ďťż
Wštki |
[Gra] Sesja "Olis'inth"
Valygar - Wto 02.03.2010, 18:36:49 " /> Życie w mieście toczyło się jak zawsze - cicho, spokojnie, bez większych niespodzianek. Sytuacja ta utrzymywała się od ośmiu lat - gdy to Menzoberranzan ogarnęło straszne zniszczenie i wojna, któa pochłonęła życia mnóstwa drowów, w tym kapłanek. Był to niebezpieczny czas - każdy pamięta, gdy to niebezpieczeństwo przyszło nie z zewnątrz (chociaż i to się pojawiło, gdy armia demonów ośmielona milczeniem Lloth postanowiła zagarnąć miasto dla siebie), a z wewnątrz - bunt podistot był niemałym szokiem. Żeby te nic nie znaczące byty, dla których zaszczytem powinno być rozdeptanie przez buty drowów, ośmieliły się podnieść rękę na swoich panów? Ale więcej to się nie powtórzy, tym razem mroczne elfy na to nie pozwolą... czy jednak spokój może trwać wiecznie? W mieście Pani Chaosu? Alan Wracałeś właśnie z kolejnego rutynowego patrolu, twoje życie codziennie toczyło się tak samo - wraz z kilkoma innymi drowami badaliście najbliższe korytarze Podmroku, gdzie można było spotkać co najwyżej goblina albo dwa. Tęskniłeś za czymś większym, twoja nieposkromiona pycha wręcz żądała, aby wysłano cię dalej, chciałeś się wreszcie zmierzyć z czymś godnym twoich umiejętności - Hakowa Poczwara, to by było coś! Nic nie jest w stanie wytrącić cię z twoich rozmyślań, wracając bezszelestnie przez miasto widzisz dogasający Narbondel, nie liczysz, że dzisiaj cię coś więcej zaskoczy i zastanawiasz się, co zrobić z resztą ostałego ci tego dnia czasu. Erador Niecodziennie zdarza ci się widzieć samego Jarlaxle'a, tym bardziej, że nie słszałeś nawet o jego powrocie do Menzoberranzan - przeważnie kontaktuje się z tobą ktoś o niższej pozycji, przekazując ci tylko jego plany, dzisiaj jednak zaprosił cię do swojej kwatery. Był jak zawsze - tajemniczy, wyniosły, można by powiedzieć, że duma i władza promieniały wręcz od niego, zresztą, jak każdego dnia. Nie zachowuje się jednak opryskliwie, raczej jakby traktował cię jak swojego przyjaciela. Gdy tylko wszedłeś do środka, powitał cię i poprosił, abyś do niego podszedł. - Witaj, Eradorze... tak tak, wiem, wolisz, żeby zwracano się do ciebie Van'dall, ale widzisz, ja wolę używać twojego starego imienia. Mam dla ciebie pewne ważne zadanie, wymagającego odrobiny sprytu oraz posłuszeństwa. Posiadasz chyba obie te cechy? Muszę więc najpierw wiedzieć, czy się tego podejmiesz... nie będę wprowadzał cię w szczegóły, bo widzisz, gdybyś wtedy odmówił, musiałbym cię zabić. Ostatnie zdanie wypowiedział lekkim, niefrasobliwym tonem, ale wiesz dobrze, że zginąłbyś szybciej, niż Gromph zacząłby kolejny cykl Narbondelu. Insha Ostatnie kilka lat spędzonych wśród Bregan D'aerthe dało ci się mocno we znaki - z powodu względnego spokoju w mieście organizacja nie miała za bardzo żadnych celów, a fakt, że opuśił ją przywódca, Jarlaxle, a na swoim miejscu zostawił Kimmuriela jeszcze bardziej cię przybił. Słyszałąś jednak pogłoski, że on wrócił. Twoje nadzieje na ponowne ujrzenie go tym bardziej wzrosły, gdy przed tobą pojawił się jeden z jego poruczników - Oblodra z tymi słowami, szybko jednak ostudził twoje pragnienia. - Przed chwilą Jarlaxle mi przekazał, że ma dla ciebie zadanie, nie ma jednak czasu, aby się z tobą spotkać, jest zajęty ważniejszymi sprawami. Wierzy on w pełni w twoje oddanie i umiejętności, chce jednak sprawdzić, czy jesteś dalej tą samą drowką, którą byłaś, gdy jeszcze przechadzał się ulicami Menzoberranzan. W swojej komnacie znajdziesz list, masz go otworzyć i przeczytać, radzę zrobić to jak najszybciej - masz zaledwie minutę na to, po tym czasie nic sięz niego nie dowiesz. Po tych słowach w typowym sobie stylu rozpłynął się po prostu w powietrzu, a ty zostałaś znowu sama. Oceansoul Tego dnia mogłaś być przygotowana na wiele rzeczy, ale nie na to, co się wydarzyło - do twojej własnej komnaty przyszła twoja siostra, Zeld Mizzrym, na prywatną rozmowę. Jej zachowanie, jej ruchy oraz niepewne spojrzenia w stronę drzwi są nader niepokojące. Nie chcąc zostać usłyszana pokazuje palcami: "Twoja matka chce się z tobą spotkać i porozmawiać, mówi, że to bardzo ważna sprawa, w którą zaplątany jest sam dom Baenre." Cały czas milczy, czekając na twoją odpowiedź i nie będąc pewną, czy zaraz nie zostanie nakryta. Zak Kolejny nudny dzień! Kolejny dzień, w którym musisz wbijać tym tępym nieukom do głowy, co to znaczy umieć się fechtować, co chyba nigdy ci się nie uda - z politowaniem patrzysz na najmłodszego syna domu Vandree, jak zostaje rozbrojony jednym z najprostszych znanych ci sztychów. Nagle czujesz na swoich plecach dotyk miecza, a w swoim uchu słyszysz głos Drymlina Neirena: - Co to za mistrz, który daje się podejść jak małe dziecko? Patrząc się na zmagania na arenie oraz na mizerne próby obesrwowanego przez ciebie drowa: - Ech, wejdź tam i pokaż mu, co to znaczy się fechtować. Jak będzie trzeba - zabij. Niepotrzebni nam są wojownicy, którzy nawet nie potrafią utrzymać w swojej dłoni miecza. Słowa te były nader prorocze, gdyż sekundę później usłyszałeś brzdęk spadającego na ziemię miecza - Vandree został albo rozbrojony, albo sam się rozbroił swoją drugą bronią - sądząc po jego postawie, minie, oraz odległości dzielącej go od przeciwnika, zakładasz, że stało się to drugie. Oceansoul - Wto 02.03.2010, 18:45:18 " />Staram ukryć się malujące się na mej twarzy zaskoczenie. Czego ona może nagle ode mnie chcieć? Przecież do tej pory zdawała się nie zauważać mojej obecności. Odpowiadam siostrze w języku migowym: "Widzę, że to pilna sprawa, nie zadaję więc zbędnych pytań. Gdzie i kiedy matka życzy sobie widzieć się ze mną?" Zak - Wto 02.03.2010, 20:16:21 " />Twierdząco kiwam głową i powoli, wyciągając obie bronie, schodzę na arenę. - Vandre! Łap za broń, masz ostatnią szansę i lepiej żebyś ją wykorzystał! Czekam aż młody drow dobędzie oręża i spokojnie zaczynam go atakować, powoli. Nie chcę mu zrobić krzywdy na razie. Alan Wolf - Wto 02.03.2010, 20:50:26 " />Kidy wreszcie będę mógł zrobić coś ciekawego? Ehh... mam nadzieję że niedługo Nie odzywając się podążam za innymi osobami z mojego oddziału. Rozglądam się po mieście - może znajdę coś ciekawego. Insha - Wto 02.03.2010, 21:42:02 " />Jarlaxle wrócił... rozmarzam się, a na moich ustach mimowolnie pojawia się błogi uśmiech, za który część mnie ma ochotę się skarcić, ale nie umiem się powstrzymać. W sumie nie jest to już potrzebne, gdyż za chwilę mój wyraz twarzy zmienia się diametralnie. I ten pies nie chciał się ze mną spotkać, podła szuja! Chwilę potem uderzam się otwartą dłonią w czoło. List! Jak szalona biegnę do swojej komnaty, nie zwracając uwagi na to, czy kogoś potrącam Zdążę, zdążę!, jeszcze przyśpieszam biegu, po czym, jeśli dobiegnę, szukam listu i czytam. Erador - Śro 03.03.2010, 06:43:46 " />No proszę, jego się tu nie spodziewałem. Składam przed drowem teatralny ukłon. - Jarlaxle... dawno cię z nami nie było. Wiesz, że komu jak komu, ale mi możesz zaufać. Skoro wymaga to sprytu, tak, myślę, że mogę się tym zająć. Powiedz tylko co i do kiedy, resztę zostaw mi. - mówię pewnym głosem. - Miło byłoby usłyszeć też coś o wynagrodzeniu. Rozglądam się pobieżnie po komnacie, w której się znajdujemy, po czym kieruję swój wzrok z powrotem na Jarlaxle'a. Valygar - Śro 03.03.2010, 14:06:11 " />Alan Pozostali rozchodzą się, niektórzy kierują do swoich domów, inni do Melee Magthere, kilku, za którymi szedłeś, udało się do jakiejś mniej znanej ci karczmy, od jednego z kompanów usłyszałeś że mówi o niej "Fil Veldrin". W środku było dość pusto, zajęte tylko jakieś cztery miejsca, plus teraz weszło jeszcze trzech twoich kompanów. Każdy zamówił jakiś trunek po czym zajęli razem stolik, ty natomiast podchodząc do lady potknąłeś się o coś małego co skończyło się tym, że leżysz na zakurzonej podłodze widząc uśmiechy twoich kompanów na ten widok. Erador Jarlaxle po tych słowach spojrzał na ciebie trochę ironicznie swoim prawym okiem (drugie było zasłonięte opaską). - Być może taki byłeś, ale wiesz dobrze, że nie było mnie w Menzoberranzan zbyt długo, nie wiem, kto jest mi dalej wierny i gotowy wykonać nawet najniebezpieczniejsze zadanie, a kto zasługuje już tylko na nóż w plecach. Jeśli więc jesteś gotowy, pozwól, że w szczegóły wprowadzi cię mój porucznik, Kimmuriel, ja natomiast mam kilka innych ważnych spraw do załatwienia. Po tych słowach po prostu zniknął, a twoim oczom ukazał się Oblodra, coś cię niepokoiło w jego wzroku, był inny, niż u wszystkich drowów, Lloth jedna wie, czy ten psionik nie wykorzystuje swoich rodowych umiejętności nawet w tym momencie. Insha Biegniesz jak najszybciej przez kryjówkę Bregan D'aerthe i zdyszana wbiegasz do swojego pokoju. Na szczęście list leży na twoim łóżku - szybko go otwierasz i... znajdujesz w nim tylko czystą kartkę papieru, nic więcej, ani jednego słowa. Kimmuriel zakpił sobie z ciebie, czy też nie zdążyłaś? Oceansoul Jeśli uważałaś, że twoja siostra już jest spięta, nie wiesz, jak określić to, co teraz z nią się dzieje. Przekazuje ci trzęsącymi się rękoma: "Tu jest właśnie problem, chce się spotkać w domu, na osobności, a ze względu na twoją pozycję ciężko będzie wydostać się z Arach-Tinilith chociaż na jedną noc, ale twoja matka naprawdę potrzebuję się z tobą spotkać." Zak Wychodząc na arenę widzisz zdziwioną minę nie tylko Vandree, ale także innych uczniów - nie często zdarza się, aby mistrz pojedynkował się z tak nisko położonym uczniem. Na twarzy twojego przeciwnika widać strach, strach, który jednak na twarzy drowa nigdy tak wyraźnie nie powinien się znaleźć. Oddala się na około 5 metrów i próbuje chwycić pewnie w swoje ręce miecz i sztylet, widać jednak, że się tym stresuje. Wszyscy to widzą, patrząc na niego w tym momencie gorzej, niż na robaka. Alan Wolf - Śro 03.03.2010, 14:36:12 " />Rrrwaaa...Jeszcze się przekonamy kto będzie się śmiał ostatni idioci. Wstaje po czym patrzę co sprawiło że jestem pośmiewiskiem innych. Zak - Śro 03.03.2010, 14:57:01 " />Atakuję drowa przez jakiś czas spokojnie, później wykonując kilka szybszych ciosów nie chcąc go skrzywdzić jednak. Oceniam, czy radzi sobie jakoś. Insha - Śro 03.03.2010, 16:14:09 " />Jeśli to jakiś głupi żart, to obiecuję... Tia. Jakbyś mogła coś zrobić - mówię sama do siebie w myślach. Gorzej, jak nie zdążyłam. Arghh, przecież biegłam szybko, jak mogłam nie zdążyć?! Oglądam jeszcze raz pustą kartkę, po czym rzucam ją na łóżko. A idźcie w cholerę z takimi listami. Siadam i oglądam kopertę, zaglądając też do środka w poszukiwaniu ukrytego tekstu. Nadzieja głupiego - odrzucam ją. Chcę wyjść i, stojąc już pod drzwiami, coś mnie podkusiło i od niechcenia zabieram czystą kartkę, i chowam do kieszeni. Może to jakiś sprawdzian ze sprytu, nigdy nie wiadomo, co tym z góry po głowie chodzi. Najwyżej zrobię sobie z tego kaczkę. Wychodzę z komnaty, zastanawiając się, co by tu odwalić. Oceansoul - Śro 03.03.2010, 17:29:37 " />Coraz bardziej mi się to nie podoba. Ostatni rok nauki. Za wiele mam do stracenia. Poza tym, spośród tych drowek, które opuściły Akademię przed końcem nauki, wszystkie są albo martwe, albo słuch po nich zaginął. A ja nie zamierzam dołączyć do żadnej z tych grup. Odpowiadam w języku gestów: "Nie sądzę, żeby mi się udało. Nie wiem nawet, czy chcę ryzykować. Może jednak w jakiś sposób przekonasz mnie do tego, że warto?" Erador - Śro 03.03.2010, 20:36:46 " />Kimmuriel... ciebie jednego tu brakowało. Spoglądam przez chwilę nieprzychylnym wzrokiem na psionika, po czym mówię: - Skończmy to jak najszybciej. Powiedz mi, co mam zrobić i odejdę. Nie mam zamiaru dłużej zwlekać, nowa pozycja czeka. - ostatnie trzy słowa wypowiadam ze złośliwością w głosie. Valygar - Śro 03.03.2010, 20:58:56 " />Alan Podnosisz się jak najszybciej z podłogi i otrzepujesz z kurzu patrząc gromiącym wzrokiem pod swoje nogi. Dostrzegasz tam goblina. Goblina! Co to ścierwo tu robi? Rozglądając się wokół widzisz cały czas drwiące uśmieszki, nie tylko swoich kompanów, ale także pozostałych drowów - nie licząc oberżysty, który patrzy się na ciebie i goblina przerażonym wzrokiem. - Jy... Jy ni ch'iałem. Naprawdę, proszem, nie kasz mnie o wielki. Dobiega cię jakiś piskliwy głos spod twoich nóg - to goblin się do ciebie odzywa przepraszająco. Cała karczma zamarła czekając na twój ruch. Erador - Oczywiście, ciepła posadka porucznika tylko czeka, aż taki ktoś jak ty wyciągnie po nią swoje śmierdzące ręce. Słowa te Kimmuriel wypowiada z ogromną przymilnością w głosie, której aż nie da się słuchać. Podchodzi do ciebie i wręcza ci jakąś dziwną, małą skrzynkę. - Udaj się z nią to Abotha Armgo, spotkasz go jak zawsze w Sorcere. Zrób to tak, żeby nikt cię nie zauważył, to BARDZO ważne, zupełnie nikt, nie licząc maga domu Barrison Del'Armgo. Zrozumiałeś? Nie radzę też otwierać - co z tym dokładnie trzeba zrobić, wie Aboth, nic mu nie musisz mówić. Zanim jednak odejdziesz, przypomnij mu o należności dla nas. Po tych słowach Kimmuriel zachęcająco pokazuje ręką na drzwi. Insha Nic więcej nie znalazłaś, karta była zupełnie pusta. Zaraz po wyjściu z pokoju i zamknięciu drzwi usłyszałaś jednak coś. Głos. Z TWOJEJ komnaty. - Oj, moja droga Mia... ładnie to tak zamykać gości w swoim własnym pokoju? Jeszcze pomyślę, że chcesz mnie uwięzić i mną zupełnie zawładnąć. Ten głos jest znajomy. Tak, jesteś tego pewna - to on! Oceansoul Zeld patrzy na ciebie jeszcze bardziej dobitym wzrokiem. "Powód? Matka Opiekunka wiedziała, że się o to zapytasz i poleciła mi przekazać, żebyś dowiedziała się tego od samej Quenthel. Nie wytłumaczyła mi, o co dokładnie jej chodzi, jednak podobno możliwość na to będziesz miała już za niedługo, jak tylko wyjdziesz na zewnątrz i zwrócisz swe oczy w kierunku Narbondelu." Zak Vandree jest dość nieporadny, odbija twoje ciosy widać jednak, że przychodzi mu to z dużą trudnością. Kilka razy o mało co nie pomylił sobie ruchu, co mogło się skończyć dla niego katastrofą. Zadałeś mu kilka pomniejszych ran, chociaż dawno mógłbyś go już zabić widząc ogromne luki w kryciu nóg oraz lewego boku. Twój przeciwnik pozwala sobie nawet na lekki uśmiech - widać wierzy, żę nie idzie mu tak źle, skoro Mistrz nie zranił go poważniej i udawało mu się większość ataków zablokować, chociaż wystarczyłby jeden dodatkowy ruch, a w 90% przypadków nie miałby już ręki. Alan Wolf - Śro 03.03.2010, 21:05:48 " />Łapię goblina za gardło i podnoszę go na wysokość oczu: - Kochany milutki goblinku - mówię do niego sarkastycznie - co dostane za nie ukręcenie ci małego łebka? Insha - Śro 03.03.2010, 21:13:48 " />Momentalnie na mojej twarzy pojawia się klasyczny banan, robi się gorąco, a serce zaczyna bić szybciej. Przed wejściem próbuję się jednak ogarnąć. Zdejmij ten idiotyczny uśmiech z ust, uśmiech nr 2, Mia, nr 2! Poprawiam ubranie, otwieram drzwi i wchodzę. - Jarlaxle? Cały czas tu byłeś? - delikatnie uśmiecham się na jego widok. Zak - Śro 03.03.2010, 21:15:22 " />Nie Vendree, nie tak. - Mylisz się, jak bardzo się mylisz! Zadaję 3 bardzo groźne ciosy mające na celu obezwładnić drowa i zranić go na tyle poważnie, aby nie mógł kontynuować walki. Spoglądam na Drymlina oczekując jakiegoś znaku, który mówiłby o tym, że mam to zakończyć. Jeżeli go otrzymuję - zabijam drowa, jeżeli nie - zostawiam bezbronnego i zranionego. Oceansoul - Śro 03.03.2010, 21:15:38 " />"Mistrzyni Quenthel?!" - w moich gestach widać pośpiech, zaskoczenie, ale i pewne podniecenie. "Trzeba było mówić od razu! Jeśli sama Mistrzyni Arach-Tinilith życzy sobie tego, to nie powinnam nie móc opuścić Akademii. Mam wyruszać natychmiast?" Erador - Czw 04.03.2010, 16:52:00 " />- Uważaj na słowa, psioniku. - mówię niewzruszonym głosem. Ściskam w dłoniach skrzynkę dla maga. Kieruję swe kroki do drzwi, lecz przed wyjściem zatrzymuję się i odzywam, nie odwracając głowy w stronę Oblodry: - Jeżeli to pułapka, nie chciałbym znaleźć się w twojej skórze. Nie czekając na odpowiedź idę do swojego pokoju. Tam, nie zwracając zbytniej uwagi na kuferek - misja to misja, interesuje mnie tylko efekt - uzbrajam się i zakładam piwafwi. Wychodzę z siedziby Bregan D'aerthe i kieruję w stronę Sorcere. Cały czas utrzymuję wzmożoną czujność - psionikom, a szczególnie Kimmurielowi, nie powinno się ufać. Valygar - Czw 04.03.2010, 18:31:49 " />Alan Słyszysz, jak goblin szybko i głośno przełyka ślinę - nie jest zdolny do żadnej odpowiedzi, po prostu patrzy się na ciebie przestraszonym wzrokiem. Nagle słyszysz z za siebie stanowczy głos karczmarza: - Jeśli koniecznie chcesz go zabić, panie, zrób to chociaż na zewnątrz, a nie brudź mi niedawno czyszczonej posadzki krwią. Erador W pewnym momencie na swej drodze spotykasz Valasa Hune, słyszałeś o nim co nieco, w końcu podróżował w towarzystwie samej Quenthel. - I jak tam, Van'dall? Dostałeś już swój upragniony awans? Czy Jarlaxle cię dalej olewa? Idzie cały czas obok ciebie, a w jego głosie słyszysz... czyżby drwinę? Insha Wchodzisz szybkim, energicznym ruchem do środka z nadzieją, że udało ci się zmienić minę na tyle, żeby drow nie zobaczył twojego uśmiechu. Widzisz go tam, jak siedzi wygodnie na łóżku, na którym jeszcze przed kilkoma momentami ty zajmowałaś miejsce. Uśmiecha się szelmowsko do ciebie ze słowami. - Nie widziałaś mnie? Coś chyba stępiło twój wzrok, moja droga. Wybacz, za ten drobny podstęp, ale chciałem się z tobą zobaczyć sam na sam, bez niczyjej wiedzy, Kimmuriel nieświadomy zostawił tutaj pusty list - cóż, chyba nie będzie mi miał tego za złe. Zresztą... nigdy się o tym nie dowie. Po tych słowach zaczyna się lekko śmiać, jednak szybko przestaje wracając do poważniejszej miny, chociaż widzisz, że dalej coś go niezwykle bawi. - A teraz, skoro już tutaj jesteś, to zanim coś ci zacznę więcej wyjaśniać, po co cię "wezwałem", podejdź do mnie i popatrz na to. Wyciąga ze swojej podręcznej sakiewki lusterko dość dużych rozmiarów, przez chwilę dziwisz się, jak to możliwe, jednak szybko korygujesz swoje myślenie: "No tak, magia..." - Nie nie, zapewniam cię, jesteś ładna jak zawsze i wcale nie masz jakiegoś... defektu na swojej twarzy. Nie o to mi chodzi. Po prostu do mnie podejdź i popatrz w zwierciadło. Po tych słowach na jego ustach po raz kolejny pojawia się uśmiech (a może nigdy z nich nie zniknął?). Oceansoul "Nie nie, niech cię Lloth uchowa, tylko nie rozmawiaj z Quenthel. Chodź za mną, wyjdźmy na jeden z balkonów, wiem, któy będzie do tego odpowiedni." Po tych słowach porwała cię za rękę i zaczęła prowadzić korytarzem po zaułkach Akademii, w których nie orientujesz się aż tak dobrze, jak twoja starsza siostra. Zak Niespodziewanie Vandree odbija twoje ciosy - sam jest tym niezwykle zdziwiony, chociaż jeszcze bardziej przerażony gdy uświadomił sobie, że nie chcesz tylko się z nim zmierzyć, a go zabić. W tym krótkim momencie zdziwienia rzuca swoje bronie w twoją stronę i zaczyna uciekać z Melee Magthere na zewnątrz. Alan Wolf - Czw 04.03.2010, 18:38:39 " />- Zamknij się pomywaczu - rzucam w stronę karczmarza - A ty goblinie dziękuj swoim bogom że nie mam ochoty na zabijanie czegoś tak marnego. - Mówię po czym rzucam goblinem o ścianę i podchodzę do stolika swoich towarzyszy. Oceansoul - Czw 04.03.2010, 18:41:24 " />Posłusznie idę za siostrą tam, dokąd mnie prowadzi. Zak - Czw 04.03.2010, 18:48:27 " />Zdziwiony nie bardzo wiem, co robić. Co to do cholery miało być?! -Na co czekacie?! Macie mi go tu sprowadzić! Żywego! - zwracam się do uczniów obserwujących wcześniej naszą walkę. Insha - Czw 04.03.2010, 18:55:37 " />- Mój wzrok jest tak samo ostry jak zawsze, najwyraźniej to ty potrafisz się lepiej ukrywać - zauważam całkowicie obiektywnie, nie ma w tym podlizywania z mojej strony. Patrzę się z lekkim zdziwieniem na Jarlaxle'a i lustro w jego rękach. - Nie ufam ci, jesteś podejrzanie rozbawiony - odzywam się. Po chwili spoglądam na miejsce obok niego na łóżku, które tak bardzo kusi. - A ja zbyt ciekawska - dodaję i zmierzam do niego wolnym krokiem, kołysząc biodrami. Siadam obok. Patrzę na drowa, po czym niepewnie zaglądam w zwierciadło. Erador - Czw 04.03.2010, 19:09:33 " />Kimmuriel, Valas, kto jeszcze? Kiedy wyczerpie się dzienny limit upierdliwców? - Nie, nie olewa mnie. Ostatnio nawet nie miał okazji - staram się, by mój głos nie zdradzał żadnych emocji. - Co do awansu, jestem na dobrej drodze. Przynajmniej byłem, dopóki się mnie nie uczepiłeś. Muszę go jakoś zbyć, nie chcę świadków. Rozglądam się dyskretnie dookoła w poszukiwaniu jakiejś uliczki, tak, by nie wzbudzić w nim żadnych podejrzeń. - A teraz wybacz, lecz muszę zająć się *moimi* sprawami - na te słowa kładę szczególny nacisk, by dać mu znać, że nie mam ochoty na dalszą rozmowę. Skręcam w boczną uliczkę - byle dalej od Sorcere. Valygar - Czw 04.03.2010, 19:26:23 " />Alan Karczmarz wygląda na trochę zdegustowanego twoim zachowaniem, jednak widząc, że nie jesteś byle jakim drowem, postanawia tego po sobie nie okazywać. Siadasz obok swoich kompanów, którzy w spokoju zaczynają pić ze swoich kufli, dołączasz do nich - nikt się nie odzywa nawet za bardzo. Po wypiciu jeden z nich wstaje od stołu, to samo robi reszta, ten idący z samego przodu, Rillin nie omieszka kopnąć goblina, gdy ten przez przypadek znalazł się obok niego, po czym pozoruje upadek, który, jesteś pewien, miał być pośmiewiskiem z ciebie - udało się to mu, gdyż wszyscy wybuchają śmiechem, po czym wychodzą na zewnątrz dalej się śmiejąc. Erador Na szczęście Valas nie był zbyt rozmowny, raczej doczepił się tylko ot tak, żeby wyśmiać twoje aspiracje na porucznika, a przynajmniej nie widzisz, żeby cię śledził. Coś jednak w mieście nie pasowało... czujesz to, ale nie potrafisz tego odczytać, co takiego się stało. Insha Słysząc twoje słowa Jarlaxle patrzy na ciebie z typowym dla siebie już uśmiechem. - Ciekawość to pierwszy stopień do piekła, moja droga, a stamtąd nie ma powrotu, to bilet w jedną stronę. Cóż, w sumie równie dobrze mógłbym znaleźć na pokazanie ci tego inny sposób, ale nie chcę, aby ktoś nas widział. A z resztą... twoja komnata jest tak wygodna, lubię w niej przebywać, chociaż trochę za mało tu kosztowności... zresztą nie tylko tutaj, także i na tobie przydałoby się coś podkreślającego twoją urodę, może coś nawet znajdę w swoich rzeczach, jakąś drobną błyskotkę, a przy okazji magiczną... Oceansoul Zeld wyprowadza cię na jednej z nieznanych ci, jak do tej pory, balkonów. Nie rozumiesz, o co jej chodzi. Coś jest jednak nie tak... Czy... to ta biegnąca na dole postać? Kto to jest? Ale nie jest sama, tuż za nią, ze Świątyni wybiegł ktoś jeszcze, jest od niej szybszy, to mężczyzna. Goni kobietę, kapłankę! W twojej głowie formuje się milion przekleństw na określenie tego mężczyzny, Zeld jednak wcześniej się odzywa: - Patrz na to. Zak Kilku najbliżej stojących wyjścia ruszyło w pogoń za tchórzliwym drowem, wszyscy jednak zatrzymali się chwilę po wybiegnięciu z sali do otwartej groty. Słyszysz głos jednego z nich: - Mi... Mistrzu? Mo... Mo... Możesz tuuu na chwilę p... przyjść? W jego głosie wyraźnie słychać strach i zdumienie. Dużo jeszcze spotkasz tego dnia przestraszonych drowów na swojej drodze? I to w Melee Magthere, szkole najdzielniejszych wojowników Podmroku! Alan Wolf - Czw 04.03.2010, 19:31:18 " />Uderzam pięścią w stół. Nikt nie będzie się śmiał z najlepszego szermierza podmroku! Wstaję od stołu i podchodzę do goblina - Prze ciebie stałem się pośmiewiskiem. Zapłacisz mi za to poczwaro - Mówię po czym z rozmachem kopie goblina w twarz. - A ty karczmarzu jeśli nie potrafisz upilnować żeby bydło nie wchodziło do twojego przybytku nie powinieneś w ogóle ruszać się z dziury której nazywasz swoim domem. Oceansoul - Czw 04.03.2010, 19:38:00 " />Tłumię cisnące się na usta przekleństwa, milczę. Czekam na dalszy rozwój wydarzeń, uważnie obserwuję drowkę i goniącego ją osobnika. Insha - Czw 04.03.2010, 19:40:14 " />Moja komnata odzwierciedla to, jak "dobrze" mi płacisz - formułuję kwestię w głowie, ale nie wypowiadam jej, kiedy Jarlaxle zaczyna mówić o biżuterii. - Nie pogardziłabym - mówię i przeglądam się w lustrze. - Więc kazałeś mi w nie spojrzeć tylko po to, by pokazać mi moją urodę? - uśmiecham się do swojego odbicia. - Jestem jej świadoma, zapewniam cię, ale zawsze miło usłyszeć... potwierdzenie, zwłaszcza z twoich ust - odwracam się w jego stronę i uśmiecham czarująco. - Ale to jednak nie do końca w twoim stylu, co ty kombinujesz? Zak - Czw 04.03.2010, 20:05:44 " />To przecież drowy, jeżeli coś ich tak wystraszyło, musi to być coś naprawdę poważnego. Podchodzę, aby zobaczyć, co się stało. Jednocześnie zachowują pełną ostrożność. Erador - Pią 05.03.2010, 15:12:38 " />Coś jest nie tak... to nie mój dzień, ale muszę donieść ten kuferek. Rozglądam się dookoła, najpierw w normalnym świetle, potem w spektrum podczerwieni, aby sprawdzić, czy nikt mnie nie obserwuje. Następnie, utrzymując czujność, kieruję się do Sorcere. Jestem przygotowany, by jak najszybciej wyciągnąć broń w razie niebezpieczeństwa. Valygar - Pią 05.03.2010, 15:42:40 " />Alan Goblin pada na ziemię jak rażony piorunem i albo zemdlał, albo boi się podnieść. Natomiast karczmarz nic się nie odzywa, całkiem możliwe, że pokazał jakiś gest w twoją stronę, gdy ty nie patrzyłeś. Po wyjściu orientujesz się, że twoi towarzysze patrzą w stronę ciemnego Narbondelu, nie bardzo się na początku orientujesz, co ich poruszyło, jak codziennie przecież zgasnął, już pół godziny temu widziałeś, jak był zupełnie czarny. Rillin, ten sam, który się z ciebie naśmiewał, mówi z konsternacją w głosie: - Co się mogło stać? Erador Idąc dalej w kierunku Tier Brieche dziwne uczucie cię nie opuszcza, rozglądasz się uważnie wokół - w mieście jednak nic się nie działo, poszczególne domy były lekko oświetlone czerwonym światłem nadającym im mroczny klimat, natomiast Narbondel był... czarny, podobnie jak zaraz po twoim wyjściu mającym miejsce kilkanaście minut temu... Z twoich ust wyrywają się tylko dwa słowa: - Co do...? Insha - A tak, przepraszam, zagapiłem się trochę... Czasami za dużo używam języka, i to wtedy, kiedy nie powinienem, wybacz mi. Mruga do ciebie prawym okiem, po czym pokazuje ci lusterko. Wymawia kilka słów, a twoim oczom ukazuje się jakiś kamienny blok skalny - nie potrafisz powiedzieć, co to jest, chociaż wpatrujesz się w to przez kilka minut, Jarlaxle widząc to mówi trochę zrezygnowany: - Ech, nie dziwię ci się, że nie wiesz co to jest, nie w takim stanie. To Narbondel, prawda, że jest to dziwne? Po tych słowach patrzy na ciebie z zaciekawieniem i dodaje: - Wiesz, co TO oznacza? Oceansoul Drow jest szybszy od kapłanki, kilkoma szybkimi ruchami ją dogania, po czym zaczyna z nią walkę. W kobiecie rozpoznajesz samą Quenthel, przez co twoje wzburzenie jest jeszcze większe, że jakiś samiec zaatakował Najwyższą Kapłankę. Baenre rodzi sobie nadzwyczaj dobrze w pojedynku z dużo szybszym przeciwnikiem, w pewnym jednak momencie coś rozprasza jej uwagę, zerka w stronę ciemnego Narbondelu, co daje napastnikowi szansę na zranienie jej w brzuch - z pomocą przychodzi jej jej bicz - węże atakują skrytobójcę, a po chwili tenże pada na ziemię - nie wiesz, czy jest sparaliżowany czy już martwy, chociaż dla niego lepsze byłoby to drugie. Quenthel ponownie patrzy przez dłuższą chwilę na wciąż ciemne południe, po czym chwyta się za ranę. Szybkim ruchem wyciąga z pod ubrania tubę, z niej jakiś zwój i czyta go, a zaklęcie, jak się orientujesz, zasklepia jej ranę. Zerkasz po chwili na Zeld, która wpatruje się w ciebie jakimś dziwnym wzrokiem. - Już rozumiesz? Zak Wychodzisz z dość kwaśną minę na zewnątrz i od razu spostrzegasz oczy wszystkich drowów zwrócone w stronę południa - ciemnego południa, gdzie, według twojej wiedzy, powinien znajdować się Narbondel. Po kilku minutach intensywnego wpatrywania się w to oświetlone tylko światłami domów miejsce, jeden z uczniów się pyta: - Mistrzu, co się stało? Insha - Pią 05.03.2010, 15:57:27 " />Gdzie moja błyskotka? Ech, normalne, dużo gada, mało daje. Jak widać, chciwość jest we mnie silniejsza niż sympatia do drowa, ale moje myśli zaraz i tak są zajęte przez coś innego. Patrzę bez emocji w zwierciadło. - Nie bardzo, więc może mnie oświecisz, bo nie sądzę, żebyś przyszedł do mnie po poradę. Erador - Pią 05.03.2010, 15:58:54 " />Na Dziewięć Piekieł... czy magia znów nas zawodzi? Zatrzymuję się na chwilę oniemiały. Ten dzień jest coraz gorszy. Ruszam czym prędzej do Sorcere - jeżeli gdzieś coś o tym wiedzą, to na pewno tam, poza tym czuję palącą potrzebę pozbycia się skrzyneczki i powrotu do własnej komnaty. Kimmurielu, zapłacisz mi za te nerwy! Alan Wolf - Pią 05.03.2010, 16:02:14 " />Podchodzę do towarzyszy i mówię lekkim tonem do Rillina - Skąd mam wiedzieć? Ale jak już przestaniesz się trząść ze strachu to idź i się przekonaj. Czemu muszę pracować z takimi idiotami? Oceansoul - Pią 05.03.2010, 16:11:29 " />- Czy rozumiem?! Nic nie rozumiem! Kim był ten parszywiec?! Co tu się w ogóle wydarzyło? Trzeba być nie tylko bezczelnym, ale też niemożebnie głupim, by podnieść rękę na Najwyższą Kapłankę! Po chwili zaś dodaję: - No i jaki to ma związek ze mną i z Matką Opiekunką? Zak - Pią 05.03.2010, 16:12:26 " />Narbondel. No pięknie, znów szykuje się coś większego. -To Narbondel, ale...dlaczego?! - kieruję się do środka i spokojnym głosem mówię do uczniów - wracajcie do zajęć! Sprawy związane z magią powinniśmy zostawić magom. Idę w stronę Drymlina aby z nim porozmawiać. Valygar - Pią 05.03.2010, 18:02:45 " />Alan - Że niby dlaczego ja mam iść? Nie jesteś moim dowódcą, żebyś mi miał rozkazywać. Zresztą ja się nie pakuje w te sprawy, ostatnio, gdy zdarzyło się coś tak niezwykłego, połowa miasta znalazła się pod dywanem ognia... Nie, nie wiem jak inni, ale ja wracam do mojego domu, tam będzie najbezpieczniej. Po tych słowach odwrócił się tyłem i udał się do swojego domu, podobnie jak pozostali, zostałeś na ulicy sam. Erador Kierujesz się powoli w stronę Sorcere, przed wejściem do budynku dostrzegasz jednak drowiego maga, rozglądasz się wokół, nie ma innego wejścia, przez mur nie przeskoczysz, chyba że lubisz mocno przypiekanych drowów - jesteś pewien, że Sorcere ma mocne zabezpieczenia przed włamaniami. Insha Jarlaxle popatrzył na ciebie zawiedzionym wzrokiem. - Ech, jak mówiłem, przed wysłaniem cię na misję muszę ci co nieco zarysować. To coś co widziałaś to Narbondel, jak dobrze wiesz, o północy każdego dnia Gromph Baenre rzuca ogień faerie na podstawę, przez następne 24 godziny ogień wędruje w górę i dół, a gdy zgaśnie, cały cykl jest ponawiany przez naszego arcymaga - nie ma mowy o nawet małym spóźnieniu. Tutaj, jak widzisz, Baenre albo zaspał, albo zniknął, a to do niego niepodobne... Skoro Gromph zniknął to znaczy, że w tą sprawę jest zamieszane albo Sorcere, albo dom Baenre. Czy jesteś gotowa zająć się tą sprawą? Nie ukrywam, jest to niebezpieczne, ale czyż nie jest to nasze codzienne życie, życie Bregan D'aerthe? Oceansoul - Nie widziałaś, na co Quenthel tak często spoglądała? Narbondel, wygasły Narbondel, czy to jest normalne w Menzoberranzan? Tak długa przerwa? Czy może chcesz mi powiedzieć, że Gromph po prostu przegapił właściwy moment? To chyba mało prawdopodobne... Po chwili zastanowienia dodaje jeszcze: - I najważniejsze, zauważyłaś, co Quenthel zrobiła po pojedynku? Nie uważasz, że to było coś niezwykłego jak na Najwyższą Kapłankę? Zak Wszyscy uczniowie na twoje słowa wrócili posłusznie do środka i znowu zaczęli się fechtować, ale widać było drobną nieuwagę na ich twarzach. Tymczasem ty podszedłeś do Drymlina, na twarzy którego malowało się nie mniejsze zdziwienie. Odezwał się jako pierwszy: - Jak uważasz, o co w tym chodzi? To niby sprawa Sorcere, ale przeważnie gdy coś dotyka tak poważnie jednej ze szkół, cierpi na tym całe miasto, a to mi się nie podoba... Alan Wolf - Pią 05.03.2010, 18:09:42 " />- Tchórze! - Krzyczę za odchodzącymi drowami po czym poprawiam miecz w pochwie i kieruję się w stronę Narbondelu. Jeśli chcesz żeby coś było dobrze zrobiono - zrób to sam... Zak - Pią 05.03.2010, 18:15:10 " />- Właśnie. Dlatego sprawa Sorcere, czy nie, dotyczy nas wszystkich - po chwili zadumy dodaję - Coś się musiało stać z Gromphem... Pytanie tylko co. Może powinniśmy to sprawdzić? Osobiście. Insha - Pią 05.03.2010, 18:28:10 " />Zadumam się, nie patrząc Jarlaxle'owi w twarz. Po chwili mój wzrok znów pada na niego. - Dlaczego akurat ja? Wiesz, że nie kręci mnie zbieranie informacji. Przynajmniej nie aż tak bardzo, jak ciche usuwanie niewygodnych drowów. Ale cóż... wierzę w swoje umiejętności, więc jeśli tylko wynagrodzenie... - stawiam nacisk na ostatnie słowo, patrząc mu w oczy. - ...będzie wprost proporcjonalne do niebezpieczeństwa, jestem gotowa podjąć się tego zadania. Widzisz, przydałoby mi się czymś urządzić komnatę, skoro sam Jarlaxle stwierdził, że za mało tu kosztowności. Chociaż, gdzie dla niego nie jest ich za mało - stwierdzam w myślach. Oceansoul - Pią 05.03.2010, 18:33:46 " />Moje oczy rozszerzyły się z przerażenia, gdy zrozumiałam, co się dzieje. Kolejne elementy układanki wreszcie zaczynały do siebie pasować. - Jeśli dobrze rozumiem - zaczęłam z wolna po chwili ciszy - Matka Opiekunka chciałaby wykorzystać zaistniałą sytuację na swoją korzyść, mam rację? O tym chce ze mną porozmawiać? Erador - Pią 05.03.2010, 18:55:02 " />Och, co znowu? To chyba nie będzie łatwe... Uda mi się go zabić? Cholerny czarodziej, pewnie chroniony magią! Jako że drow zapewne patrzy w podczerwieni, nie ma sensu się skradać. Pocieram szybko dłońmi o twarz - tak, by zrobiła się cieplejsza - biorę kilka krótkich oddechów, nasuwam kaptur głębiej na głowę i podbiegam do elfa. Kłaniam się pospiesznie, pozorując sługę. Udając zadyszkę, mówię: - Szybko... Narbondel zgasł! Mam wiadomość dla Grompha... muszę mu ją jak najprędzej dostarczyć! Bądź głupcem, uwierz! Na wszelki wypadek ręce trzymam blisko sztyletów do rzucania. Valygar - Pią 05.03.2010, 20:57:05 " />Alan Zostajesz sam. Ale nie na długo - po chwili u twego boku pojawia się Andzrel. - Szybko, cholera, gdzie indziej mogłem cię spotkać, jak nie w karczmie! Wracamy pilnie do domu, mamy problemy, inni już na pewno o tym wiedzą. Pokazuje głową na ciemny Narbondel. Erador - Gromph? Gromph? Nie widziałem go ostatnio w Sorcere. A kim ty w ogóle jesteś? Kojarzę skądś twoją twarz... kolejny członek Baenre...? Cóż, nie chcę zginąć za nieprzepuszczenie kogoś, kto może coś wiedzieć. Niechże pójdę z tobą, sam jestem ciekawy, co się dzieje z Arcymagiem... Insha - Nie nie nie, nie mówię o zbieraniu informacji, wiem, że twoje rączki są dużo lepsze w trochę innych... zabawach. I tego też od ciebie chcę. Twoje zadanie jest niezwykle ciężkie, zdaje sobie z tego sprawę. Słyszałaś o Zal'Virolu Xorlarrin? Jeden z magów Sorcere, masz go zabić, tylko tak, żeby naprawdę nikt inny o tym nie wiedział i weź jego broszę, po czym udaj się do Agotha Del'Armgo, on już wyjaśni ci, co wtedy. Wstaje z łóżka, już chce wychodzić, jednak odwraca się. - Tylko mnie nie zawiedź, jesteś zbyt ładna, żeby zginąć. Oceansoul - Właśnie, skoro Baenre mają tak duże problemy, możemy to wykorzystać, w końcu dom Mizzrym jest dopiero 6 domem - a możemy osiągnąć dużo więcej! W jej oczach widać lekki obłęd na te słowa. - Potrzebujemy tylko jednej nocy, teraz, gdy widziałaś co widziałaś, nikt nie będzie zwracał na to uwagi, jeśli jedna kapłanka zniknie na kilka godzin, zresztą zdążymy wrócić... Chodź już. Znowu chwyta twoją rękę chcąc pociągnąć cię za sobą. Zak - Myślisz, że jesteśmy w stanie zdziałąć coś przeciwko magom? Nikt inny nie sprawiłby, że Gromph nagle zniknął, a z resztą i to jest mało prawdopodobne. Znasz opowieści, jedynym magiem, który zwyciężył Baenre był sam licz. Licz! Jak więc ktoś inny mógłby z nim wygrać? Coś mi się wydaje, że w mieście za niedługo zacznie się prawdziwy chaos. Ale jesteśmy Mistrzami Melee Magthere, musimy coś z tym zrobić. Kłopot w tym, że ja nawet nie wiem, gdzie zacząć szukać, raczej nie spotkamy w żadnej tawernie maga mówiącego "Heja, to ja pozbyłem się Grompha!"... Alan Wolf - Pią 05.03.2010, 21:04:59 " />- Tak jest! - Mówię po czym idę za dowódcą. - Czy wiadomo co się stało? Oceansoul - Pią 05.03.2010, 21:13:00 " />Kiwam głową w milczeniu. Pomyślałam dokładnie o tym samym. Posłusznie idę więc za Zeld. Insha - Pią 05.03.2010, 21:46:46 " />Wpatruję się w drowa. Cały Jarlaxle. Udaje, że nie słyszy, gdy mówię o wynagrodzeniu, a potem próbuje mnie zaślepić komplementami. A ja im ulegam... - Nie zawiodę - odzywam się z całą stanowczością. Głupia kobieto, powinnaś mu pojechać, jak możesz tak ulegać zwykłemu mężczyźnie... Czekam, aż wyjdzie i zaczynam przygotowania. Ostatnią rzeczą jaką zakładam jest płaszcz piwafwi, nie zapominam też o broniach. Gdy wkładam miecz do pochwy, zamyślam się na chwilę, trzymając dłoń na rękojeści. Tu był Jarlaxle, po tak długim czasie... - mówię sama do siebie, jakby nie mogąc w to uwierzyć. Liczy na ciebie - dodaję i wychodzę z pokoju. Zaraz po znalezieniu się po drugiej stronie, ukrywam się. Skoro absolutnie nikt ma się o tym nie dowiedzieć, to niech chociaż ci, którzy nie paradują po mieście z podczerwienią na oczach, nie zobaczą, że w ogóle zmierzam do Sorcere. Tam idę. Znaczy, w okolice Sorcere na wybadanie terenu najpierw. Zak - Pią 05.03.2010, 21:58:03 " />- Prawdziwy chaos - uśmiecham się wymawiając te słowa - tak, to chyba to, co Loth ukochała sobie najbardziej, prawda? Myślę, że powinniśmy bezpośrednio skierować się w stronę Narbondela, a stamtąd...do Sorcere. Dowiedzmy się najpierw czegoś. Zniknięcie Grompha, najważniejszego maga w mieście, członka rodu Baenre, czyżby to oznaczało, że...? Będzie gorąco. Erador - Sob 06.03.2010, 09:45:38 " />Z deszczu pod rynnę... - Ale nie możesz ze mną iść, to wiadomość poufna! Przeznaczona tylko dla Grompha, nawet ja nie wiem, co tam jest. Poza tym... Tutaj urywam i kontynuuję w mowie znaków - trzeba nadać trochę dramatyzmu. "Sorcere potrzebuje teraz ochrony, rozumiesz? Krążą plotki, że jakiś niższy Dom chce wykraść artefakt ze szkoły magów. Głupcy, nieprawdaż? Są nieuważni, jak widać, wie o tym kilka osób, jednak jeżeli wejście do Sorcere zostanie niechronione... wiesz, kogo to będzie wina?" - dodaję znacząco. Uwierzyłeś w tamto, uwierz i w to. I tak za dużo mnie widziałeś. Mając nadzieję, że drow za mną nie podąży, idę szybkim krokiem do komnat Abotha Armgo Valygar - Sob 06.03.2010, 10:11:24 " />Alan Mniej więcej, ale to sprawy poufne, o których wie tylko dom Baenre, więc z rozmową poczekamy do przybycia do naszego domu. Mogę ci tylko powiedzieć, że Triel jest bardzo zdenerwowana, a my mamy MAŁE problemy. Po drodze mijacie Narbondel - jest całkiem czarny, a w jego okolicy nie widać żywego ducha. Ale chwila... coś jest nie tak... Czy to... zasadzka? Nagle za waszymi plecami słyszycie cichy okrzyk jakichś istot. Erador - No, racja. Drow dał się przekonać dość szybko, wizja tortur i być może śmierci szybko wróciła go do pionu i odciągnęła od towarzyszenia ci podczas twojej obecności w Sorcere. Masz szczęście - po drodze nie spotykasz żadnego maga, co jest jednak też trochę dziwne. Straciłeś trochę czasu na poszukiwaniu komnat Agotha gubiąc się kilka razy w korytarzach nieznanego ci za dobrze budynku. Gdy już znajdujesz właściwe miejsce, w twoim umyśle odzywa się głos: "Wejdź" a obok drzwi pojawia się czarny portal. Insha Twoja podróż na szczęście mija bez przeszkód - z łatwością dochodzisz do Tier Brieche i murów Sorcere, tam jednak czeka cię mała niespodzianka - przed jedynym wejściem stoi drowi czarodziej - widać, że to zajęcie go nudzi, i wolałby robić coś bardziej... efektywnego. Nie znajdujesz żadnego innego przejścia, możesz spróbować przejść ponad murami, ale szansa, że to cię nie spopieli jest nader znikoma. Oceansoul Idziecie przez korytarze Arach-Tinilith drogami ci nieznanymi do końca, nie spotykacie żadnej kapłanki, co jest chyba zasługą Zeld. Kilka razy nagle zmieniała kierunek i wchodziła w małe przejścia, których nawet nie widziałaś. Gdy dochodzicie do wyjścia z Arach-Tinilith zwraca się do ciebie: - Tu cię niestety muszę zostawić, do domu Mizzrym będziesz musiała dojść sam, lepiej, żeby nikt mnie przy tobie nie widział. A najlepiej żeby i ciebie nikt nie widział, wiesz chyba dlaczego. Po tych słowach znika, a ty zostajesz sama. Zak Będąc pewnymi, że podczas nieobecności waszej dwójki nic się Akademii nie stanie, w końcu znajduje się tu dużo innych Mistrzów, wychodzi poza tereny Tier Brieche. Kierujecie swe kroki ku Narbondelu, gdy tam dochodzicie, słyszycie krzyk, wrzask i odgłosy broni, co nie wróży raczej nic dobrego. - Co to może być? Wymawiając te słowa Drymlin wyciąga swoje miecze patrząc się ze stanowczością w miejsce, skąd dochodzi hałas. Alan Wolf - Sob 06.03.2010, 10:21:12 " />Odwracam się jednocześnie wyjmując miecz: - Mistrzu biegnij sprowadzić pomoc. Ja się nimi zajmę - Krzyczę po czym biegnę w stronę okrzyków. Nareszcie trochę rozrywki! Oceansoul - Sob 06.03.2010, 10:30:21 " />Skoro tak, czas złożyć odwiedziny w domu. Skrywam twarz pod kapturem piwafi, a podążając w kierunku domu staram się wybierać najmniej uczęszczane uliczki, najchętniej te zupełnie puste. Idę szybkim krokiem, ale też nie biegnę, by nie wzbudzać niczyich podejrzeń. Zak - Sob 06.03.2010, 10:34:24 " />Idąc w ślady Drymlina wyciągam Aenime i Aeneme. - Sprawdźmy najpierw co się dzieję. Jeżeli walczą ze sobą członkowie wyższych rodów, nie powinniśmy się w to na razie mieszać - mówię w języku migowym, po chwili dodając - Nikt nie może nas zobaczyć. Podchodzę bliżej próbując zobaczyć, co się dzieje i kto ze sobą walczy. Pozostaję niewidoczny. Valy, my chyba wyszliśmy poza Melee Maghtere, a nie Tier Brieche Erador - Sob 06.03.2010, 10:42:37 " />Kładę dłonie na rękojeściach broni. Nigdy nie ufaj magom. Szczególnie tym znajdującym się za czarnymi portalami. Przechodzę powoli przez portal, przygotowany nawet na zasadzkę. Czemu nie przez drzwi? Och, Kimmurielu... - myślę o zemście, która i tak nie będzie miała miejsca, by dodać sobie odwagi. Insha - Sob 06.03.2010, 13:55:51 " />Bądź przeklęty, Jarlaxle, tyle razy mówiłam ci, żebyś załatwił mi fałszywe insygnia jakiegoś Domu. Dłuższa chwila zastanowienia i spojrzenie na jeden ze sztyletów. Nikt nie ma się o tym dowiedzieć, tak? Nadal ukryta z bezpiecznej odległości, czyli tak, aby mnie jeszcze nie mógł zobaczyć, okrążam wieżę, idąc pod murem i nie dotykając go, i zakradam się z prawej strony drowa. Kiedy jeszcze mnie nie widzi, bo jestem za murem, rzucam dość sporym kamieniem w przeciwnym kierunku z nadzieją, że odwróci to jego uwagę na moment. Wychylam się, czy podziałało i choć na chwilę odwrócił się w inną stronę, jeśli tak, rzucam sztyletem celując prosto w jego kark, jeśli nie to nic nie robię, upewniam się jedynie, że mnie nie widać. Valygar - Sob 06.03.2010, 14:32:08 " />Alan - Idiota... Słyszysz jeszcze za sobą cichy głos Andzrela, po czym zniknął kierując się w stronę płaskowyżu Qu'elllarz'orl. Ty, biegnąc w przeciwną stronę nadziałeś się na 5 goblinów - trzech było wyposażonych w pałki, dwóch pozostałych w sztylety marnej jakości. Stoją przed tobą obnażając swoje kły i gotując się do ataku. Erador Pomimo swoich niepewności przechodzisz przez portal - przez chwilę tracisz zmysły, po czym budzisz się w konacie Agotha. Tenże siedzi na jednym ze swoich foteli i wpatruje się w ciebie uważnie. Na tyle na ile widzisz, pokój wypełniony jest półkami z książkami oraz magicznymi przedmiotami o nieznanych ci właściwościach. - Och, przepraszam za ten drobny portal, ale to jedyna droga prowadząca tutaj - całkiem niezły system ochronny, jakby przeszedł przez niego ktoś mi wrogi, zdążyłbym go zabić, zanim by wróciły mu wszystkie zmysły. Po tych słowach uśmiecha się przebiegle. Insha Mag odwraca się patrząc w miejsce, skąd doszedł go dziwny dźwięk. Ty w tym czasie wyciągasz jeden sztylet i celujesz idealnie w jego kark, jednak sztylet po przecięciu bezgłośnie powietrza... po prostu się odbija - widać czarodziej zabezpieczył się przed wszelkimi dystansowymi atakami. Po chwili słysząc brzdęk spadającego na ziemię metalu patrzy w dół, po czym w okolicę miejsca, gdzie przebywasz, jednak nie wydaje się, że cię zauważył, a przynajmniej nie zareagował. Oceansoul Przejście przez miasto nie sprawia ci większych problemów, jako że prawie całe jest puste. Dopiero w okolicach płaskowyżu Qu'elllarz'orl dostrzegasz kilku drowich żołnierzy, ci jednak nie zwracają na ciebie uwagi biorąc cię za kapłankę jednego z rządzących domów zapewne. Przed wejściem do domu Mizzrym spotykasz Altona, którego dobrze znasz sprzed swojego pobytu w Arach-Tinilith. Patrzy na ciebie zdziwionych wzrokiem. - To ty, Pani? Twe szkolenie już się zakończyło? Wybacz, nic o tym nie wiedziałem i nie przybyłem nawet po ciebie... Wymawia te słowa ze słyszalnym strachem i lękiem w głosie, najprawdopodobniej bojąc się chłosty. Zak Zbliżając się do Narbondelu dostrzegacie grupkę goblinów oraz jednego drowa, który stoi naprzeciwko tych stworzeń i najprawdopodobniej chce je wszystkie skrócić o głowę. Drymlin pokazuje ci w języku znaków: "Pomagamy mu? Znam go, to młody Baenre, strasznie ambitny i narwany, mieliśmy z nim w Melee Magthere niemałe problemy". Insha - Sob 06.03.2010, 14:49:45 " />Chowam się i okrążam znowu wieżę, wracając na poprzednie stanowisko, kryję się gdzieś, gdzie jego wzrok nie sięga i obserwuję. Z tym drowem już nic nie zrobię, nie teraz. W dodatku muszę odzyskać sztylet, co za parszywy dzień. Erador - Sob 06.03.2010, 14:57:41 " />Niedobrze... - Jakie to szczęście, że my nie jesteśmy sobie wrodzy, nie sądzisz? - staram się, by mój głos był spokojny, chociaż sam jestem zdenerwowany. - Rozumiem, że drzwi obok portalu prowadzą do miejsca, w którym nikt nie chciałby się znaleźć. Ale wróćmy do powodu, dla którego tu przyszedłem. Mam dla ciebie pewną skrzynkę, na której podobno ci zależy. Ostrożnie podchodzę do Agotha, jednak nie za blisko - czuję, że jestem w niebezpieczeństwie. - Najpierw zapłata - ryzykuję. Zak - Sob 06.03.2010, 15:17:27 " />- Pomożemy jedynie w razie potrzeby - odpowiadam spokojnie machając rękoma - Nie sądzisz, że to dziwne? Grupka goblinów atakuje najmłodszego członka rządzącego domu, akurat wtedy kiedy coś dzieje się z Gromphem... Też Baenre, pragnę zauważyć. Ten tutaj może coś wiedzieć. Czekam do końca starcia, gdyby młody Baenre miał kłopoty - pomagamy mu. Po walce wychodzę z ukrycia aby z nim porozmawiać. Alan Wolf - Sob 06.03.2010, 16:19:41 " />Na widok goblinów w lewą rękę chwytam tarczę. - Tylko tylu was? Może będziecie tak łaskawi i przyprowadzicie kolegów zanim was wyśmieję? - Nie czekając na odpowiedź podskakuję do pierwszego z brzegu goblina i staram się przewrócić go uderzeniem tarczy, po czym zamachuję się mieczem na następnego. Oceansoul - Sob 06.03.2010, 21:29:13 " />- Zejdź mi z drogi! - ucinam wszelkie dyskusje, nie zamierzam się przecież nikomu tłumaczyć, po co tu przyszłam. Wchodzę do domu i kieruję się w stronę pokoi Matki Opiekunki. Valygar - Sob 06.03.2010, 21:43:03 " />Alan Ogłuszasz jednego goblina za pomocą tarczy, a drugiego natychmiast skracasz o głowę - jego drewniana pałka nie na dużo mu się zdaje. Pozostałe trzy gobliny jednak nie są ani trochę "Zajęte", tak więc rzucają się na ciebie, jeden z nich swoją pałką podcina ci nogi, a ty tracisz lekko równowagę i koncentrację. Erador - NAJPIERW to ja zobaczę, czy w skrzynce jest to, co ma być, POTEM porozmawiamy. Agoth wychodzi do innego pokoju, a ty zostajesz tam sam. Twoją uwagę przyciąga multum przeróżnych magicznych przedmiotów porozwalanych po całym pokoju, a najbardziej duże lustro wiszące na jednej ze ścian pokazujące aktualnie wejście do Sorcere oraz drowiego maga, którego dopiero co niedawno minąłeś. Jednak gdy na chwilę odwracasz od niego wzrok a po chwili znowu w nie spoglądasz, widzisz już tylko jego zwłoki. Insha Zaczynasz się wycofywać, gdy nagle słyszysz cichy krzyk dobiegający z miejsca, które niedawno obserwowałaś. Oceansoul Alton posłusznie się odsuwa przepuszczając cię do środka. Tam przechodzisz przez dobrze znane ci korytarze, aż dochodzisz do głównej sali, gdzie zasiada Matka Przełożona Miz'ri, twoja siostra Zeld oraz arcymag Courdh. - No, nareszcie jesteś. Widzę, że Zeld dobrze się spisała i przekonała cię do ucieczki z Arach-Tinilith. Zanim zacznę przemowę, masz jakieś pytania? Nie chciałabym, abyś mi przerywała. Zak Widzisz, jak Baenre ogłusza jednego goblina oraz zabija drugiego, jednak trzy pozostałe zwiększają swoją przewagę - nie wiesz, jak to się skończy, czy wojownik poradzi sobie z nimi, czy zostanie zasztyletowany przez swoich napastników. Obok ciebie wyczuwasz wyraźnie poruszonego Drymlina gotowego do ataku i czekającego tylko na twój ruch. Alan Wolf - Sob 06.03.2010, 21:52:10 " />Staram się przy upadku przygnieść jednego z goblinów ciałem po czym przewracam się na plecy i zadaje błyskawiczne pchnięcie w brzuch następnego goblina. Ostatniemu który został próbuje odciąć dłoń w której dzierży broń. Nie ze mną te numery. Żaden goblin ze mną nie wygra. Insha - Sob 06.03.2010, 21:54:41 " />Czy on chce mnie nabrać? Wracam na miejsce, z którego rzucałam sztyletem i gdy dochodzę, waham się lekko. "Ciekawość to pierwszy stopień do piekła, moja droga." ... Ech, goń się. Nieznacznie wychylam się zobaczyć, co się stało. Zak - Sob 06.03.2010, 22:14:30 " />- Eh... Do dzieła Drymlin - tym razem mówię już na głos - Ten dzieciak nie może zginąć. Wybiegam z ukrycia i natychmiast atakuję goblina, który najbardziej zagraża drowowi. Dawno już nie czułyście smaku krwi, prawda moje kochane? Oceansoul - Sob 06.03.2010, 23:18:18 " />- Nie, matko, nie mam pytań, przynajmniej na razie. Chciałabym wysłuchać, co masz mi do powiedzenia. Erador - Nie 07.03.2010, 11:03:13 " />A nie mówiłem? "Sorcere potrzebuje ochrony". Tak to już jest, gdy nie słuchacie Van'dalla. Czuję jednak, że ten dzień - lub noc, zważywszy na "niedziałający" Narbondel - nie skończy się bez walki. Podchodzę ostrożnie do drzwi, przez które wszedł Agoth. W końcu czy to nie świetna okazja na pułapkę? Ostrożności nigdy nie za wiele. Jeżeli mag zachowuje się normalnie (jak na maga), to wyciągam kuferek i mu go podaję. Valygar - Nie 07.03.2010, 11:48:59 " />Alan Pierwsza część planu ci się udaje - przygważdżasz jednego z goblinów do ziemi, ten jednak na sekundę przed tym wbija ci swój sztylet w twoje prawe ramię, co skutkuje tym, że nie jesteś w stanie nim władać, gdy wystaje z niego rękojeść broni. Jesteś w poważnych tarapatach, jednak niespodziewanie zjawia się ratunek - pozostałe gobliny nagle od ciebie odskakują. Erador Azoth wypowiada kilka słów, po czym otwiera tajemniczą skrzynkę. Nie dostrzegasz co w niej jest, jemu jednak ten widok sprawił dużą przyjemność. Odkłada skrzynkę na półkę po czym odpowiada: - No, dobrze się spisałeś, przyznasz chyba, że zadanie nie było takie ciężkie, wiec i nagroda będzie... niezbyt wielka. Wyciąga rękę w lewo, po czym przywołuje do niej małe pudełko o rozmiarach ok. 10x15x20 cm i ci go podaje. - A teraz wyjdź, przez te drzwi. Wskazuje ci dłonią na drzwi w ścianie naprzeciwko. Insha Wychylasz się ostrożnie z za muru po czym dostrzegasz martwego maga z wbitym sztyletem w jego pierś. Na jego twarzy dostrzegasz wyraźne zdziwienie i nic więcej. W okolicy nikogo nie ma, a przynajmniej nie widać, żeby ktoś zainteresował się tym krzykiem. Oceansoul - No dobrze, więc jak zapewne obie zauważyłyście podczas pobytu w Arach-Tinilith, kapłanki domu Baenre mają pewien... problem, który możemy wykorzystać. Zresztą nie tylko one, Narbondel i Gromph... Dom Baenre się sypie, Triel straciła Arcymaga, magię, powinniśmy to... wykorzystać, póki możemy. Wyraźnie przecież widać, że nie cieszą się oni łaską Lloth. Bezpośredni atak na dom nie jest raczej zbyt mądrym pomysłem, przynajmniej na razie, więc powinniśmy się zająć powolną eksterminacją poszczególnych osób. Myślę, że jesteście w całkiem dobrym położeniu, aby pozbyć się przynajmniej dwóch znaczących drowek, chociaż nie będzie to na pewno łatwe, ale macie po swojej stronie Lloth. Na twarzy Miz'ri pojawia się uśmiech szaleńca, widać, że nie spocznie, dopóki nie wyeliminuje domu Baenre, a może nie tylko jego... Zak Rzucacie się na pomoc młodemu Baenre, natychmiast jak tylko zostaliście zauważeni, dwa gobliny odskoczyły od niego i ruszyły na was, nie miały jednak zbyt duże szansy, jeden natychmiast został przebity przez twój miecz, natomiast drugi jakimś cudem odbił swoim sztyletem cios wyprowadzony przez Drymlina i gotuje się do zadania ataku. Zak - Nie 07.03.2010, 11:53:54 " />Jeżeli zdążę przed ponownym atakiem Drymlina, rzucam w goblina kilkoma gwiazdami. Insha - Nie 07.03.2010, 12:03:10 " />Hę? Upewniam się, że jestem ukryta, po czym wykorzystuję okazję i podbiegam do drowa, rozglądając się. Zabieram swój sztylet, który powinien gdzieś tam leżeć i biegnę do Sorcere. Jeśli się dostanę, szukam tego Zal'Virola Xorlarrin (Jarlaxle mówił tak, jakbym go miała kojarzyć, więc), wolę na razie nie wypytywać, gdzie go znajdę, to podejrzane. Oceansoul - Nie 07.03.2010, 12:22:30 " />Czekam, aż Miz'ri skończy mówić. - Jak sobie życzysz, matko. Kim konkretnie mamy się zająć? Widzę w tym szanse nie tylko dla naszego domu, ale też dla siebie... Jednak, wszystko w swoim czasie... Erador - Nie 07.03.2010, 12:25:42 " />- Nie ufam ci, magu - mówię, cofając się o krok. - Najpierw powiedz mi, co jest w tym pudełku i dlaczego mam wyjść innymi drzwiami od tych, którymi tu wszedłem. A było tak spokojnie. Alan Wolf - Nie 07.03.2010, 17:36:48 " />Małe pszczółki umieją kąsać. A myślałem że ten dzień będzie stracony Wyjmuję sobie sztylet z ręki po czym wbijam go przygniecionemu przeze mnie goblinowi w brzuch. Jeśli mi się to uda wstaję. Valygar - Nie 07.03.2010, 18:09:16 " />Alan, Zak Dwa gobliny leżą już martwe, trzeci przygwożdżony przez Dorag Kaia żyje niedużo dłużej, gdyż po chwili w jego głowie znajduje się sztylet, który tenże wyciągnął ze swojego ramienia. Zak Sindil już ma zrobić użytek ze swoich gwiazd, jednak Drymlin, jak zwykle zresztą, popisał się wyjątkowo efektywnym ciosem, który rozpłatał goblina na pół. Żywy jest już tylko jeden, ogłuszony na samym początku walki, jednak nie długo się tym cieszy - Drymlin wbija mu miecz prosto w serce i staje przed Baenre: - No, widzę, że zjawiliśmy się w idealnym momencie, młody Baenre. Co tu robisz sam? Wydawało mi się, że dzisiaj byłeś na patrolu... Erador - Ech, czemu wszystkie drowy muszą być takie nieufne? No ale dzięki temu tak długo żyjemy, a nie kończymy ze sztyletami w plecach za szybko. W pudełku jest twoja nagroda, a gdy już wrócisz do waszej kryjówki przekaż Jarlaxlowi, że miło się z nim współpracowało. Dlaczego przez drzwi? Bo portal jest jednokierunkowy, sprowadza cię tutaj, jednak wychodzisz normalnie przez drzwi. Powiedz mi, naprawdę myślisz, że ryzykowałbym sojusz z Bregan D'aerthe zabijając jednego z waszych ludzi? Insha Podchodząc do ciała zauważasz, że to twój własny sztylet wbity jest w klatkę piersiową drowa, a także przybity jest do niego kartka z kilkoma słowami: Moja droga, myślałem, że dla każdego zabójcy jego broń jest jak dziecko, a ty swoją tak łatwo porzucasz? Żeby mi to było ostatni raz, to rozkaz! Nie rozpoznajesz jednak charakteru pisma, ale cóż, ten ktoś z pewnością ci pomógł wejść do środka. Wchodzisz do wieży i zaczynasz swoje poszukiwania, są one jednak dość nieowocne, Sorcere jest całkowicie puste, przynajmniej korytarze przez które przechodzisz. Nagle jednak w twojej głowie odzywa się głos: "Nareszcie jesteś, teraz słuchaj i idź za moimi wskazówkami:" po tych słowach głos zaczyna ci pokazywać drogę, chociaż nie wiesz dokąd i czy mądrze jest nią podążać. Oceansoul - Mam oczywiście na myśli Quenthel i SosâUmptu - tą drugą na pewno łatwiej dostać podczas jej pobytu w świątyni, aniżeli w kompleksie Baenre. Najpierw jednak można by trochę... porozmawiać z ich sojuszniczkami, np. domem Faen Tlabbar i pokazać im słabość kapłanek Baenre. Triel posiada potężnym sprzymierzeńców, którzy jednak się od nich odwrócą, gdy się okaże, że nie są w łasce Lloth. Insha - Nie 07.03.2010, 18:31:37 " />Wyrodna ze mnie matka, poza tym mam drugie dziecko. Uśmiecham się, domyślając się po dwóch pierwszych przeczytanych słowach, kto to napisał. W środku Sorcere trzymam sztylety w dłoniach, nadal ukryta ostrożnie idę wg wskazówek głosu, nie ufając mu jednak do końca - nie zamierzam się władować w jakieś drzwi czy coś podobnego, uprzednio nie badając, co może być za nimi. Zak - Nie 07.03.2010, 18:45:30 " />Wycieram ostrza z krwi. Uważnie obserwuję Baenre. Staję obok Drymlina. Ciekawe, czy ten dzieciak może coś wiedzieć... Dokańczam słowa Drymlina - Zamiast tego, stoisz tutaj - obok zupełnie czarnego Narbondela - a wokół Ciebie leży pięć martwych goblinów. Możesz to jakoś wyjaśnić? Erador - Nie 07.03.2010, 18:45:39 " />- Wy, magowie, jesteście niegodni zaufania, nigdy nie wiadomo, co chcecie zrobić. A ja jestem ostrożny i dbam o swoje bezpieczeństwo. Dlatego jeszcze żyję - mówię poddenerwowany, chociaż zaraz się uspokajam i przemawiam spokojniej. - Z tobą także dobrze robi się interesy. Żegnaj. Biorę z jego rąk pudełko i przechodzę przez drzwi. Alan Wolf - Nie 07.03.2010, 19:21:24 " />Uśmiecham się do nich. - Więc to nie mistrz was przysłał? Cóż... to nie powiem wam więcej niż sami wiecie. Zbyt szybko zabiłeś tego goblina - Mówię po czym wskazuję na tego którego ogłuszyłem - Nie po to zachowałem go przy życiu żeby ktoś go zabił. A patrol już skończyłem dla waszej wiadomości. Chowam miecz do pochwy i przerzucam tarczę przez zdrowe ramię. Oceansoul - Nie 07.03.2010, 20:48:17 " />- Naprawdę sądzisz, że uda ci się współpracować z domem Faen Tlabbar? Nawet jeśli w słabości Baenre zobaczą korzyść dla siebie i faktycznie odwrócą się od nich, to gdy nie będziemy im potrzebne - z nami zrobią to samo. Ale - wedle twego życzenia, ja tylko głośno myślę. Mam nadzieję, że nie robię się zbyt bezczelna... To jeszcze nie jest właściwa pora. Valygar - Nie 07.03.2010, 20:58:16 " />Alan, Zak - Spokojnie, młodziku, pragnę ci przypomnieć, że rozmawiasz z Mistrzem Melee Magthere. Fakt, że jesteś z domu Baenre nie upoważnia cię do takiego wywyższania się nad nami. Ponad to zauważ, że już byś był martwy, gdyby nie my. Ostatnie zdanie Drymlin wypowiedział bez emocji, ale wyczuć można w nim było coś niepokojącego, strasznego. Erador Wychodzisz przez drzwi z pudełkiem mając nadzieję, że nagrodą nie jest byle co. Przechodząc przez korytarz mijasz jakąś drowkę, jesteś pewien, że nie jest czarodziejką, a ty ją skądś kojarzysz, nie zdążyłeś jednak się jej przyjrzeć, gdyż szybko cię minęła. Po wyjściu z wieży dostrzegasz to, co widziałeś już w lustrze - martwego czarodzieja. Insha Kierując się głosem w twojej głowie idziesz przed siebie przez zakamarki wieży Sorcere - nikogo po drodze nie mijasz, aż do pewnego momentu - dostrzegasz drowa, który nie wygląda jak czarodziej. Ponad to jesteś pewna, że skądś znasz tą twarz, ale za szybko się minęliście, abyś mogła mu się dokładniej przyjrzeć. W pewnym momencie słyszysz: "A teraz przejdź przez ten portal po twojej lewej, nie martw się, to nie jest pułapka". Oceansoul - Wiem, że misja jest ciężka, tym bardziej, że nie jesteśmy w zbyt pokojowych stosunkach z Ghilanną, ale nie mamy wyjścia, musimy odwrócić jak najwięcej drowów od sojuszu z domem Baenre. Ponad to liczę na ciebie, że ci się uda, chociaż niestety sprytem nie dorównujesz Greyannie, ale mam już tylko ciebie i Zeld. Teraz, jeśli jesteś gotowa, Courdh przeniesie cię na płaskowyż Tier Brieche, abyś nie musiała się za bardzo rzucać w oczy. Insha - Nie 07.03.2010, 21:08:48 " />Ignoruję miniętego drowa i staję przed portalem. Nie przyszłam tu w odwiedziny, a po to, by zamordować. Zamordować. Wątpię, by mój cel sam mnie do siebie zapraszał. I nie sądzę, żeby Jarlaxle kierował moimi ruchami i tutaj. (I tak się zastanawiam, dlaczego za mną szedł.) Czy to ten Agoth? Miałam się z nim spotkać dopiero po skończeniu z tamtym. Ściskam mocniej rękojeści sztyletów. Wchodzę mimo wątpliwości. Oceansoul - Nie 07.03.2010, 21:13:14 " />- To czego konkretnie ode mnie oczekujesz, a czym zajmie się Zeld? Ja mam rozmówić się z Ghilanną, a ona zajmie się eliminacją dwóch Baenre? Alan Wolf - Nie 07.03.2010, 21:58:12 " />- Uwierz mi... mistrzu... że umiem sobie poradzić z bandą zwierząt. - Mówię po czym kłaniam się lekko. Zak - Nie 07.03.2010, 22:07:26 " />- Dość tego - mówię, kończąc jednocześnie tę szopkę - Myślę, że powinniśmy porozmawiać młody Baenre, ale nie tutaj - rozglądam się wokół sprawdzając, czy nikt nas nie obserwuje - chodźmy. Prowadzę nas w jakieś bezpieczne miejsce, w którym można spokojnie pomówić. Erador - Pon 08.03.2010, 17:10:30 " />Chyba nie tylko ja "szukam Grompha". Gdy dochodzę do martwego drowa, wyjmuje z pochew swój rapier i sztylet. Świadek mniej, problem mniej. Jednak nie jest tu bezpiecznie. Otulam się ciaśniej płaszczem i, zachowując czujność, ruszam do siedziby Bregan D'aerthe. Kilkadziesiąt kroków od wejścia do Sorcere chowam swoje ostrza (jeżeli w międzyczasie nie stanie się nic, co będzie wymagało ich użycia). Valygar - Pon 08.03.2010, 17:38:05 " />Alan, Zak Kierujecie swoje kroki gdzieś z dala od Narbondelu, gdzie nie ma żywej duszy. Zresztą całe Menzoberranzan jest teraz puste, jakby nie patrzeć. - Jesteśmy mistrzami Melee Magthere, mamy obowiązek pomóc Menzoberrananzan, jeśli tylko będzie w stanie, i to właśnie chcemy zrobić. Jeśli coś wiesz, to nam powiedz. Jeśli nie, to cóż, pamiętaj, że pomożemy, jeśli będziesz tego potrzebował. Może jak już wrócisz do posiadłości Baenre i czegoś się dowiesz, to pamiętaj, że mnie znajdziesz zawsze w Akademii. Gdzie mojego kompana, to już chyba się lepiej on niech wypowie. Erador Przechodząc przez ciche miasto dostrzegasz kilku drowów idących gdzieś szybko, widać, żę są poddenerwowani i cicho ze sobą rozmawiają, z tej odległości nie słyszysz jednak o czym. Insha Przechodzisz przez tajemniczy portal, po chwili, w której czujesz, jakby rozrywało twoje ciało na tysiące kawałków, lądujesz na kolanach w jakimś przestronnym pokoju, natychmiast jednak podnosisz się na nogi - przed sobą widzisz zdziwioną twarz maga. - Jak... jak ty to zrobiłaś? Jesteś... jesteś... pierwszą, PIERWSZĄ drowką, czy w ogóle odwiedzającą mnie osobą, która oparła się mojej magicznej ochronie. Widać, muszę trochę zmodyfikować czar, ale nie o tym teraz. Jak się zapewne domyślasz, jestem Agoth, a ty jesteś Mia, przysłana tu przez Jarlaxle'a... dobrze, dobrze... dobrze się czujesz? Jesteś gotowa, bo dwa razy nie będę powtarzał tego, co właśnie mam zamiar powiedzieć. Patrzy się na ciebie pytającym wzrokiem, w jego spojrzeniu jest coś... dziwnego. Oceansoul - Nie nie nie, nie pozbawiłabym cię możliwości zatopienia swojego ostrza w jednej z sióstr Triel. Zanim do tego jednak przystąpimy, musimy być pewni, że nikt im nie ruszy z pomocą, i to jest właśnie twoje aktualne zadanie. Dla Zeld też coś mam, jednak nie będę się tym dzieliła z tobą. Po tych słowach utkwiła w tobie swój wzrok - wzrok, którego bardzo nie lubisz, który, masz wrażenie, przepala cię na wylot i nie jesteś nawet pewna, czy nie wie, o czym dokładnie myślisz, ale to pewnie tylko twoja wyobraźnia... Zak - Pon 08.03.2010, 17:49:28 " />Nawet jeśli coś wie albo dowie się dopiero to i tak nam tego nie wyjawi. - Dziwne, miasto jest zupełnie puste - mówię jakby sam do siebie - uważam, że Drymlin ma rację, powinieneś jak najszybciej udać się do swojego domu. Jeśli będziesz chciał mnie znaleźć, przyjdź do akademii, powinienem już zdążyć wrócić... Na razie, muszę was przeprosić - kłaniam się lekko z ironicznym uśmiechem. Udaję się do domu Fey-Branche, aby porozmawiać z matką opiekunką. Insha - Pon 08.03.2010, 18:10:41 " />Po pierwszych słowach drowa odwracam się i spoglądam na portal, po czym uśmiecham się zawadiacko. - Skarbie, jestem profesjonalistką, przebijanie się przez osłony magiczne to dla mnie nic wielkiego. Widząc jednak dziwny wzrok maga, uśmiech znika z mojej twarzy. - Może twój czar wygasa, nie wiem. Po chwili dodaję: - Przejście przez ten portal nie było przyjemne, ale nic mi nie jest, możesz mówić. Erador - Pon 08.03.2010, 18:29:52 " />Interesujące... Moja ciekawość wygrywa z chęcią jak najszybszego zakończenia zadania, więc zaczynam skradać się za drowami - nie muszę ich widzieć, chcę tylko wiedzieć, o czym rozmawiają. Oceansoul - Pon 08.03.2010, 19:19:33 " />- Dobrze, skoro tak, nie traćmy czasu na dalsze gadanie. Jakieś wskazówki co do tego, gdzie znajdę Ghilannę? Próba pukania do drzwi wejściowych domu Faen Tlabbar może nie być najlepszym pomysłem, zważywszy na nasze obecne stosunki. Potem zaś dodaję: - Tak, jestem gotowa, nie mam więcej pytań. Czas wracać do Akademii. Alan Wolf - Pon 08.03.2010, 19:26:29 " />- Nie wiem nic... Ale już niedługo się dowiem. - Mówię po czym odwracam się i kieruję w stronę płaskowyżu Qu'elllarz'orl mając nadzieję znaleźć tam mistrza Andrzela. Co jak co ale on na pewno coś wie. Valygar - Pon 08.03.2010, 19:47:51 " />Alan Opuszczasz to małe zgromadzenie i kierujesz się w stronę domu Baenre, tam, widząc cię, natychmiast wpuszczają do środka. Zaczynasz poszukiwania głównego fechtmistrza domu, jednak nigdzie nie możesz go znaleźć - jakby się po prostu rozpłynął, nie ma go nigdzie na korytarzu, ani w sali treningowej, ani na placu wśród innych żołnierzy... Erador Niestety nie uchwyciłeś całej rozmowy, a nawet tylko jej końcówkę: - ... powinieneś jak najszybciej udać się do swojego domu. Jeśli będziesz chciał mnie znaleźć, przyjdź do akademii, powinienem już zdążyć wrócić... Na razie, muszę was przeprosić - Nie wiem nic... Ale już niedługo się dowiem. Po tych słowach wszyscy się rozeszli, jeden skierował swe kroki w stronę Tier Brieche, drugi w stronę Qu'elllarz'orl, podobnie jak trzeci. W pewnym momencie jeden z nich odwrócił się w twoją stronę, jest nader prawdopodobne, że cię zauważył. Insha - Nie, na pewno nie wygasa, jeszcze przed chwilą wszystko działało. Widać posiadasz jakiś dar, przed którym się nie zabezpieczyłem... trudno, nie będę zaprzątał sobie tym teraz głowy. Zastanawiasz się pewnie dlaczego to mnie odwiedziłaś jako pierwszego, skoro twoim celem był inny mag. No cóż, na to ci zaraz odpowiem, poczekaj tylko chwilę. Po tych słowach znika za jednymi z drzwi w komnacie, a ty zostajesz sama. W pokoju znajduje się kilka półek z książkami i zwojami oraz multum przeróżnych magicznych przedmiotów porozwalanych po całym pokoju, a najbardziej duże lustro wiszące na jednej ze ścian pokazujące aktualnie wejście do Sorcere i martwego maga... a więc i ty musiałaś być przed chwilą przed oczami Azotha. Oceansoul - Ghilanna na pewno będzie w Arach-Tinilith, uważaj tylko, aby nie natknąć się na Quenthel albo Sos'Umptu, to by mogło wzbudzić ich podejrzenia. Zachowuj się też normalnie, jakbyś nie wiedziała o ich... niemocy. Nic nie może nas zdradzić. A teraz idź już. Nie zdążyłaś nawet wypowiedzieć słowa, gdy czarodziej przeniósł cię z powrotem przed mury Arach-Tinilith, na szczęście okolica jest pusta i nikt cię nie zauważył. Zak Kierujesz swe kroki mniej więcej w tą samą stronę co Dorag Kai. Twoją uwagę jednak zwraca jakiś ruch na lewo od ciebie. Ktoś przysłuchiwał się najprawdopodobniej waszej rozmowie. Insha - Pon 08.03.2010, 19:53:36 " />Ja i dary, yhy. Żałosne tłumaczenie własnej niekompetencji. Cierpliwie czekam na maga. Erador - Pon 08.03.2010, 20:04:20 " />A mówili, nie podsłuchuj. Van'dall, co z twoją koncetracją? Dałeś się zauważyć? Skoro drow mnie zauważył, raczej nic nie da mi ukrywanie się. Starając się nie wzbudzić jego podejrzeń - dość trudne, skoro miasto jest prawie puste - skręcam w najbliższą uliczkę i, po drodze skręcając jeszcze raz, by zgubić ewentualny pościg, wracam do kryjówki Bregan D'aerthe. Zak - Pon 08.03.2010, 20:09:10 " />Jeśli zdążę przed ucieczką drowa rzucam parę gwiazd, nie po to by go zabić, lecz ostrzec. Jednocześnie wyciągam Aenime i Aeneme, rzucam się na prawo i staram się do niego zbliżyć. Czuję Cię. Oceansoul - Pon 08.03.2010, 20:16:31 " />- Taak, oczywiście, zrobi się - mamroczę sama do siebie, stojąc przed wejściem do Arach-Tinilith. Hmm, jakby tu teraz wejść do środka, żeby nie wzbudzić niczyich podejrzeń? Idę wzdłuż muru, na tyły budynku. Powinny być tam balkony, próbuję więc wykorzystać lewitację, by dostać się na jakiś najniższy. Alan Wolf - Pon 08.03.2010, 20:17:57 " />Nie ma go... dziwne Zaczepiam pierwszego lepszego osobnika i pytam się o mistrza. Valygar - Pon 08.03.2010, 20:37:43 " />Alan Większość drowów nie potrafi co nic powiedzieć na temat Andzrela, jednak jeden ze strażników udziela ci takiej informacji: - Widziałem go, wbiegł szybko do środka, krzyczał coś o ataku, jednak szybko został uciszony przez Sos'Umptu, szepnęła mu coś na ucho, a potem gdzieś zniknął, to wszystko co wiem. Erador Już twój pierwszy ruch komplikują trochę gwiazdy wyrzucone przez drowa, w ostateczności powoduje to, że tracisz kilka cennych sekund. Starasz się przed nim uciec wszelkimi możliwymi drogami, nie bardzo jednak to ci wychodzi, w pewnym momencie lądujesz na ziemi przygwożdżony przez drowa, który cię ścigał. Insha Agoth wraca do ciebie z jakimś kawałkiem papirusu, który rozkłada przed tobą na ziemi. - Przyda ci się na pewno moja pomoc, słuchaj uważnie, bo nie będę się powtarzał. To jest mapa Sorcere, tutaj - pokazuje palcem - jest pokój Xorlarrina, a tutaj - także wskazuje palcem - aktualnie przebywamy, najlepiej będzie ci przejść tędy - rysuje palcem po mapie szlak - a aby otworzyć drzwi, wykorzystaj ten przedmiot, wskaż nią po prostu na drzwi i wypowiedz życzenie. Wyciąga rękę z jakąś dziwną, małą różdżką i ci ją podaje. - No i wróć po jego zabiciu do mnie, oczywiście. A teraz zmiataj stąd, mam mnóstwo pracy jeszcze na dzisiaj. Przez drzwi, o, tamte, jeśli łaska. Oceansoul Wykorzystując zdolność lewitacji lądujesz na jednym z balkonów i wchodzisz do Świątyni, to miejsce wydaje ci się znajome i... wiesz, że nie powinnaś tutaj być. Jest nader oświetlone, twoje oczy w spektrum podczerwieni są po prostu wypalane i za niedługo stracisz wzrok, jeśli nic nie zrobisz. Nie masz jednak zbyt dużo czasu na cokolwiek, gdyż po przeciwnej stronie otwierają się drzwi i ktoś ma zamiar wejść do środka. Z przerażeniem zauważasz, że w komnacie nie licząc posągu Lloth, kilku ławek oraz małej kupki szmat w kącie pokoju nie ma nic innego. Zak Twoje gwiazdy spełniają swoje zadanie, drow traci kilka sekund, szybko jednak wznawia ucieczkę, ale ty się nie poddajesz. Po długim pościgu przez całe miasto wreszcie jesteś na tyle blisko, że możesz się na niego rzucić, co też robisz - skutkuje to tym, że obydwaj leżycie na skałach, z tą różnicą, że ty jesteś w lepszej pozycji, bo leżysz na nim. Zak - Pon 08.03.2010, 20:43:31 " />Staram się przytrzymać drowa tak aby uniemożliwić mu ucieczkę i jakiekolwiek zadanie mi ciosu. - Witaj malutki - uśmiecham się szyderczo - Musiałeś mieć chyba nie lada powód żeby tak uciekać... Czyżbyś usłyszał coś ważnego? Gadaj kim jesteś - te słowa wypowiadam nader poważnie. Oceansoul - Pon 08.03.2010, 20:46:03 " />Nie namyślając się długo, wracam na balkon i szybko próbuję przelewitować na inny, najlepiej piętro wyżej, jeśli takowy jest. Insha - Pon 08.03.2010, 20:57:14 " />Wychodzę bez słowa z komnaty Agotha i idę drogą, którą wskazał mi na mapie. Jak dojdę, celuję różdżką w drzwi. Zanim cokolwiek powiem, myślę. To bez sensu. Jestem zabójcą, nie wojownikiem. Jarlaxle wysłałby mnie do takiej roboty? Przecież jak tylko wejdę, ten mag mnie zaatakuje. Jego nawet nie da się uwieść, magom tylko księgi i zwoje w głowach. Ech, ale kim ja jestem, by kwestionować rozkazy. Wyciągam krótki miecz i trzymam go w prawej dłoni, w lewej różdżkę. Jeśli drzwi się otworzą, odskakuję na bok i opieram się o ścianę, zamierzam wtedy schować różdżkę gdziekolwiek, za pas albo coś, wyciągnąć lewą dłonią jeden ze sztyletów i czekać na rozwój wydarzeń, nie widząc niestety wtedy co się zadzieje w środku komnaty. - Ekhm... Sezamie, otwórz się! |
|||
Sitedesign by AltusUmbrae. |