddać, że końcówka jest dosyć zaskakująca, szczególnie mocne wrażenie wywołuje szybkie przejście z opisu krągłości kotki do łamania kości przez zapoconych strażników. Ogólnie czyta się lekko, widać że nie gubisz się w swoich słowach i konsekwentnie dążysz do końca - za to masz u mnie dużego plusa. W fanficach specjalnie oczytany nie jestem - tak pewnie koło 20 przeczytałem ~~ - więc nie powiem jak wypada na tle innych. Co do błędów to przeczytaj pierwsze trzy zdania. Dwa razy występuje w nich słowo mężczyzna i z tego co widzę odnosi się do różnych postaci... mylące, trzeba dodać. A tak poza tym to z nieukrywaną chęcią przeczytam kolejny kawałek. |
|||
Sitedesign by AltusUmbrae. |