ďťż
Wštki |
[ME2]Pierwsze wrażenia. (Vrenth)
Vrenth - Sob 30.01.2010, 13:49:12 " />Nieczęsto zdarza mi się czekać z niecierpliwością na premierę jakiejś gry, ale tak było w przypadku Mass Effect 2. Pierwszą część gry ukończyłam kilkakrotnie, skrzętnie przechowując zapisane gry, żeby wykorzystać je w kontynuacji przygody Komandora Sheparda. Poniżej zamieszczam doświadczenia z pierwszego kontaktu z grą, jednak staram się nie ujawniać fabuły. Edycja kolekcjonerska. Długo wahałam się, jednak zdecydowałam się na edycję kolekcjonerską i nie żałuję. Składa się z dwóch pudełek: z grą i zawartością specjalną. Pierwsze jest metalowe, z wizerunkiem Sheparda, bardzo ładnie wykonane. Zawiera dwie płyty z grą i jedną z dodatkami, zawierającą kilka krótkich filmów o tworzeniu Mass Effect 2, zwiastunów i tapet. Chyba wszystkie są dostępne na oficjalnej stronie, tylko tu zostały zebrane razem. Drugie pudełko, stylizowane na teczkę z tajnymi aktami, oferuje kod umożliwiający pobranie zbroi i pancerza, nowej przygody i najemnika. Również można znaleźć krótki komiks i niewielki art book, prezentujący koncepcje kilku postaci czy lokacji. Generalnie edycja kolekcjonerska jest dokładnie wykonana i prezentuje się ładnie, ale kwestią dyskusyjną jest, czy to dodatkowa zawartość jest warta wydania 50 zł więcej. Na pewno jeśli chce się kupić pakiet z dodatkową przygodą i najemnikiem, taniej jest wybrać tę wersję, niż później rozszerzać podstawową przez Punkty Bioware. Kontynuacja, czy zupełnie nowa gra? Wiadome było od dawna, że w Mass Effect 2 będzie można importować postać z pierwszej części gry. Jest to proste do wykonania przez jedno z narzędzi konfiguracyjnych, jednak nie ma się co łudzić, że zaczniemy grę niepokonanym Widmem. Importowana jest historia postaci przed służbą, imię i kilka kluczowych wyborów fabularnych, a także jest możliwość zachowania dawnego wyglądu Sheparda. Dodatkowo zaczyna się z większą ilością kredytów i na drugim poziomie doświadczenia, zamiast na pierwszym. Klasę postaci i wygląd można wybrać od nowa. Na początku widać wiele nawiązań do wcześniejszych przygód, jednak można spokojnie sięgnąć po grę nie mając styczności z jej pierwszą częścią. Sterowanie i grafika. Muszę przyznać, że sterowanie mnie zaskoczyło, ponieważ jest wyraźnie inne od tego, które się pamięta z pierwszej części. Szczęśliwie, początek gry jest połączony z samouczkiem, więc dość szybko można się przyzwyczaić do nowych poleceń. Walka jest bardzo wygodnie rozwiązana, głównie pozwalając koncentrować się na kilku działaniach głównej postaci. Nie trzeba pilnować działań dwójki towarzyszy, gdyż wystarczająco dobrze kryją się i ostrzeliwują wrogów. Aby wyleczyć postać czy zregenerować tarcze wystarczy chwilę zaczekać np. za stertą paczek. Przy strzelaniu nie pojawia się już przegrzanie broni, tylko co pewien czas należy przeładowywać broń, po czym zbierać wymienniki ciepła zostawione przez poległych. Jest to dużo lepsze rozwiązanie niż poprzednie. Grafika Mass Effect 2 jest dużo bardziej zróżnicowana niż pierwszej części. Widoczne jest dużo więcej szczegółów, ale też wygląd poszczególnych postaci czy lokacji został wyraźnie dopracowany. Da się zauważyć dużo cech indywidualnych, nawet wśród mało istotnych postaci. Sporym minusem jest fakt, że opcji wyglądu twarzy jest niewiele więcej niż poprzednio i nie są zbyt efektowne. Można natomiast modyfikować kolor i wzór pancerza, jak i strój noszony na statku, co pozwala np. ubrać panią komandor na różowo. Gra jest dopracowana pod względem graficznym, poprzez bardziej szczegółowe lokacje czy ciekawe ekrany logowania. Dzięki szczegółom, takim jak apteczka czy holograf przy odtwarzaniu nagrania z komputera, Mass Effect 2 pod względem realizmu przypomina dobrą grę fpp. Większość lokacji jest nieco klaustrofobiczna, jak przystało na stacje kosmiczne, ale też bardziej mroczna niż w pierwszej części. Wyraźnie widać, że w galaktyce nadal panuje chaos, a wiele miejsc rządzonych jest przez organizacje przestępcze, czy bandy najemników. Fabuła i rozgrywka. Bardzo ciekawiło mnie, jak twórcy przejdą od historii Widma â pogromcy Sarena do kogoś praktycznie bez doświadczenia. Rozwiązanie jest jednym z ciekawszych, które zdarzyło mi się widzieć. Zwłaszcza, że należy rozpocząć od współpracy z jednym z wcześniejszych wrogów a starzy przyjaciele okażą się czasem bardzo mało pomocni. Trafienie do świata, który przez dwa lata od pokonania Suwerena mocno się zmienił jest zaskakujące, ale przez to ciekawe. Jest to kolejny element sprawiający, że gra będzie ciekawa też dla osób, które nie miały styczności z pierwszą częścią. Już jedna z pierwszych misji pozytywnie zaskakuje poziomem walk. Przeciwnicy są zróżnicowani, zmuszają więc do wykorzystywania różnorodnych technik walki. Można zapomnieć o lokacji pełnej jednakowych gethów, które zawsze atakowały taką samą bronią. Inteligencja przeciwników została również poprawiona, co sprawia, że kryją się za umocnieniami, atakując czy podkradając się do pozycji drużyny. Podobnie sprawdzają się nowe bronie, które są dużo bardziej realistyczne. Przykładowo, strzał z bliska ze strzelby zadaje bardzo duże obrażenia, podobnie jak trafienie w głowę jest bardziej śmiercionośne niż w tułów. Kolejnymi ulepszeniami w stosunku do poprzedniej części gry są minigry. Pojawiają się one przy obchodzeniu zabezpieczeń i hakowaniu â otworzenie zamka czy pozyskanie dodatkowych danych wymaga pewnych umiejętności, ale nie od postaci tylko od gracza. Jest to rozwiązane przez krótkie łamigłówki logiczne wymagające szybkiego rozwiązania. Jest to bardzo sympatyczne rozwiązanie, choć obawiam się, że może stać się irytujące po dłuższym czasie. Podobnie jest z niezbadanymi planetami â pozyskanie surowców niezbędnych do ulepszania pancerza czy statku wymaga wykupienia sond i wyrzucenia ich na niezbadanych planetach po uprzednim przeskanowaniu ich powierzchni. Czy warto zagrać? Rzadko mi się zdarza widzieć kontynuację dorównującą poziomem pierwszej części, a w przypadku Mass Effect 2 wygląda na to, że tak będzie. Po kilkunastu godzinach spędzonych nad grą już obawiam się, że będzie zbyt krótka. Na szczęście, polskim tłumaczom nie udało się za bardzo zepsuć gry, choć widać wyraźne niedociągnięcia, jak różnice w kwestiach mówionych przez postacie i napisach. Początkowo irytował mnie głos Shepard, słabo pasujący do niej, jednak później się nieco poprawił, przypuszczalnie dzięki noszeniu hełmu. Większych powodów do narzekania nie widzę, więc myślę, że ci, którym się podobała pierwsza część gry, zdecydowanie powinni sięgnąć po tę kontynuację. Polinick - Sob 30.01.2010, 14:19:15 " /> Cytuj: Vrenth - Sob 30.01.2010, 14:35:49 " />Polinicku, to są tylko pierwsze wrażenia. Szczegółów jeszcze sama za wielu nie znam, zresztą koncentrowałam się na tym, by nie zdradzać fabuły. Napisanie recenzji czy porównania z pierwszą częścią zdecydowanie wymaga dłuższego grania. Ech, a tak się starałam pisać bez powtórzeń. Nie poprawiam za bardzo "się". Fragment z "można" zostawiłam bez zmian, bo mało razi i nie widzę żadnej możliwości zmiany tego (ani poprzednich zdań). Co do hełmu - szczera prawda. Jak pierwszy raz usłyszałam, jak mówi, to zaklęłam, że musieli zepsuć coś z głosem, potem chyba nieco się poprawił i niewątpliwie jest lepszy w hełmie. Pierwszy jest zbyt wysoki i łagodny jak na Widmo. Poza tym naprawdę jest to jedyny minus jak do tej pory. --------------- Nieczęsto zdarza mi się czekać z niecierpliwością na premierę jakiejś gry, ale tak było w przypadku Mass Effect 2. Pierwszą część ukończyłam kilkakrotnie, skrzętnie przechowując zapisane postaci, żeby wykorzystać je w kontynuacji przygody Komandora Sheparda. Poniżej zamieszczam doświadczenia z pierwszego kontaktu z grą, jednak staram się nie ujawniać fabuły. Edycja kolekcjonerska. Długo się wahałam, jednak wybrałam na edycję kolekcjonerską i nie żałuję. Składa się z dwóch pudełek: z grą i zawartością specjalną. Pierwsze jest metalowe, z wizerunkiem Sheparda, bardzo ładnie wykonane. Znajdują się w nim dwie płyty z grą i jedną z dodatkami, na które składa się kilka krótkich filmów o tworzeniu Mass Effect 2, zwiastunów i tapet. Chyba wszystkie są dostępne na oficjalnej stronie, tylko tu zostały zebrane razem. Drugie pudełko, stylizowane na teczkę z tajnymi aktami, oferuje kod umożliwiający pobranie zbroi i pancerza, nowej przygody i najemnika. Również można znaleźć krótki komiks i niewielki art book, prezentujący koncepcje kilku postaci czy lokacji. Generalnie edycja kolekcjonerska jest dokładnie wykonana i prezentuje się ładnie, ale kwestią dyskusyjną jest, czy to dodatkowa zawartość jest warta wydania 50 zł więcej. Na pewno jeśli chce się kupić pakiet z dodatkową przygodą i najemnikiem, taniej jest wybrać tę wersję, niż później rozszerzać podstawową przez Punkty Bioware. Kontynuacja czy zupełnie nowa gra? Wiadome było od dawna, że w Mass Effect 2 będzie można importować postać z pierwszej części gry. Jest to proste do wykonania przez jedno z narzędzi konfiguracyjnych, jednak nie ma się co łudzić, że zaczniemy grę niepokonanym Widmem. Importowana zostanie historia postaci przed służbą, imię i kilka kluczowych wyborów fabularnych, a także istnieje możliwość zachowania dawnego wyglądu Sheparda. Dodatkowo zaczyna się z większą ilością kredytów i na drugim poziomie doświadczenia, zamiast na pierwszym. Klasę postaci i wygląd można wybrać od nowa. Na początku widać wiele nawiązań do wcześniejszych przygód, jednak można spokojnie sięgnąć po grę nie mając styczności z jej pierwszą częścią. Sterowanie i grafika. Muszę przyznać, że sterowanie mnie zaskoczyło, ponieważ jest wyraźnie inne od tego, które się pamięta z pierwszej części. Szczęśliwie, początek gry jest połączony z samouczkiem, więc dość szybko można się przyzwyczaić do nowych poleceń. Walka jest bardzo wygodnie rozwiązana, głównie pozwalając koncentrować się na kilku działaniach głównej postaci. Nie trzeba pilnować działań dwójki towarzyszy, gdyż wystarczająco dobrze kryją się i ostrzeliwują wrogów. Aby wyleczyć postać czy zregenerować tarcze wystarczy chwilę zaczekać np. za stertą paczek. Przy strzelaniu nie pojawia się już przegrzanie broni, tylko co pewien czas należy ją przeładowywać, po czym zbierać wymienniki ciepła zostawione przez poległych. Jest to dużo lepsze rozwiązanie niż poprzednie. Grafika Mass Effect 2 jest dużo bardziej zróżnicowana niż pierwszej części. Widoczne jest dużo więcej szczegółów, ale też wygląd poszczególnych postaci czy lokacji został wyraźnie dopracowany. Da się zauważyć dużo cech indywidualnych, nawet wśród mało istotnych postaci. Sporym minusem jest fakt, że opcji wyglądu twarzy jest niewiele więcej niż poprzednio i nie są zbyt efektowne. Można natomiast modyfikować kolor i wzór pancerza, jak i strój noszony na statku, co pozwala np. ubrać panią komandor na różowo. Gra jest dopracowana pod względem graficznym, poprzez bardziej szczegółowe lokacje czy ciekawe ekrany logowania. Dzięki szczegółom, takim jak apteczka czy holograf przy odtwarzaniu nagrania z komputera, Mass Effect 2 pod względem realizmu przypomina dobrą grę fpp. Większość lokacji jest nieco klaustrofobiczna, jak przystało na stacje kosmiczne, ale też bardziej mroczna niż w pierwszej części. Wyraźnie widać, że w galaktyce nadal panuje chaos, a wiele miejsc rządzonych jest przez organizacje przestępcze czy bandy najemników. Fabuła i rozgrywka. Bardzo ciekawiło mnie jak twórcy przejdą od historii Widma â pogromcy Sarena do kogoś praktycznie bez doświadczenia. Rozwiązanie jest jednym z ciekawszych, które zdarzyło mi się widzieć. Zwłaszcza, że należy rozpocząć od współpracy z jednym z wcześniejszych wrogów, a starzy przyjaciele okażą się czasem bardzo mało pomocni. Trafienie do świata, który przez dwa lata od pokonania Suwerena mocno się zmienił jest zaskakujące, ale przez to ciekawe. Jest to kolejny element sprawiający, że gra będzie ciekawa też dla osób, które nie miały styczności z pierwszą częścią. Już jedna z pierwszych misji pozytywnie zaskakuje poziomem walk. Przeciwnicy są zróżnicowani, zmuszają więc do wykorzystywania różnorodnych technik walki. Można zapomnieć o lokacji pełnej jednakowych gethów, które zawsze atakowały taką samą bronią. Inteligencja przeciwników została również poprawiona, co sprawia, że kryją się za umocnieniami, atakując czy podkradając się do pozycji drużyny. Podobnie sprawdzają się nowe bronie, które są dużo bardziej realistyczne. Przykładowo, strzał z bliska ze strzelby zadaje bardzo duże obrażenia, podobnie jak trafienie w głowę jest bardziej śmiercionośne niż w tułów. Kolejnymi ulepszeniami w stosunku do poprzedniej części gry są minigry. Pojawiają się one przy obchodzeniu zabezpieczeń i hakowaniu â otworzenie zamka czy pozyskanie dodatkowych danych wymaga pewnych umiejętności, ale nie od postaci tylko od gracza. Jest to rozwiązane przez krótkie łamigłówki logiczne wymagające szybkiego rozwiązania. Wygląda to na bardzo sympatyczną opcję, choć obawiam się, że może stać się irytujące po dłuższym czasie. Podobnie sytuacja wygląda z niezbadanymi planetami â pozyskanie surowców niezbędnych do ulepszania pancerza czy statku wymaga wykupienia sond i wyrzucenia ich na niezbadanych planetach po uprzednim przeskanowaniu ich powierzchni. Czy warto zagrać? Rzadko mi się zdarza widzieć kontynuację dorównującą poziomem pierwszej części, a w przypadku Mass Effect 2 wygląda na to, że tak będzie. Po kilkunastu godzinach spędzonych nad grą już obawiam się, że będzie zbyt krótka. Na szczęście, polskim tłumaczom nie udało się za wiele zepsuć, choć widać wyraźne niedociągnięcia, jak różnice w kwestiach mówionych przez postacie i napisach. Początkowo irytował mnie głos Shepard, słabo pasujący do niej, jednak później się nieco poprawił, przypuszczalnie dzięki noszeniu hełmu. Większych powodów do narzekania nie widzę, więc myślę, że ci, którym się podobała pierwsza część gry, zdecydowanie powinni sięgnąć po jej kontynuację. Polinick - Sob 30.01.2010, 14:41:38 " /> Cytuj: Vrenth - Sob 30.01.2010, 14:53:28 " />Ok. Po prostu większości moich tekstów zarzucano ich długość, więc starałam się nie rozpisywać Poza tym część tekstu odpadła, bo założyłam, że piszę głównie do osób, które coś wiedzą o Mass Effect. Jeśli pojawi się pytanie o coś więcej, to mogę rozszerzyć tekst. Rey - Sob 30.01.2010, 16:35:17 " />Tekst czyta się przyjemnie, ale w kilku miejscach miałem wrażenie jakby ktoś napisał recenzję i "uciął" po dwa podsumowujące zdania w każdym z akapitów. Jest tak jakby konstrukcja "Wprowadzenie + Rozwinięcie + porówna... CIACH! <Nowy akapit>" Brakuje puenty na zasadzie "To jest świetnie rozwiązane, tamto jest lepsze/gorsze niż w jedynce, a to o kant tyłka robić". Do tego ani słowa więcej o tej fabule "Bardzo się zmieniła" (jak? Rozumiem chęć nie-spoilerowania, ale ogólne wytyczne typu "teraz większą rolę odgrywa <jakaś tam frakcja>, bardziej korzystne jest <coś tam> itd.) Ogólnie, dla rozbudzenia apetytu i domysłów, a nie powiedzenie "Ta kwiatki są ładne, bo są..." i ucięcie zdania. Do tego ani słowa o muzyce, buuu. Poza tym, że rażąco brakuje konkretów i konkretnych przykładów, które zazwyczaj się pojawiają to nic nie znalazłem, ale nie szukałem pod kątem błędów. Więc to wyżej to tylko taka sugestia. Oceansoul - Sob 30.01.2010, 16:39:53 " /> Cytuj: Vrenth - Sob 30.01.2010, 18:53:33 " />Ok, poprawione. Nie jestem pewna, czy część z imiesłowem zrozumiałam dobrze. Sens zdania jest właśnie taki, jak napisałaś - najpierw się miało styczność z pierwszą grą, potem z drugą. Możliwe jest granie, jeśli ten fakt nie zaistniał. Wydaje mi się, że teraz już ma taki sens. Ociu, mam prośbę: jeśli nadal jest źle, to daj mi przykład, jak ma być dobrze, albo wytłumacz nie mówiąc "imiesłów". Reynevan - konkretów nie będzie, bo właśnie moim celem jest aby nie umieszczać spoilerów i nie wyjawiać fabuły. Wiele z rzeczy, których się dowiadujemy, są świetne, szokujące i właśnie dlatego nie chciałabym o nich przeczytać, zanim je zobaczę. Może nie pisałam jasno, ale cały tekst jest chwaleniem tej gry. Jeśli piszę, że coś jest lepsze niż w pierwszej części, to chyba chwalę, nie? Podsumowanie masz na końcu - umiałam znaleźć jeden czy dwa minusy. Muzyka jest praktycznie taka sama jak w pierwszej części. Mogę dodać takie zdanie, aczkolwiek dla mnie muzyka w większości cRPG po prostu była. Dopóki nie mam ochoty jej wyłączyć, bo irytuje, to jest dobra. -------------------- Nieczęsto zdarza mi się czekać z niecierpliwością na premierę jakiejś gry, ale tak było w przypadku Mass Effect 2. Pierwszą część ukończyłam kilkakrotnie, skrzętnie przechowując zapisane postaci, żeby wykorzystać je w kontynuacji przygody Komandora Sheparda. Poniżej zamieszczam doświadczenia z pierwszego kontaktu z grą, jednak staram się nie ujawniać fabuły. Edycja kolekcjonerska. Długo się wahałam, jednak wybrałam edycję kolekcjonerską i nie żałuję. Składa się z dwóch pudełek: z grą i zawartością specjalną. Pierwsze jest metalowe, z wizerunkiem Sheparda, bardzo ładnie wykonane. Znajdują się w nim dwie płyty z grą i jedną z dodatkami, na które składa się kilka krótkich filmów o tworzeniu Mass Effect 2, zwiastunów i tapet. Chyba wszystkie są dostępne na oficjalnej stronie, tylko tu zostały zebrane razem. Drugie pudełko, stylizowane na teczkę z tajnymi aktami, oferuje kod umożliwiający pobranie zbroi i pancerza, nowej przygody i najemnika. Również można znaleźć krótki komiks i niewielki art book, prezentujący koncepcje kilku postaci czy lokacji. Generalnie edycja kolekcjonerska jest dokładnie wykonana i prezentuje się ładnie, ale kwestią dyskusyjną jest, czy warto na nią wydać 50 zł więcej. Na pewno jeśli chce się kupić pakiet z dodatkową przygodą i najemnikiem, taniej wybrać tę wersję, niż później rozszerzać podstawową przez Punkty Bioware. Kontynuacja czy zupełnie nowa gra? Wiadome było od dawna, że w Mass Effect 2 będzie można importować postać z pierwszej części gry. Jest to proste do wykonania przez jedno z narzędzi konfiguracyjnych, jednak nie ma się co łudzić, że zaczniemy grę niepokonanym Widmem. Importowana zostanie historia postaci przed służbą, imię i kilka kluczowych wyborów fabularnych, a także istnieje możliwość zachowania dawnego wyglądu Sheparda. Dodatkowo zaczyna się z większą ilością kredytów i na drugim poziomie doświadczenia, zamiast na pierwszym. Klasę postaci i wygląd można wybrać od nowa. Na początku widać wiele nawiązań do wcześniejszych przygód, jednak można spokojnie sięgnąć po grę, nie mając uprzednio styczności z jej pierwszą częścią. Sterowanie i grafika. Muszę przyznać, że sterowanie mnie zaskoczyło, ponieważ jest wyraźnie inne od tego, które się pamięta z pierwszej części. Szczęśliwie, początek gry połączono z samouczkiem, więc dość szybko można się przyzwyczaić do nowych poleceń. Walka jest bardzo wygodnie rozwiązana, głównie pozwalając koncentrować się na kilku działaniach postaci. Nie trzeba pilnować działań dwójki towarzyszy, gdyż wystarczająco dobrze kryją się i ostrzeliwują wrogów. Aby wyleczyć postać czy zregenerować tarcze, wystarczy chwilę zaczekać np. za stertą paczek. Przy strzelaniu nie pojawia się już przegrzanie broni, tylko co pewien czas należy ją przeładowywać, po czym zbierać wymienniki ciepła zostawione przez poległych. Jest to dużo lepsze rozwiązanie niż poprzednie. Grafika Mass Effect 2 jest dużo bardziej zróżnicowana niż pierwszej części. Posiada dużo więcej szczegółów, ale też wygląd poszczególnych osób czy lokacji został wyraźnie dopracowany. Da się zauważyć dużo cech indywidualnych, nawet wśród mało istotnych postaci. Sporym minusem jest fakt, że opcji wyglądu twarzy znajdziemy niewiele więcej niż poprzednio i nie są zbyt efektowne. Można natomiast modyfikować kolor i wzór pancerza, jak i strój noszony na statku, co pozwala np. ubrać panią komandor na różowo. Gra jest dopracowana pod względem graficznym poprzez bardziej szczegółowe lokacje czy ciekawe ekrany logowania. Dzięki szczegółom, takim jak apteczka czy holograf przy odtwarzaniu nagrania z komputera, Mass Effect 2 pod względem realizmu przypomina dobrą grę fpp. Większość lokacji jest nieco klaustrofobiczna, jak przystało na stacje kosmiczne, ale też bardziej mroczna niż w pierwszej części. Wyraźnie widać, że w galaktyce nadal panuje chaos, a wieloma miejscami rządzą organizacje przestępcze czy bandy najemników. Fabuła i rozgrywka. Bardzo ciekawiło mnie jak, twórcy przejdą od historii Widma â pogromcy Sarena - do kogoś praktycznie bez doświadczenia. Rozwiązanie jest jednym z ciekawszych, które zdarzyło mi się widzieć. Zwłaszcza, że należy rozpocząć od współpracy z wcześniejszymi wrogami, a starzy przyjaciele okażą się czasem bardzo mało pomocni. Trafienie do świata, który przez dwa lata od pokonania Suwerena mocno się zmienił, wprawia w zaskoczenie, ale przez to interesujące. Jest to kolejny element sprawiający, że gra będzie ciekawa też dla osób, które nie miały styczności z pierwszą częścią. Już jedna z pierwszych misji pozytywnie zaskakuje poziomem walk. Przeciwnicy są zróżnicowani, zmuszają więc do wykorzystywania różnorodnych umiejętności. Można zapomnieć o lokacji pełnej jednakowych gethów, które zawsze atakowały taką samą bronią. Inteligencja przeciwników została również poprawiona, co sprawia, że kryją się za umocnieniami, atakując czy podkradając się do pozycji drużyny. Podobnie sprawdzają się nowe bronie, które są dużo bardziej realistyczne. Przykładowo, strzał z bliska ze strzelby zadaje duże obrażenia. Podobnie trafienie w głowę jest bardziej śmiercionośne niż w tułów. Kolejnymi ulepszeniami w stosunku do poprzedniej części gry są minigry. Pojawiają się one przy obchodzeniu zabezpieczeń i hakowaniu â otworzenie zamka czy pozyskanie dodatkowych danych wymaga pewnych umiejętności, ale nie od postaci, tylko od gracza. Jest to rozwiązane przez krótkie łamigłówki logiczne wymagające szybkiego rozwikłania. Wygląda to na bardzo sympatyczną opcję, choć obawiam się, że może stać się irytujące po dłuższym czasie. Podobnie przedstawia się sytuacja z niezbadanymi planetami â pozyskanie surowców niezbędnych do ulepszania pancerza czy statku wymaga wykupienia sond i wyrzucenia ich na powierzchni po uprzednim jej przeskanowaniu. Czy warto zagrać? Rzadko mi się zdarza widzieć kontynuację dorównującą poziomem pierwszej części, a w przypadku Mass Effect 2 wygląda na to, że tak będzie. Po kilkunastu godzinach spędzonych nad grą już obawiam się, że zbyt szybko się skończy. Na szczęście, polskim tłumaczom nie udało się za wiele zepsuć, choć widać wyraźne niedociągnięcia, jak różnice w kwestiach mówionych przez postacie i napisach. Początkowo irytował mnie głos Shepard, słabo pasujący do niej, jednak później się nieco poprawił, przypuszczalnie dzięki noszeniu hełmu. Większych powodów do narzekania nie widzę, więc myślę, że ci, którym się podobała pierwsza część gry, zdecydowanie powinni sięgnąć po jej kontynuację. Polinick - Sob 30.01.2010, 19:12:25 " />Kilka obrazków byłoby fajnie zobaczyć, tak pomyślałem. Oceansoul - Sob 30.01.2010, 19:14:33 " /> Cytuj: Vrenth - Sob 30.01.2010, 19:26:58 " />Z obrazkami ciężko, bo nawet nie bardzo mam pomysł, jaki screen bym miała zrobić, żeby wyglądał ciekawie. Ocia - ostatni błąd - oczywiście, że uciekł czasownik. Efekt mechanicznego zastępowania "jest" czymkolwiek, co pasuje. ------------------------------ Nieczęsto zdarza mi się czekać z niecierpliwością na premierę jakiejś gry, ale tak było w przypadku Mass Effect 2. Pierwszą część ukończyłam kilkakrotnie, skrzętnie przechowując zapisane postaci, żeby wykorzystać je w kontynuacji przygody Komandora Sheparda. Poniżej zamieszczam doświadczenia z pierwszego kontaktu z grą, jednak staram się nie ujawniać fabuły. Edycja kolekcjonerska. Długo się wahałam, jednak wybrałam edycję kolekcjonerską i nie żałuję. Składa się z dwóch pudełek: z grą i zawartością specjalną. Pierwsze jest metalowe, z wizerunkiem Sheparda, bardzo ładnie wykonane. Znajdują się w nim dwie płyty z grą i jedną z dodatkami, na które składa się kilka krótkich filmów o tworzeniu Mass Effect 2, zwiastunów i tapet. Chyba wszystkie są dostępne na oficjalnej stronie, tylko tu zostały zebrane razem. Drugie pudełko, stylizowane na teczkę z tajnymi aktami, oferuje kod umożliwiający pobranie zbroi i pancerza, nowej przygody i najemnika. Również można znaleźć krótki komiks i niewielki art book, pokazujący koncepcje kilku postaci czy lokacji. Generalnie edycja kolekcjonerska jest dokładnie wykonana i prezentuje się ładnie, ale kwestią dyskusyjną jest, czy warto na nią wydać 50 zł więcej. Na pewno jeśli chce się kupić pakiet z dodatkową przygodą i najemnikiem, taniej wybrać tę wersję, niż później rozszerzać podstawową przez Punkty Bioware. Kontynuacja czy zupełnie nowa gra? Wiadome było od dawna, że w Mass Effect 2 będzie można importować postać z pierwszej części gry. Jest to proste do wykonania przez jedno z narzędzi konfiguracyjnych, jednak nie ma się co łudzić, że zaczniemy grę niepokonanym Widmem. Importowana zostanie historia postaci przed służbą, imię i kilka kluczowych wyborów fabularnych, a także istnieje możliwość zachowania dawnego wyglądu Sheparda. Dodatkowo zaczyna się z większą ilością kredytów i na drugim poziomie doświadczenia, zamiast na pierwszym. Jest natomiast opcja wybrania od nowa klasy postaci i wyglądu. Na początku widać wiele nawiązań do wcześniejszych przygód, jednak można spokojnie sięgnąć po grę bez uprzedniej styczności z jej pierwszą częścią. Sterowanie i grafika. Muszę przyznać, że sterowanie mnie zaskoczyło, ponieważ jest wyraźnie inne od tego, które się pamięta z pierwszej części. Szczęśliwie, początek gry połączono z samouczkiem, więc dość szybko można się przyzwyczaić do nowych poleceń. Walka jest bardzo wygodnie rozwiązana - pozwala koncentrować się na kilku działaniach postaci. Nie trzeba pilnować działań dwójki towarzyszy, gdyż wystarczająco dobrze kryją się i ostrzeliwują wrogów. Aby wyleczyć postać czy zregenerować tarcze, wystarczy chwilę zaczekać np. za stertą paczek. Przy strzelaniu nie pojawia się już przegrzanie broni, tylko co pewien czas należy ją przeładowywać, po czym zbierać wymienniki ciepła zostawione przez poległych. Jest to dużo lepsze rozwiązanie niż poprzednie. Grafika Mass Effect 2 jest dużo bardziej zróżnicowana niż pierwszej części. Posiada dużo więcej szczegółów, ale też wygląd poszczególnych osób czy lokacji został wyraźnie dopracowany. Da się zauważyć dużo cech indywidualnych, nawet wśród mało istotnych postaci. Sporym minusem jest fakt, że opcji wyglądu twarzy znajdziemy niewiele więcej niż poprzednio i nie są zbyt efektowne. Można natomiast modyfikować kolor i wzór pancerza, jak i strój noszony na statku, co pozwala np. ubrać panią komandor na różowo. Gra jest dopracowana pod względem graficznym poprzez bardziej szczegółowe lokacje czy ciekawe ekrany logowania. Dzięki szczegółom, takim jak apteczka czy holograf przy odtwarzaniu nagrania z komputera, Mass Effect 2 pod względem realizmu przypomina dobrą grę fpp. Większość lokacji jest nieco klaustrofobiczna, jak przystało na stacje kosmiczne, ale też bardziej mroczna niż w pierwszej części. Wyraźnie widać, że w galaktyce nadal panuje chaos, a wieloma miejscami rządzą organizacje przestępcze czy bandy najemników. Fabuła i rozgrywka. Bardzo ciekawiło mnie jak, twórcy przejdą od historii Widma â pogromcy Sarena - do kogoś praktycznie bez doświadczenia. Rozwiązanie jest jednym z ciekawszych, które zdarzyło mi się widzieć. Zwłaszcza, że należy rozpocząć od współpracy z wcześniejszymi wrogami, a starzy przyjaciele okażą się czasem bardzo mało pomocni. Trafienie do świata, który przez dwa lata od pokonania Suwerena mocno się zmienił, wprawia w zaskoczenie, ale przez to zaciekawia. Jest to kolejny element sprawiający, że gra będzie interesująca też dla osób, które nie miały styczności z pierwszą częścią. Już jedna z pierwszych misji pozytywnie zaskakuje poziomem walk. Przeciwnicy są zróżnicowani, zmuszają więc do wykorzystywania różnorodnych umiejętności. Można zapomnieć o lokacji pełnej jednakowych gethów, które zawsze atakowały taką samą bronią. Inteligencja przeciwników została również poprawiona, co sprawia, że kryją się za umocnieniami, atakując czy podkradając się do pozycji drużyny. Podobnie sprawdzają się nowe bronie, które są dużo bardziej realistyczne. Przykładowo, strzał z bliska ze strzelby zadaje duże obrażenia. Podobnie trafienie w głowę jest bardziej śmiercionośne niż w tułów. Kolejnymi ulepszeniami w stosunku do poprzedniej części gry są minigry. Pojawiają się one przy obchodzeniu zabezpieczeń i hakowaniu â otworzenie zamka czy pozyskanie dodatkowych danych wymaga pewnych umiejętności, ale nie od postaci, tylko od gracza. Jest to rozwiązane przez krótkie łamigłówki logiczne wymagające szybkiego rozwikłania. Wygląda to na bardzo sympatyczną opcję, choć obawiam się, że może stać się irytujące po dłuższym czasie. Podobnie przedstawia się sytuacja z niezbadanymi planetami â pozyskanie surowców niezbędnych do ulepszania pancerza czy statku wymaga wykupienia sond i wyrzucenia ich na powierzchni po uprzednim jej przeskanowaniu. Czy warto zagrać? Rzadko mi się zdarza widzieć kontynuację dorównującą poziomem pierwszej części, a w przypadku Mass Effect 2 wygląda na to, że tak będzie. Po kilkunastu godzinach spędzonych nad grą już obawiam się, że zbyt szybko się skończy. Na szczęście, polskim tłumaczom nie udało się za wiele zepsuć, choć widać wyraźne niedociągnięcia, jak różnice w kwestiach mówionych przez postacie i napisach. Początkowo irytował mnie głos Shepard, słabo pasujący do niej, jednak później się nieco poprawił, przypuszczalnie dzięki noszeniu hełmu. Większych powodów do narzekania nie widzę, więc myślę, że ci, którym się podobała pierwsza część gry, zdecydowanie powinni sięgnąć po jej kontynuację. Oceansoul - Sob 30.01.2010, 19:46:00 " />To z mojej strony już wszystko w porządku. Jako że temat świeży, proponuję przerzucić i hop na stronę ^^. Vrenth - Sob 30.01.2010, 19:53:57 " />To niech będzie tak wrzucony, najwyżej w późniejszym terminie się uzupełni o jakieś obrazki, jeśli będą. |
|||
Sitedesign by AltusUmbrae. |