ďťż
 
 
 
 

Wštki


[Gra] Sesja 4 - Mgły Wojny -



Orick - Nie 06.11.2005, 10:06:18
" />Na początek parę zasad.
-na początku posta piszecie pogrubione imię swojej postaci
-wypowiedzi piszecie kursywą - po myślniku
-myśli również piszecie kursywą "ale w cudzysłowie"
-uwagi do MG pod tekstem podkreślone
-postarajcie się pisać jak najdłuższe posty

Grają:
Amoen (Mag) PW:5/5 (Spoko, ja mam jego kartę, niedługo ją dla was zamieści)
Tendril (Barbarzyńca)PW: 15/15
Quarmug (Wojownik) PW:12/12
Amagi (Mnich) PW:10/10
Atendi (Łotrzyk)PW: 6/6

Kaska:
Atendi:100
Danthael: 100
Quarmug: 340
Amagi: 100

Sytuacja wygląda tak: W pewnym sensie mamy dwie drużyny. Pierwsza to: Tendril, Atendi, Quarmug, natomiast druga: Amagi Amoen. Nie znacie się nawzajem, ale los was połączył i oboje znajdujecie się w jednym miejscu, w tym samym momencie.

Tendril: Po wielu tygodniach tułaczki, natknąłeś się na ścieżkę, na której napisane było „Królestwo Ascar” i strzałka, pokazująca kierunek południowy. Zaciekawiony wybrałeś się w tamtym kierunku. Po kilku godzinach wędrówki, teren stawał się coraz wyższy. W końcu dotarłeś do gór. Z Twojej mapy wynikało, że owe góry, to pasmo zwane „Zębami Dungana” i owe pasmo stanowi północną granicę państwa Ascar. Szedłeś długo, a podróż była wyczerpująca. Ciągle kierowałeś się wprost na północ. Mijałeś maleńkie wioseczki, gdzie zdobywałeś pożywienie. Dziwne uczucie, kierowało Cię tam. Miałeś nawet cichą nadzieję, że tam spotkasz swojego anioła, oczekującego na Ciebie.
Góry się skończyły. Szedłeś kilkanaście godzin pustynią. „Pustynia Sunte” głosiła mapa. Tutaj też kończyła się Twoja mapa. Zrezygnowany szedłeś dalej.
Po wielu tygodniach drogi, wycieńczony, dotarłeś do niewielkiego miasteczka Averton. Tam kupiłeś mapę. Wynikało z niej, że znajdujesz się w południowo zachodniej części kraju Averton. Najbliżej, bo zaledwie dzień drogi stąd, mieściło się duże, kupieckie miasto – Tradeon. Aby tam dojść, musiałeś iść w kierunku południowo – Zachodnim, poprzez las, zaznaczony na mapie jako „Las Gortha”. Wybrałeś się do owego miasta, mając dziwne przeczcie, że tam znajduje się Twoja ukochana.
I tak zamieszkałeś w Tradeon. Na początku jedynie w namiocie, lecz szybko zdobyłeś pieniądze, głównie dzięki pracy na budowie. Nudziło Cię to jednak bardzo. Czułeś, że Twoja barbarzyńska dusza jęczy, bez walki.
Podczas budowy Twojego własnego, niewielkiego domu, wynająłeś do pomocy krasnoluda – Quarmuga, który okazał się być świetnym kompanem, i który również żył w tym mieście, nudząc się i tęskniąc do jakiejkolwiek walki. Tak, więc często spotykałeś się z Quarmugiem w tawernie, wymienialiście się opowieściami. Razem też przyszło wam stawić czoła kilku niebezpieczeństwom. Jednym z ich, była niemalże bezinteresowna pomoc pewnemu niziołczemu złodziejowi, imieniem Atendi. Strażnicy przyuważyli go, jak kradł jedzenie. On tłumaczył się, że to „dla chorej babci”. Wzruszyła was ta historia i pomogliście niziołkowi. Zaprzyjaźniliście się z nim i do tej pory jesteście grupą zgranych przyjaciół.
Akurat siedzieliście sobie w karczmie „Złoty Łan”, odpoczywając po ciężkim dniu. Było późne lato.
W karczmie był tłum ludzi, jednak wszyscy zostawiali dla was zawsze jedno wolne miejsce. Przez osiem okien wpadało dużo słońca do środka a jako że wieczór był ciepły, to zostawiono otwarte drzwi, przez które nagle wbiegł jakiś mały, zapłakany chłopak.

Atendi: Po wielu miesiącach tułaczki, dotarłeś do jakiegoś portu, w Twojej starej krainie Ornudii. Tam wypłynąłeś statkiem, z dala od dawnych wspomnień. Postanowiłeś zacząć nowe życie.
Statek przywiódł Cię do kraju Ascar. Po kilku tygodniach żeglugi, wysiadłeś w porcie w mieście, zwanym Oportuna. Tam też kupiłeś mapę okolicy i postanowiłeś poszukać jakiejś pracy.
Jednak Oportuna okazała się miastem idealnym – Strażnicy wydawali się mieć sokoli wzrok, to też rzadko udawały Ci się kradzieże. Zawiedziony, postanowiłeś wypróbować jakąś starą drogę za miastem, polując tam na kupców. Każdego dnia, posuwałeś się dalej. W końcu, po pięciu dniach, dotarłeś do miasta położonego na południowy zachód od Oportunii – Evanesco. Tam udało Ci się dokonać naprawdę dobrego skoku – Okradłeś jakiegoś szlachcica. Bardzo bogaty, uciekłeś na zachód. Postanowiłeś nie poruszać się drogami. Po wielu dniach wędrówki na zachód, dotarłeś do mostu na rzece Shiva. Przekroczyłeś go, jednak tam zauważyłeś, że ktoś Cię śledzi. A dokładnie, to Twoim tropem poruszała się niewielka grupa konnych. Postanowiłeś się ukryć. Jednocześnie ciągle coś pchało Cię na zachód. Szedłeś ciągle brzegiem rzeki Shivy, dopóki nie dotarłeś do miejsca, gdzie rzeka Artemis łączy się z Shivą. Konni zniknęli. Pewny siebie, dalej podróżowałeś rzeką Artemis, w jej górę. Dotarłeś do miejsca, gdzie Artemis łączy się z rzeką Karo.
Tutaj też postanowiłeś zrobić pierwszy, naprawdę długi od kilku tygodni ucieczki z Evanesco, odpoczynek.
Niestety, podczas tego odpoczynku, zostałeś pojmany.
Napastnicy byli cisi i bardzo szybcy.
Obudziłeś się w jakimś lochu. Bez pieniędzy, jakie zrabowałeś w Evanesco. Postanowiłeś nawiać z więzienia. Udało Ci się omamić strażnika, który był pijany i uciec.
Zaszyłeś się gdzieś w mieście. Miasto, jak się okazało, nazywało się Tradeon i znajdowało się ono na zachód od Oportunii i Evanesco. Mieszkałeś w tym mieście, ale nikt nie wiedział o Twoim istnieniu. Do czasu, kiedy zostałeś przyłapany na kradzieży jedzenia. Tłumaczyłeś się, że to dla matki. Nie dali się nabrać. W ostatniej chwili, na pomoc przybył jakiś krasnolud i barbarzyńca. Choć z reguły wolisz pracować sam, to dostrzegłeś w tej dwójce ogromny potencjał. Wiedziałeś, że wasza trójka może wiele zdziałać, więc kierowany zarówno chęcią zysku i potęgi, jak i czystym uczuciem przyjaźni, zaznajomiłeś się z dwójką wybawców.
Akurat siedzieliście sobie w karczmie„Złoty Łan”, odpoczywając po ciężkim dniu. Było późne lato.
W karczmie był tłum ludzi, jednak wszyscy zostawiali dla was zawsze jedno wolne miejsce. Przez osiem okien wpadało dużo słońca do środka a jako że wieczór był ciepły, to zostawiono otwarte drzwi, przez które nagle wbiegł jakiś mały, zapłakany chłopak.

Amagi: Zemsta. To uczucie przepełniało każdy cal twego ciała. Miałeś zamiar zabić każdego, kto zaszkodził tobie i twoim rodzicom. Kiedy zostałeś przygarnięty przez mnichów ze świątyni Arcykapłana Morgiana, położonej wysoko w górach, spędzałeś każdą chwilę na naukę walki. Teraz jesteś świetnie przygotowany, aby zabić tych, którzy tego zasługują. Ale jednocześnie nauczyłeś się sprawiedliwości i zawsze walczysz w jej imieniu.
Jednak twoja nauka dobiegła końca. Wyruszyłeś z tobołkiem na plecach i z błogosławieństwem twego nauczyciela. Kierowałeś się na południe. Wytrwale szedłeś przed siebie. Ani razu się nie bałeś. Nawet wtedy, gdy przekraczałeś Mokradła Trevona, gdzie podobno wielu wędrowców ginęło w tajemniczych okolicznościach. Nic nie mogło Cię przestraszyć. Nic, bo całe Twe ciało przepełniała zemsta. Nie wiedziałeś, po co i gdzie idziesz – Po prostu szedłeś. W końcu, po kilu tygodniach wędrówki, dotarłeś do dużego miasta Tevos. położonego zaledwie dzień od głównego traktu, zwanego „Smoczym Traktem” W tym mieście zakupiłeś mapę okolicy. Szukałeś jakiegoś cichego miejsca, gdzie poświęciłbyś się modlitwie i pomagał sprawiedliwości. Odnalazłeś takie miejsce. To niewielkie miasteczko, na zachód od Tevos. Nazywało się ono Shamart. Dotarłeś do tego miasteczka. Wiodłeś tam spokojne życie, jako sędzia spraw chłopskich. Mieszkałeś w świątyni Św. Cuthberta, boga sprawiedliwości. Zapomniałeś o zemście. Dopóki jednak nie usłyszałeś,. O bandzie orków i goblinów, którzy podobno zmierzali w kierunku jakiegoś miasta Tradeon. Wyruszyłeś tam, czym prędzej. Nikt, z Shamart nie wiedział, że zniknąłeś. Ty gnałeś, pchany zemstą. Po dniu drogi traktem, dotarłeś do mostu nad rzeką Karo. Tutaj też kończyła się twoja mapa.
Podczas podróży jednak natknąłeś się na grupę konnych, którzy szukali jakiegoś niziołka, poszukiwanego za jakiś rabunek w Evanesco. Odpowiedziałeś, że nie wiesz, o co chodzi. Oni pognali przed siebie, a ty dalej szedłeś w kierunku Tradeon, aby zabić gobliny.
Przemierzyłeś jakiś dziwny las. Tam też natknąłeś się na tych samych konnych. Palili oni ciała goblinów. Pochwalili Ci się, że zatrzymali oni tą grupę. Przepełniony goryczą, postanowiłeś nie wracać do Shamart. Udałeś się do Tradeon. Tam znalazłeś świątynię, gdzie postanowiłeś zamieszkać. Szybko się tam zaaklimatyzowałeś i często chodziłeś do karczmy, w nadziei, że uda Ci się znaleźć tam kogoś, kto wie coś o jakiś goblinach, abyś mógł w końcu znaleźć ukojenie w ich śmierci.
Poznałeś tam pewnego razu maga Amoena, którego historia wydawała się być nieprawdopodobna, ale polubiłeś tego błyskotliwego elfa i razem często przesiadywaliście w karczmie, gdzie pogrążaliście się w rozmowach na bardzo mądre tematy.
Akurat siedzieliście sobie w karczmie„Złoty Łan”, odpoczywając po ciężkim dniu. Było późne lato.
W karczmie był tłum ludzi, jednak wszyscy zostawiali dla was zawsze jedno wolne miejsce. Przez osiem okien wpadało dużo słońca do środka a jako że wieczór był ciepły, to zostawiono otwarte drzwi, przez które nagle wbiegł jakiś mały, zapłakany chłopak.

Amoen: Sen. Często śniłeś, o dawnych czasach, gdy jeszcze chodziłeś po Fareunie, gdy tam, demonstrowałeś swą potęgę. Ale to tylko odległe sny.
Gdy zniknąłeś z powierzchni Fareunu, modliłeś się tylko o jedno: Abyś trafił do miejsca z Twojej młodości.
I tak też się stało. Przez chwilę, gdy czytałeś tabliczkę „Witamy w Evermeet, stolicy królestwa Ascar” myślałeś, że być może wróciłeś do Fareunu. Niestety. To Evermeet okazało się być nudnym, portowym miastem, przepełnionym tym, co zawsze Cię nudziło – Polityką. Szybko uciekłeś z tego olbrzymiego miasta. Szedłeś jakąś porządną drogą, kierując się mapą, zakupioną w Evermeet. Po dwóch dniach drogi, dotarłeś do smoczego traktu. Okazało się, że znajdujesz się teraz bardzo blisko państwa elfów. Coś Cię kusiło, aby się tam wybrać. Tam, do Twych braci. Może znajdziesz tam odpowiedzi, na dręczące Cię pytania?
Przeznaczenie chciało inaczej.
Postanowiłeś iść do kraju elfów. Kierowałeś się dokładnie na północ, do miasta Across, gdzie miało znajdować się olbrzymie skupisko elfów. Po dwóch dniach drogi lasem, poczułeś coś dziwnego. Czułeś się obco w tym lesie. Coś Ci mówiło, abyś zawrócił. Nie chciałeś tego zrobić. Wiedziałeś, że Twoja potęga czeka na Ciebie tam, w Across. Jednak im dalej brnąłeś w las, tym bardziej czułeś się obco.
Jednak, po wielu tygodniach drogi, musiałeś sobie przyznać, że coś wyraźnie nie chciało pozwolić, abyś doszedł do tego miasta. Według mapy, droga z traktu do Across, winna trwać trzy dni. A ty już kilka tygodni wędrowałeś lasem. Zawróciłeś. Najwidoczniej nie możesz jeszcze odzyskać swej potęgi.
Gdy po trzech dniach wyszedłeś z lasu, zastanawiałeś się, gdzie teraz. W końcu spotkałeś grupę elfów- Bardów. Śpiewali oni pieśni, mówiące o tym, że synowie królów czekają na swą kolej, na tronie Ascar. Uśmiechnąłeś się. To tak jak z Tobą – Czekałeś na swą kolej na tronie potęgi, która umknęła Ci przez nierozważność. Razem z grupą bardów dotarłeś do miasta Tradeon. Miasto to leżało na granicy państwa Ascar. Tutaj, pchany dziwną siłą, odłączyłeś się od grupy bardów i postanowiłeś poszukać pracy.
Wiedziesz teraz nędzne życie pomocnika sprzedawcy w aptece. Często słuchasz muzyki bardów i często też spotykasz się ze swym przyjacielem – Amagim, mnichem, którego poznałeś w karczmie i z którym często prowadzisz mądre rozmowy.
Akurat siedzieliście sobie w karczmie„Złoty Łan”, odpoczywając po ciężkim dniu. Było późne lato.
W karczmie był tłum ludzi, jednak wszyscy zostawiali dla was zawsze jedno wolne miejsce. Przez osiem okien wpadało dużo słońca do środka a jako że wieczór był ciepły, to zostawiono otwarte drzwi, przez które nagle wbiegł jakiś mały, zapłakany chłopak.

Quarmug: Wiodłeś życie spokojnego krasnoluda. Wychowałeś się w Gulthoth, jedynym mieście krasnoludów w całym królestwie Ascar, położonym wysoko w zimnych szczytach Zębów Dungana, a dokładniej na tak zwanej „Skale Rogu”. Wiodłeś tam życie wojownika, choć rzadko miałeś okazje do walki. Dlatego też, dorabiałeś przy budownictwie. Jednak nudziło Cię takie życie. Szukałeś sławy, pieniędzy i chwały, dlatego wyruszyłeś z ukochanego miasta Gulthoth. Postanowiłeś iść do ludzi, wiedząc, że tam zawsze coś się dzieje.
Wędrowałeś siedem dni w kierunku południowym. Nie wiedziałeś za bardzo gdzie i po co idziesz. Po prostu szedłeś w poszukiwaniu przygód, niczym legendarni krasnoludzcy bohaterowie, z opowieści Twego wuja.
Dotarłeś w końcu do pierwszych oznak ludzkości, po mniej więcej tygodniu. Był to zwykły most, a na nim kilka kobiet. Cały zlałeś się potem, ale dziarskim korkiem ruszyłeś po moście. Minąłeś kobiety, dumny z siebie, choć cały zdenerwowany owym spotkaniem.
Wkrótce dotarłeś do jakiegoś lasu. Pierwszy raz byłeś w lesie, to też czułeś się bardzo nieswojo. Jednak i tę przeszkodę przeszedłeś, będąc z siebie niesamowicie dumny.
W końcu dotarłeś do dużego miasta Tradeon. Postanowiłeś się tam osiedlić, jako że w tym mieście miał się urodzić bohater krasnoludów – Ignaar Kamienny Topór, który założył, Gulthoth.
Miasto nudziło Cię bardzo. Chodziłeś od karczmy do karczmy, od czasu do czasu walcząc z jakimiś bandziorami w zajazdach. Ale takie życie Cię nie interesowało. Postanowiłeś sobie, że wyjedziesz z tego miasta i wrócisz do Gulthoth. Jednakże nie miałeś pieniędzy. Nająłeś się u jakiegoś barbarzyńcy, który niedawno tutaj osiadł i pomogłeś mu budować dom. Bardzo polubiłeś Tendrila, bo tak nazywał się ów barbarzyńca. On również nudził się w tym mieście. On również pracował jako budowniczy. Oboje opowiedzieliście sobie swoje życie. Tendril z zaciekawieniem słuchało życiu krasnoludów, zaś Ty rozkoszowałeś się w jego historii o tym, jak jego pan zginął i jak teraz jest skazany na wieczną tułaczkę.
Razem z Tendrilem pewnego razu uratowaliście jakiegoś biednego niziołka, który kradł jedzenie dla swej matki. Owym łotrzykiem okazał się Atendi, który szybko Ci się spodobał jak kompan i razem z Tendrilem i z nim, często przesiadywaliście w karczmach miasta.
Akurat siedzieliście sobie w karczmie„Złoty Łan”, odpoczywając po ciężkim dniu. Było późne lato.
W karczmie był tłum ludzi, jednak wszyscy zostawiali dla was zawsze jedno wolne miejsce. Przez osiem okien wpadało dużo słońca do środka a jako że wieczór był ciepły, to zostawiono otwarte drzwi, przez które nagle wbiegł jakiś mały, zapłakany chłopak.

MAPA KRAJU: (Każdy z was posiada prymitywną mapę państwa Ascar):





Orick - Nie 06.11.2005, 10:13:32
" />Opis do mapy:
1: Tradeon
2:Las Gortha
3:Evermeet, stolica Ascar
4:Świątynia Mnichów (Arcykapłana Morgiana)
5:Moczary Trevona
6:Averton
7:Across, miasto elfów
8:Zęby Dungana
9: Gulthoth (Skała Rogu)
10: Tevos
11:Pustynia Sunte
12:Shamart
13:Evanesco
14:Krondor
15:Oportunia
16:Rzeka Karo
17:Rzeka Artemis
18:Rzeka Shiva
19:Równina Dorna
20:Golthamo
21:Zimny Las

Na brązowo: Smoczy trakt
Na pomarańczowo: Drogi większe
Na zielono: Lasy
Na szaro: Miasta, wsie
Czerwone kropki: Granice Ascar

Oczekiwanie na ruchy graczy



Quarmug - Nie 06.11.2005, 13:35:54
" />Quarmug:

Mówię spokojnie do chłopca, pilnując przy tym swojej sakiewki: O co chodzi mały, zgubiłeś się czy co?"Kolejny młody złodziej, ach co to społeczeństwo robi z ludźmi". Jesli chłopak daje się uspokoić choć trochę, sadzam go na moim stołku i słucham co mówi.



Amagi - Nie 06.11.2005, 15:26:36
" />Amagi:
Bez specjalnego zainteresowania przysłuchuję się temu, co chłopiec mówi, jednocześnie powoli sącząc lampkę wina.

Vatrium: Jak nie grasz, to łaskawie nie przeszkadzaj innym pisząc durne komentarze. -_-




Amoen - Nie 06.11.2005, 16:06:15
" />Danthael

Elf zerknął, na młodego chłopca, który wbiegł do karczmy. Kolejna żałosna istota, która tak jak on przegrała swoją walkę z losem. Danthael zauważył, że od czasu jego ”wypadku” staje się coraz bardziej cyniczny.

Jak zabawne wydaje się spostrzeżenie, że większość przegranych, tych których ta właśnie porażka, rzuca w życie jako skazanych na kolejne porażki i zawody, wpędzając ich w zamknięty krąg, że to właśnie oni stają do walki ze swym przeznaczeniem… tak jak i on…

Żył z świadomością tego, która polała go jeszcze bardziej niż utrata domu, marzeń i nadziei.
Dla większości z tych istot, które go otaczały, które miały własne życie i troski, najlepszą drogą była śmierć, tak jak i dla niego…

Niemal każdy mimo wiedzy o tym, że kiedyś zakończy się jego życie, po którym o ile wypełniał dogmaty wiary, trafi do swego boga, tego który był ucieleśnieniem jego pragnień i dążeń, niemal każdy bał się śmierci i nie chciał kończyć swego żywota. Tak jak i on…

Świadomość tego, niebyła wystarczającym bodźcem, by oddać się w ramiona śmierci. Był elfem, miał szersze i głębsze spojrzenie, na otaczający go świat, lecz zamiast z niego korzystać, wykorzystywały to tylko po to, by rozkoszować się analizą świata, duchową kontemplacją i by czuć się lepszymi od innych. Kolejne lata jego życia utwierdziły go w tym, że jest doskonalszy od innych ras. Elfy, nie korzystały ze swego daru, śmiejąc się swej wiedzy w twarz, wywyższały się ponad innych, tak jak i on…

Elf roześmiał się na głos, zwracając na siebie uwagę, gości przy sąsiednich stolikach. Mag wstał energicznie i ruszył w kierunku stolika, przy którym siedział teraz chłopak.



Atendi - Nie 06.11.2005, 21:42:08
" />Atendi

Czekam przy stoliku, czy chlopiec przysiadzie sie czy nie...

Jezeli sie przysiada mowie(glosem lekko piskliwym i nadzwyczaj zadziornym, do tego bardzo szybko):
-Co sie stalo chlopcze?...Opowiadaj wujkowi Atendiemu, a on i jego kompani zaraz cos na problemy zaradza...



Frost - Wto 08.11.2005, 15:20:54
" />Tendril

Z lekko ironicznym spojrzeniem spoglądam na Quarmuga, który sprawdza położenie swojej sakiewki, a następne uśmiecham się do siebie i zadaje pytanie: "A jak ty byś zrobił?"
Potem spoglądam na chłopca i zastanawiam się co to za jeden. Postanawiam milczeć, dopóki nie dosiądzie się.

Jeśli się dosiadł czekam aż odpowie Atendiemu i Quarmugowi, a potem słucham jego odpowiedzi i pije to co mam na stoliku.

W Traedon'ie znalazłem moją ukochaną czy nie, bo jest tylko napisane że se domek wystawiłem?



Orick - Wto 08.11.2005, 15:57:45
" />Chłopak zdyszany, ciągle zapłakany, spogląda z lękiem na Quarmuga. Jednakże siada na stolik. Jego oddech jest niespokojny, widać, że jest strasznie wystraszony. Na widok Danthaela, który podchodzi do niego, jest jeszcze bardziej przestraszony. Jednak mówi:
Moja mamusa… Mamy domek pół dnia drogi stąd. Jacyś zbójcy zaatakowali dom. Mamusia mi kazała uciekać. Więc przybiegłem tutaj. Boję się. Mamusia....Patrzy na was, lekko wystraszony. Wygląda na to, że czeka na waszą reakcję.
Tendril: Nie, ale jakieś przeczucie mówiło Ci, że Twoja ukochana może być w tym mieście i w nim zamieszkałeś



Frost - Wto 08.11.2005, 17:00:20
" />Tendril

Szybka myśl przebiegła mi przez głowę: "To może być Ona". Podeszłem do chłopca i powiedziałem łagodnym głosem:
- Uratujemy twoją mamę chłopcze. Przynajmniej taką mam nadzieję...
Popatrzałem na towarzyszy i spytałem jeszcze chłopca o drogę, po czym pędem ruszyłem w stronę własnego domu aby zabrać topór.

Mały edit. Jestem nieszczegółowy, przynaję. Zapomniałem o tym że nie znam drogi więc spytałem chłopca (czyt. zgapiłem z Amagiego )



Amagi - Wto 08.11.2005, 17:43:22
" />Amagi:

Amagi z pewnym zainteresowaniem uniósł brew i przez jego głowę przebiegła myśl:
"-Kto wie, może napastnikami są jakieś dzikie humanoidy? Tych prymitywnych morderców dosięgnie zasłużona kara, ode mnie i w imię bogów."
Młody mnich wstał od stolika i spokojnym krokiem podszedł do stolika z dzieckiem i zapytał:
-Młodzieńcze, czy napastnikami były jakieś dzikie humanoidy, w rodzaju orków czy goblinów?
Niezależnie od odpowiedzi obiecuję pomóc. Następnie pytam się Danathaela, czy idzie ze mną.
-Jeżeli tak, to pytam dziecko o dokładną drogę i wyruszam.
-Jeżeli nie, to odpowiadam -Jak chcesz, nic na siłę. Mimo to, pytam dziecko o dokładną drogę i idę sam.



Quarmug - Wto 08.11.2005, 19:35:18
" />Quarmug

Wściekły i w złym humorze przytrzymuje Amagi'ego, każe mu się zbliżyć na poziom mojej głowy i mówie na niego mocno wpieniony:
- Ty tam w szmatach myślisz, że sam dasz sobie radę? Uważasz, że nasza wesoła gromadka eee... no gromadka jakiejś formalnej nazwy nie mamy, nie damy sobie rady z byle bandytami, przeciez musimy pomagać ludziom?
Zaś do chłopca zwracam się:
- Powiedz gdzie jest ten wasz domek, auratujemy twoją mamusię, ale ty lepiej zostań tu, bo może ci się stać krzywda.
Czekam na odpowiedź Amagi'ego i chłopca, przy czym staram się nie patrzeć na elfa stojącego za "facetem w łachmanach po babci".



Atendi - Wto 08.11.2005, 20:35:30
" />Atendi

-Quar dobrze gada...co to taki mnich, nawet mu ta moc w niczym sie nie przyda gdy spostrzeze ze pojawil sie mu miedzy lopatkami jakis sztylet...(caly czas gada tym swoim drazniacym glosem)...Panowie, wyruszamy!



Amoen - Śro 09.11.2005, 06:24:52
" />Danthael

Elf kiwnął mnichowi, dając mu do zrozumienia, żeby szedł bez niego. Po chwili spojrzał w oczy chłopcu, niebyło to coś co mogłoby uspokoić chłopca. Mag zerknął w stronę drzwi, a później ponownie na chłopca.
- Lepiej, żebyś nas nieoszukiwał – elf skierował się w stronę wyjścia, ale zatrzymał się i rozejrzał po Sali - Siedź tu spokojnie, a nic ci nie będzie…
- Barman! Miskę strawy dla twojego młodego gościa! – Danthael rzucił niedbale na stół złotą monete i skierował się do wyjścia.



Frost - Śro 09.11.2005, 14:55:03
" />Przed karczmą czekam na kompanów. Widząc elfa, zmierzającego w stronę drzwi zastanawiam się czy on też rusza w stronę domostwa chłopaka. Topór zatknięty za pas błyszczał w świetle słońca.
Gdy Quarmug i Atendi wyjdą z karczmy mówię :
- Panowie, komu w drogę temu czas. Spieszmy się ... Może zdąrzymy przed zapadnięciem kompletnych ciemności. Chłopak jest jeszcze młody, więc nawet biegiem nie prześcignie barbarzyńcy.



Amagi - Śro 09.11.2005, 16:00:49
" />Amagi:

Amagi z zimną obojętnością, bez jakiegokolwiek strachu spojrzał prosto w oczy zadziornego krasnoluda i bezczelnego niziołka. Spokojnym, pełnym gracji ruchem wywinął się z chytu krasnoluda, zadziwiając tym zwykłych gości w karczmie. Wyprostował się, jeszcze raz z lekką pogardą spojrzał na krasnoluda i niziołka i odszedł bez słowa. Po drodze szepnął jeszcze raz do Danathaela
-Jeżeli zmienisz zdanie, wiesz, gdzie mnie szukać. Będę czekał.- po tych słowach opuścił karczmę, poszedł poszukać swojego konia, aby wyruszyć we wskazanym przez chłopaka kierunku.

Co jakiś czas dyskretnie sprawdzam, czy ktoś mnie nie śledzi.



Orick - Śro 09.11.2005, 17:04:39
" />Zanim wszyscy wyszliście, chłopak łamiącym głosem, wyjaśnił wam, że mieszka z mamą dokładnie na granicy państwa, po czym pokazuje wam na mapie jej lewy dolny róg.

Amagi: Jedziesz spokojnie we wskazanym kierunku. Po drodze nie napotykasz nikogo, kto budziłby Twoje podejrzenia.

Quarmug, Atendi, Tendril: Wzięliście swoje kuce i pomknęliście we wskazanym kierunku.

Amoen: Chłopak bąknął ciche Dziękuję i zabrał się do jedzenia strawy, bacznie Cię obserwując. Wygląda na trochę zaniepokojonego całą sytuacją, ciągle się trzęsie.



Amagi - Śro 09.11.2005, 17:25:25
" />Po jakimś czasie Amagi zmusza konia do galopu, aby jak najszybciej znaleść się na miejscu. Zależy mu na zbadaniu terenu i ocenieniu całej sytuacji, zanim przystąpi do działania. A poza tym, chce być jak najbardziej do przodu przed krasnoludem i niziołkiem.
-Nikt nie będzie przeszkadzał mi w moim dziele szerzenia śmierci i zniszczeia wśród tych prymitywnych, dzikich i niegodnych szacunku potworów. Zemsta będzie należeć do mnie.- Te słowa cały czas wirują w umyśle młodego mnicha.



Quarmug - Śro 09.11.2005, 18:41:47
" />Quarmug

Zwracam się do Atendiego:
-Ten ... eee jak to mu było Atendi? Mnich? Dobra, chyba tak... ucieka nam może jest wmieszany w to co się stało w dom u tego malca, a teraz jedzie ostrzec swoich towarzyszy, musimy go dogonić i dokładnie wypytać. "zawsze chciałem spróbować tej sztuczki z podwieszniem człowieka na drzewie i celowaniu z zamknietymi oczami, podobno po jakiś dwóch strzałach, wymiękają."- mówię z ognikami w oczach. Trzymam się kurczowo siedzenia i poganiam kuca do szybszego biegu.



Frost - Śro 09.11.2005, 20:21:20
" />Tendril:

Widząc mnicha wyprzedzającego mnie przynaglam mojego kuca i krzyczę do towarzyszy:
- Postarajmy się go wyprzedzić. Ja tam muszę być przed zmrokiem

Popędzam kuca i w duchu błagam go aby pędził ile ma sił w kopytach. Przed oczami widzę jedną postać... ona dodaj mi sił. Czuję, że powoli budzi się we mnie bestia....



Atendi - Śro 09.11.2005, 21:35:39
" />Atendi

Pomimo galopu wyjmuje zza pasa sztylet i zaczynam nim krecic w palcach, po czym mowie:
-Tylko pozwólcie mi rzucac

Wlasnie, skoro nie mam um. jezdziectwo jade na koniu tendrila czy quara?



Amoen - Czw 10.11.2005, 10:13:43
" />Danthael

Elf siedział w karczmie, rozmyślając nad dalszymi działaniami. Delikatny aromat słodkiego Elfickiego Wina, pozwolił mu zebrać myśli. Nie obawiał się walki, ale były ciekawsze rzeczy, niż walka, w której zawsze tkwił jakiś element ryzyka. A przegrana w tej wielkiej grze w kości, oznaczała zwykle jedno… Śmierć.
Mag uśmiechnął się mimowolnie, pod czas walki będzie mógł zająć swe myśli czymś innym, niż rozważaniami, nad przewrotnością losu. Zerknął na chłopaka. ”Ktoś powinien się nim zająć”
Mężczyzna wstał od stołu, idąc do karczmarza.
- Daj temu chłopcu mój pokój. Póki co wyjeżdżam. Niemusisz się niepokoić, zapewniam cię, że wrócę i dalej będę dawał ci zarobić na utrzymanie – Elf uśmiechnął się przyjaźnie do karczmarza. – Daj mi trochę zieleniny. Nie chciałbym by Sul, mnie zrzucił.

Danthael udał, się do stajni gdzie Sul, jego 3-letni Colt białej maści, najwyraźniej posilał się. Koń zastrzygł uszami, nie tyle na widok swego pana, ale raczej na niesionego przez niego smakołyki. Elf wrzucił je do koryta, z którego posilał się koń. Głaszcząc młodego colta po łbie, mag szeptał mu do ucha starożytną leśną pieśń, opowiadającą o rumakach, które stały się błogosławieństwem prastarych ludów. Mag nie posiadał zbyt wysokich umiejętności jeździeckich, ani niemiał specjalnej ręki do zwierząt, lecz miał nadzieje, że jego elfia umiejętność rozumienia zwierząt i znajomość języka lasu, pozwolą mu opanować konia tak, aby poniósł go jak Sul, czyli jak wiatr…

Po kilku chwilach, gdy Sul zjadł, przyniesione mu przez elfa smakołyki, Elf osiodłał go, i wspiął, się na konia, i pochylony wciąż nucił pieśń, o pradawnych rumakach.
Później były już tylko trakt i starania o utrzymanie równowagi.



Orick - Czw 10.11.2005, 14:09:30
" />Amagi: Dotarłeś do jakiejś polany pod małym zagajnikiem. Na skraju polany, zauważyłeś niewielki, drewniany domek. Z dwóch kominów leciał żółtawy dym. Smutne okna domu sprawiają wrażenie, że nie były myte od dawna. Przed domem, do płotu, przywiązane są trzy rumaki.

Quarmug, Tendril, Atendi, Danthael: Jedziecie tak szybko jak możecie. Pierwszy jedzie Tendril, w którym obudziła się dzika bestia. Drugi jest Quarmug a trzeci Atendi. Gdzieś w oddali za wami, zauważacie szybko jadącego Danthaela.
Atendi: Jedziesz na własnym kucu, choć niezdarnie.



Amagi - Czw 10.11.2005, 14:30:21
" />Po dotarciu na polanę, Amagi zszedł z konia i ostrożnie obszedł domek, klucząc się między drzewami, aby trudniej było go spostrzec, ciągnąc za sobą konia na uprzęży.
Po okrążeniu domku, mnich uwiązał konia i ostrożnie, wykorzystując każdą napotkaną osłonę zaczął podchodzić do okna domku. Zanim wyszedł rozejrzał się dokładnie,
Chcę wiedzieć, czy spostrzegłem Atendiego, Quara i Tendrila
aby upewnić się, czy nie ma potencjalnych zagrożeń.
Są jakieś ślady kopyt, stóp, walki, czy coś w tym rodzaju?
Patrząc przez okno, ostrożnie sprawdził, czy ktoś jest w domku.



Atendi - Czw 10.11.2005, 16:02:57
" />Atendi

Staram sie utrzymac tempo i jade dalej w milczeniu...



Frost - Czw 10.11.2005, 17:22:29
" />Tendril

Jade coraz szybciej starając się znaleźć w owym domostwie. Dzięki rozumieniu zwierząt i umiejętnością jeździeckim staram się zachęcać konia do jazdy. Jeśli już dotarłem do domostwa, rozglądam się na wszystkie strony czy w pobliżu nie ma żadnych wrogów, a potem jeśli nie usłyszałem i nie zobaczyłem niczego podejrzanego ruszam z toporem w rękach w stronę domostwa.

Czy Amagi znalazł się przed nami w domostwie? Mam nadzieję że nie Zresztą mój topór wtedy byłby bezurzyteczny



Amoen - Czw 10.11.2005, 18:20:33
" />Danthael

Elf mknął na młodym koniu, z ogromną prędkością, wiele wysiłku wkładając w próby utrzymania się ”na” koniu i nie znalezieniu się ”pod” nim, lecz mimo to był wstanie nim kierować, i poganiać go do dalszej, równie szybkiej jazdy.
Widząc majaczące w oddali sylwetki trzech jeźdźców, elf zaklinał Sula z jeszcze większą determinacją, chcąc ich dogonić.



Quarmug - Czw 10.11.2005, 18:40:05
" />Quarmug

Po dojechaniu do domostwa, zeskakuję z biegnącego konia, przetoczywszy się kilka razy po ziemi dla utraty impetu, płynnym ruchem wyjmuję oba topory. Widząc Amagiego pokazuje mu na znaki, że nie chcemy walki i że jesteśmy tu w tym samym celu. Tendrilowi zaś pokazuje, aby prowadził. Gdy zjawia się Danathel, klnę cicho pod nosem i gestem proszę go, aby podążał za nami.



Amagi - Czw 10.11.2005, 18:49:01
" />Amagi:

Patrząc z lekką nieufnością na krasnoluda, Amagi pokazał mu na znaki, żeby najpierw po cichu sprawdzić, co, lub kto jest w środku. Amagi podciągnął się ostrożnie i wejrzał przez ubrudzone szyby do środka domu.
"-Nawet dobrze, że są takie brudne. Ciężej będzie mnie zauważyć... chociaż działa to też w drugą stronę-" mówił sobie w myślach mnich, starając przebić się wzrokiem przez grubą warstwę brudu na oknie.



Orick - Czw 10.11.2005, 19:06:01
" />CAŁA GRUPA: Tak się złożyło, że wszyscy znaleźliście się przed domem w tym samym czasie, jednakże tylko Amagi zdążył zbadać teren. Akurat zauważacie go, gdy patrzy przez okno do wnętrza domku.

Amagi: Zauważasz tylko jakieś ślady podków i kilka śladów po butach. Niestety nie jesteś w stanie powiedzieć, czy rozgorzała tu jakaś walka. Przez okno zauważasz jakiś dwóch, wysokich mężczyzn. To ludzie. Znajdują się oni w dużym pomieszczeniu. Na jego środku znajduje się łóżko, na którym siedzi jeden z obcych. Drugi patrzy po szafkach, przybitych do ściany. Kiedy próbujesz zobaczyć coś więcej, jeden z mężczyzn zerka w kierunku okna, przez które obserwujesz pomieszczenie.



Amagi - Czw 10.11.2005, 19:27:05
" />Amagi:

Mnich szybko opuścił się na ziemię.
-Zauważyłem dwóch mężczyzn.-powiedział spokojnie, ale szybko -Jeden przy ścianie, drugi na środku pomieszczenia przy łóżku, chociaż mogli się już przemieścić. Nie widziałem więcej osób. Wyglądali za złodziei. Ruszamy, krasnoludzie, człowieku, prowadźcie, jak sprawdzę, czy nie ma z tyłu jakiś ewakuacyjnych drzwi.
Po tych słowach szybko ruszył do okrążenia domku, w celu wybadania, czy nie ma dodatkowych wyjść.

Atendi:
Tak to bywa czasem, że człowiek nie zauważa oczywistych rzeczy, albo zapomina o najprostszych, widocznych wskazówkach. Więcej uwagi... >,<



Quarmug - Czw 10.11.2005, 20:02:27
" />Quarmug

Szepczę do Tendrila:
-Tendril uniesiesz mnie? Jesli tak to wrzuć mnie przez drzwi do środka z całą siłą jaką tylko możesz- mówię z zadowoleniem do Tendrila.
Do Danathela zwracam się z godnością w dość topornym elfim:
- Mam nadzieje, że znasz coś z tej całej elfiej magii, mam pytanie dysponujesz może zaklęciem unieruchomiającym, przydałoby się nam w walce. Poza tym nie próbuj zaprzeczać, ze nie jesteś magiem, bo wojownikiem nie jesteś, a ktos tak porywczy jak tamten mnich nie podróżowałby w towarzystwie kogoś nieprzydatnego.



Atendi - Czw 10.11.2005, 20:52:22
" />Atendi

Po dojechaniu na miejsce, gdy stoje obok Amagiego, na jego uwage o liczebnosci przeciwnikow mowie :
-No, ich jest przeciez tylko 3...
dodaje do tego iscie diabelski usmieszek, po czym w moich rekach pokazuje sie sztylet i tak samo szybko znika...



Amoen - Czw 10.11.2005, 20:52:48
" />Danthael

Mag po dotarciu ostrożnie zeskoczył z konia, i puścił go wolno, by ten po cichu udał się do lasu. Rzucił kilka szybkich spojrzeń na teren wokół chatki, powoli obmyślając plan działania.
Na wypowiedź krasnoluda, elf zareagował lekkim kiwnięciem głowy, doceniając że ten zwrócił się do niego w jego języku.
– Nie bój się czcigodny krasnoludzie, zrobię co do mnie należy, czy to za pomocą Magii, czy.. – tu mag poklepał swój łuk przewieszony przez ramię – ..za pomocą strzał. Potrzebuje tylko chwili na przygotowania.

Po chwili zamyślenia, w cieniu zagajnika chroniącego go, przed wzrokiem ewentualnych czujek, zaczął szeptać słowa w starożytnym języku.
- Vara tel' Seldarine coia ona. – kolejne wyrzucane głoski kumulowały, niewidzialną magiczną energię, z której Danthael splatał czar wykonując energiczne i zamaszyste ruchy rękoma. Krótka inwokacja zbliżała się do końca, słowa nabrały mocy – Tinechor! – Na te słowa, wokół maga zaszkliła się niewyraźna bryła złożona z oktagramów. Po chwili bryła znikła pozostawiając po sobie wyłącznie, niewyraźną płaszczyznę przed magiem, która również po chwili znikła.
- Jestem gotów.

Do MG: RZuciłem Tarczę.



Frost - Czw 10.11.2005, 22:03:44
" />Tendril

Kiwam głową do Qurmuga i idę ostrożnie w kierunku drzwi. Około 10 stóp przed nimi mówię szeptem krasnoludowi:
- Staraj się nie zabijać wszystkich. Jednego mogę przesłuchać ... w dość szczególnym dla barbarzyńców sposobie.
Podchodzę do drzwi. Kładę się na ziemi i przystawiam do niej ucho, starając się usłyszeć jakieś kroki dobiegające z izby za drzwiami. Jeśli nic nie słyszę to rzucam krasnoludem przez drzwi, a jeśli coś słyszę staram się pokazać w dość niezdarny sposób aby elf przygotował łuk.

Ile trwa szał bojowy w przyblizeniu oczywiście?



Orick - Pią 11.11.2005, 16:09:30
" />Amagi – Nie zauważasz żadnych innych wyjść z domu. Jedyne, co rzuciło Ci się w oczy to fakt, że cały dom jest drewniany, lecz posiada maleńką, kamienną przybudówkę.

Danthael: Czar zadziałał. Jednak zauważyłeś, że życie w chatce lekko zamarło.

Tendril: Nie słyszysz żadnych kroków. Jednakże drzwi wydają się być dość solidne, więc niewiadomo, czy uda Ci się wykonać rzut Quarmugiem. Jednak decydujesz się. Bierzesz go i rzucasz w drzwi.
Tendril: Szał trwa… wystarczająco długo, abyś z nim wpadł do środka.

Quarmug: HOP JEBUDU TRZASK… i leżysz na podłodze domku. Słyszysz głośne Sku***syn!. Upadek oraz przebicie się przez drzwi spowodował pewne uszkodzenia (-2PW) Szybko wstajesz, lecz dostajesz tnący cios mieczem od jednego z obcych (-5PW). Zauważasz tutaj troje mężczyzn i jedną kobietę. Każdy z mężczyzn ma przy sobie jedynie krotki miecz. Kobieta ma krótki nóż.
Quarmug: Straciłeś łącznie 7PW



Amagi - Pią 11.11.2005, 16:38:18
" />Amagi:

Po obejściu domu Amagi stanął koło Atendiego i na jego uwagę dotyczącą ilości odpowiedział:
-Widzisz, mój mały towarzyszu, po pierwsze: podawałem pozycje tych, których zauważyłem, po drugie: zauważyłem dwóch, bo na więcej czasu nie było i okna były usyfione. No i po trzecie: nawet, jeżeli się pomylisz, wyciągnij z pomyłki wnioski i idź konsekwentnie naprzód, w drodze ku Doskonałości.- zakończył z lekkim uśmiechem, sięgając do kieszeni po trzy małe, metalowe gwiazdki do rzucania: shurikeny. Umieścił je w dłoni, między palcami tak, aby można było nimi łatwo rzucić.
W podr. pisało, że mogę rzucić do trzech shurikenów naraz.
Młody mnich zajął pozycję za barbarzyńcą, czekając, aż wykona pierwszy ruch.
wchodzę zaraz za nim i rzucam shurikenami w najbliżej stojącą osobę... wroga oczywiście



Quarmug - Pią 11.11.2005, 17:00:10
" />Quarmug

Przetaczam się pod ścianę. Ustawiam sie twarzą do przeciwników, a plecami do ściany. Z rozkoszą prezentuje napastnikowi, który mnie zranił moje dwa topory i mówię do niego:
- Czy wy się nigdy nie nauczycie, że nie należy ranić krasnoluda?
Dostrzegłwszy kobietę, wrzeszczę do towarzyszy:
- Uważajcie ona jest z nimi, to pułapka!

W spokoju atakuję młynkiem (nie zaniedbując obrony) najbliższego napastnika, jeśli jest to kobieta, staram się ją ogłuszyć. Jednoczesnie pilnuję czy pozostali przeciwnicy nie próbuja mnie okrążyć.

W jaki sposób moża na się leczyć? Poza oczywiście kapłanem i miksturą[/i]



Amoen - Pią 11.11.2005, 20:16:27
" />Danthael

Rozpoczęło się.
Choć można było rozpocząć walkę w bardziej przemyślany sposób, nie było już odwrotu.
Elf podbiegł szybko do okna, gdzie przystanął odwrócony tyłem do okna, po czym założył pierzastą strzałę na cięciwę, i jednym uderzeniem, rozbił szybę w oknie, tym samym ruchem naciągając cięciwę. Strzała pomknęła z dużą prędkością w kierunku najbardziej oddalonego przeciwnika. Mag obrócił się w prawo, i przywarł plecami do ściany, aby odgrodzić się ścianą od przeciwników, gdy naciągał kolejną strzałę lustrował polane i skraj zagajnika, wypatrując ewentualnych napastników nadchodzących z tamtej strony. Dopiero gdy Danthael wychylał się zza ściany, by posłać kolejną strzałę, w kolejnego adwersarza, naciągnięcie cięciwy osiągało maksimum, sygnalizując to cichym brzęknięciem, tuż przed wypuszczeniem jej w śmiercionośny lot.



Atendi - Pią 11.11.2005, 21:37:20
" />Atendi

Przemykam sie miedzy Tendrilem a sciana i staram ustawic za czyms, za czym by mnie nie widzieli(przewrocony stol, krzeslo cokolwiek), gdy nadaza sie okazja wychylam sie i rzucam sztyletem w najblizej stojacego przeciwnika, po czym wybiegam zza oslony i atakuje go mieczem...
W myslach przewija mi sie tysiace obrazow: wbiegajacy barbarzynca, spokojnie krazacy mnich, strzala przelatujaca tuz przed moimi oczyma, krasnolud wywijajacy toporami...staram sie uspokoic i zaczac myslec logicznie...nagle dostrzegam w glebi sali kobiete...po tamtym karkolomnym ataku usiluje wyciagnac proce i ogluszyc ja kamieniem...

Amagi: Sorka:P w sumie wyszlo nie tak jak powinno:D nie doczytalem i myslalem ze powiedziales o 3:P[/i]



Frost - Sob 12.11.2005, 00:15:12
" />Wpadam do środka ... w szale tnę najbiliższego napastnika toporem. Staram się od razu po wykonaniu ataku wykonać obronę i opanować się w jakiś sposób. Widzę kobietę, która w niczym nie przypomina mojej ukochanej, a zauważywszy sztylet w jej ręku myślę:
"To zasadzka. Przez moją obsesję mogę zginąć, a moi towarzysze ze mną"
Nieudana próba opanowania się pozwoliła mi na szybkie zbadanie sytuacji i zdecydowanie. Wychodzę z mojej ewentualnej kryjówki i ruszam w stronę najbliższego napastnika (jeśli jacyś mi zostali). Staram się zabić wszystkich poza kobietą. Krzycze do towarzyszy:
- Zostawcie kobietę przy życiu. Przesłucham ją po tym wszystkim.

Sorki za małe wyprzedzenie wątku, ale jakoś nie wyobrażam sobie mojej ukochanej w roli przestępcy lub kogoś w tym stylu



Orick - Nie 13.11.2005, 10:00:06
" />Amagi: Rzuciłeś Shurikenami. Trafiłeś wszystkimi trzema, ale nie zrobiło to większego wrażenia na napastnikach. Następnie rzuciłeś się z pięściami na wroga. Czułeś, że każdy Twój cios jest kierowany przez bogów. Powaliłeś jednego z obcych na ziemię. Tego samego, do którego rzucałeś Shurikenami. Leżał już na ziemi, powalony wcześniej przez niziołka.

Atendi: Twój sztylet chybił, jednak Twój atak mieczem był nagły i niespodziewany. Z łatwością trafiłeś jednego z bandytów w plecy. Ten upadł i upuścił miecz.

Quarmug: Twoim przeciwnikiem okazał się chyba jakiś dowódca, ponieważ walczył swoim krótkim mieczem wyjątkowo zręcznie. Kilka razy omal nie dostałeś, a Twój topór nie mógł dosięgnąć wroga. W końcu zauważyłeś lukę w obronie przeciwnika i szybko ciąłeś. Trafiłeś napastnika w lewe ramię, zostawiając głęboki ślad.

Tendril: Ofiarą twego szału okazał się jakiś wojownik o długich czarnych włosach. Siła uderzenia Twojego topora powaliła go na ziemię, a Ty szybko to wykorzystałeś i głębokim zamachem zakończyłeś żywot nieszczęśnika. Czułeś, jak duchy przodków dodają Ci sił. Jakiś sztylet mignął Ci przed oczami. Zauważyłeś, że został już tylko dowódca owych napastników, który walczył z Quarmugiem oraz owa kobieta z nożem. Ta jednak tylko stała i przypatrywała się walce.

Danthael: Potęga. Znów to uczucie. Zrozumiałeś, że każda strzała potrafi w jednej chwili zakończyć czyjś żywot. I ta strzała może pochodzić od Ciebie. Czymże jest życie? Czymże jest ono, skoro w jednej chwili można je stracić? Albo stracić to, co się w życiu miało. Uśmiechnąłeś się i dalej szyłeś strzałami. Jednak to nie był Twój dzień. Żadna strzała nie trafiła w napastnika, a do tego jednak niemalże trafiła tego niziołka! Przekląłeś cicho i przygotowywałeś się do dalszej walki.




Quarmug - Nie 13.11.2005, 10:32:26
" />Quarmug

Spokojnie kontynuuję walkę, okazując szacunek przeciwnikowi. Staram się go powalic na ziemię i obezwładnić. Moje topory kierują się w niższe partie ciała miecznika - wykorzysuję swój wzrost, aby móc zadać cios w udo, uważam przy tym nie otrzymać ciosu w głowę.

Widząc postępny swoich towarzyszy mowię:

- Tego nie ruszajcie on jest mój.



Frost - Nie 13.11.2005, 11:25:50
" />Tendril

Odpowiadam Quarmugowi:
- Jak chcesz przyjacielu, ale uważaj aby ci ten bandyta krzywdy nie zrobił
Mówiąc to czuję jak szał zaczyna ustępować, więc bez obaw, że zrobię kobiecie krzywdę podchodzę do niej i mówie:
- A teraz sobie porozmawiamy ... tylko we dwoje



Atendi - Pon 14.11.2005, 06:02:45
" />Atendi

Ide poszukac mojego sztyletu.
-czasem przydaje sie w przesluchaniach...
po czym czyszcze miecz z posoki i patrze co robia kompani...



Amagi - Wto 15.11.2005, 18:01:02
" />Młody mnich wyciągnął shurikeny z ciała powalonego przeciwnika i wytarł je z krwi o jego ubranie.
-Wy ich przesłuchujcie, ja popilnuję drzwi i rozejrzę się trochę.- powiedział, po czym poszedł zbadać kamienną przybudówkę.



Amoen - Wto 15.11.2005, 19:09:16
" />Danthael

Mag westchnął i zgrabnie wskoczył przez okno, założył łuk na ramie i rozejrzał się po izbie. Wyjął miecz, by mieć ochronę przed niespodziewanymi napastnikami, ostrożnie omijając walczących ruszył do ściany, by sprawdzić czy wbite w nią strzały są jeszcze użyteczne.
- Barbarzyńco – zwrócił się do Tendrila – Tylko nieprzesadzaj z tą twoją wrodzoną brutalnością, bo są skuteczniejsze sposoby rozmowy…

Zero refleksji byleby sesje kontynuować



Orick - Wto 15.11.2005, 19:26:27
" />Amagi: Przybudówka jest maleńka. Ma ona około metra długości i metra wysokości. Szeroka na pół metra. Zrobiona z jakiejś taniej, lekko skruszonej, cegły.

Tendril:Odejdź ode mnie Ty… potworze! Nie wiem, kim jesteście, ale wiedzcie, że posłałam syna do miasta po pomoc. Niedługo nadjedzie tu namiestnik Tradeonu i was aresztuje!
Kobieta nie daje się wyprowadzić na dwór. Gdy się do niej zbliżasz, grozi nożem.

Quarmug: Przeciwnik jest strasznie wymagający, lecz wyraźnie się męczy. Zauważasz, że jego ciosy są coraz wolniejsze, więc natychmiast przyspieszasz uderzenia. Wkrótce zauważasz lukę w jego obronie i celnym trafieniem w bok oraz w głowę, zabijasz dowódcę bandziorów.

Atendi: Znajdujesz sztylet, leżący na ziemi.

Danthael: Nie zauważasz nic, czego nie zauważyłby Amagi, poza lichymi, drewnianymi drzwiami do jakiegoś pomieszczenia.



Frost - Wto 15.11.2005, 20:54:19
" />Tendril

Nie chcąc, aby kobieta zrobiła sobie krzywdę staję w miejscu, po czym mówię:
- To my jesteśmy tymi, po których przybył twój syn! A ja nie wiem jak mam interpretować zachowanie bandytów, którzy powinni cię od razu zabić, zamiast czekać aż sobie krzywdę tym nożem zrobisz.
Mówiąc to staram się podejść bliżej gdy jestem dość blisko aby chwycić jej nadgarstek robię to delikatnym lecz zdecydowanym ruchem. Jeśli mi się udało to mówię kobiecie:
- Nie bój się, my chcieliśmy tylko pomóc, ale scena którą zobaczyliśmy nie wyglądała zbyt przkonująco. - po czym zwracam się do elfa:
- Ja również podczas przesłuchań nie stosuję siły, drogi elfie. Lubuję się w o wiele bardziej wykwintnych metodach niż by ci się to wydawalo

Nie powiem ... akcja rozwija się w dość ciekawy sposób



Atendi - Śro 16.11.2005, 06:05:42
" />Atendi

Przeszukuje ciała rzezimieszków, może znajde cos wartosciowego...potem podchodze do tendrila, patrrze sie na kobiete, robie satanistyczny usmiech i wyjmujac sztylet mowie:No mow mow



Quarmug - Śro 16.11.2005, 06:54:46
" />Quarmug

Pomagam Atendiemu w przeszukiwaniu, sprawdzając ciało mojego przeciwnka. Zerkam co chiwla na scenę rozgrywająca się między Tendrilem, Danathelem i kobietą. Po sprawdzeniu ciała wstaję, skiniąwszy głowa gratuluje dowódcy bandytów postawę w walce i odchodze pomóc w rozmowie... a może raczej powstrzymac Tendrila od tortur.



Amagi - Śro 16.11.2005, 15:26:31
" />Mnich po zbadaniu przybudówki zaczął sprawdzać, które cegły są najsłabsze i czy będzie w stanie je wysunąć, albo rozkruszyć. Rozejrzał się za jakimś narzędziem, które może mu pomóc w tej robocie.
"-Ciekawe, co jest w środku..."- zastanawiał się, pracując. Uznał również, że jeżeli nie będzie w stanie tego sam zrobić, pogada z resztą kompanii, może oni coś wymyślą.



Amoen - Śro 16.11.2005, 16:01:15
" />Danthael

Elf przyglądał się spokojnie całej scenie. Ta cała sprawa była dziwna, tak jak od samego podejrzewał.
Mag uśmiechnął się w odpowiedzi.
- Nie myśl, że oceniłem cię źle, lecz przywykłem do ludzkiego spojrzenia na świat, które często jest zniekształcone przez uprzedzenia i stereotypy.
Gdy niziołek, który podbiegł do nich w międzyczasie, wyjął sztylet Elf powstrzymał go nieznacznym ruchem ręki.
- Schowaj ten sztylet niziołku. Są skuteczniejsze metody przesłuchiwania, niż groźby. A pani… – tu elf zrobił pauzę oczekując, że kobieta im się przedstawi – Z pewnością wyjaśni nam tą całą niezręczną sytuacje.

Jak wygląda satanistyczny uśmiech? Robi się intrygująco...
@down: Thx, Dobrze wiedzieć na przyszłość



Atendi - Śro 16.11.2005, 16:19:02
" />Atendi

Chowam sztylet...
-Ale dlaczego? tortury sa calkiem przyjemne(o ile sie je wykonuje)

Satanistyczny usmiech: usmiechasz sie od ucha do ucha, nie pokazujac zebow i patrzysz spod brwi...



Orick - Śro 16.11.2005, 16:58:37
" />Tendril: Kobieta uspokaja się. Przysłał was Tomek? Dobry chłopak. Naprawdę się cieszę, już się bałam, że nikt nie przyjdzie mi na pomoc. Te bandziory należą podobno do armii jakiegoś innego królestwa i są tutaj na zwiadach. Chyba szykuje się wojna.

Atendi: Przy ciele każdego z bandziorów znajdujesz dziwny, ten sam list. Jest to list z rozkazami, napisany na prędce. Wygląda na to, że owi napastnicy byli tylko zwiadowcami, którzy mieli się przekonać o liczebności armii w Tradeon. List podpisany jest przez króla sąsiedniego państwa, Scalar. Poza tym znajdujesz trzy krótkie miecze oraz zapas jedzenia na trzy dni.

Quarmug: Przy ciele dowódcy znajdujesz list z rozkazami, taki jak Atendi znalazł przy innych. Poza tym znajdujesz skórznię oraz krótki miecz i złoty pierścień z niebieską plamką na przedzie.

Danthael: Kobieta niechętnie odzywa się do Ciebie: Jestem Maria, jeśli koniecznie chcesz wiedzieć przybyszu. Wyczuwasz również skupisko magii, gdzieś, niedaleko Ciebie.

Amagi: Z łatwością rozkruszyłeś kawałek muru. W środku jest jakaś mała, zamknięta szkatułka. Jest ona bogato zdobiona, to znaczy posiada liczne oznaczenia, zrobione z drewna. Wyglądają na runy.



Frost - Śro 16.11.2005, 17:33:38
" />Tendril

Patrzę na kobietę i nie wyczuwając, że próbuje mnie okłamać mówię:
- Quar, jeśli możesz rozejrzyj się trochę. Mogli zostawić jakąś straż albo coś podobnego. Atendi pokaż mi jeden z tych listów

Rzucam okiem na list i zastanawiam się czemu akurat Tradeon jest ich celem. Potem rozglądam się po izbie i zauważam drzwi do pomieszczenia. Pytam się Marii jak najłagodniejszym tonem :
- Co się znajduje za tymi drzwiami?

Tradeon mi trochę brzmi jak Radeon Nie wiem czemu



Amagi - Śro 16.11.2005, 17:47:09
" />Amagi:

Amagi ostrożnie podniósł szkatułkę z ziemi, wytrarł z kurzu i przyjrzał się runom wyrytym na jej powierzchni.
-Cóż, wiele z tego nie zrozumiem- mruknął -Na szczęście Danthael może coś na to poradzi.
Młody mnich wziął szkatułkę do rąk, wstał i ruszył do domku.
-Danthael, to Twoja działka, może będziesz w stanie odczytać, o co tu chodzi?- zapytał pokazując elfowi znalezisko.



Quarmug - Śro 16.11.2005, 18:34:27
" />Quarmug

Schowawszy miecz do plecaka, przyglądam się pierścieniowi, czy nie wygląda na jakiś sygnet znanego mi rodu, następnie przekazuje go Danathelowi gdy ten będzie miał chwilę, aby również go obejrzał.

Usłyszawszy uwage Tendrila, odpowiadam:
- Dobrze zajmę się tym... Hej! Atendi przemknij się w cieniach lasów czy nie ma tam kogoś o kim powiiniśmy wiedzieć

Jak wygląda leczenie, gdy nie mamy kapłana?



Atendi - Czw 17.11.2005, 14:13:41
" />Atendi

Pokazuje Tendrilowi list...po czym mrugam do Quara i wychodze przed domek...ide w strone lasu i ostroznie dookola domku sprawdzam jego skraj + jakies 10m wgłab...



Amoen - Nie 20.11.2005, 12:25:49
" />Danthael

Elf zamknął oczy, by móc się skupić i zebrać mysli. ”Więc, los pchnął mnie tutaj… do zwykłej chatki i zwykłej napaści. Los jest jednak przewrotny, być może coś się jeszcze stanie…
Gdy krasnolud poprosił go o zbadanie pierścienia, Mag przygląda się błyskotce dłuższą chwile oglądając go ze wszystkich stron, po czym szepcze pod nosem kilka słów zapomnianym języku. Zaciska dłoń która trzyma pierścień, i z zamkniętymi oczyma się zwraca twarz w kierunku sufitu.
Po krótkim badaniu, chowa pierścień do sakiewki, by oddać go Quarmugowi, po zbadaniu okolicy przez niego i niziołka.

Elf odebrał szkatułkę od Amagiego, i zaczął powolnymi ruchami rąk okrążać pudełko, sprawdzaj magie którą ono emituje, następnie zaczął starannie badać runy, wyryte na jego powierzchni.

Rzucam wykrycie magii, oraz wykonuje test wiedzy tajemnej z zasadą 10.



Orick - Pon 28.11.2005, 12:49:13
" />Tendril: Maria odpowiada od razu – Za drzwiami znajduje się jedynie kuchnia, ale te bydlaki – Wskazuje na bandytów – Zeżarli dużo zapasów. Obawiam się, że ja i mój synek nie pozyjemy długo na takich racjach, a w nie mamy gdzie indziej mieszkać.

Quarmug, Atendi: Okrążacie dom, a Atendi wchodzi do lasu, jendak nie zauważacie niczego podejrzanego.
Bez kapłana leczycie się, albo napojami, albo idąc do kapłana w mieście, albo odpoczywając.
Danthael: Niestety, o pierścieniu nie udało Ci się nic ciekawego dowiedzieć, jednak podejrzewasz, że może to być jakaś odznaka.
Od razu rozpoznajesz runy na szkatułce. Jest na nich napisane „Inferiora”. Jednak czytając te słowa, ogarnia Cię dziwne przeczucie, że to może być jakaś pułapka. Inferiora, to runa, oznaczając ogień.



Frost - Pon 28.11.2005, 15:08:53
" />Tendril

Wpatruję się w twarz kobiety. Ruszam w stronę drzwi od kuchni i ostrożnie je uchylam. Jeśli nie znajdę w środku niczego podejrzanego wracam do głównej izby. Zwracam się do Danathela:
[i]- Znalazłeś coś ciekawego panie elfie, czy to kolejny bezuzyteczny przedmiot[/b] - po czym wskazuje na szkatułkę.



Quarmug - Pon 28.11.2005, 17:43:28
" />Quarmug

Czekam na Atendiego i wchodzę do domku.
Odbieram od Danathela pierścień i się pytam:
- Co elfie, znalazłeś coś?
Po chwili dodaję:
- Jeśli nie macie nic przeciwko to wezmę mnicha i pojedziemy do gospody po chłopca, na pewno się ucieszy, poza tym muszę się wyleczyć z tej paskudnej rany i sprzedać ten mieczyk, a zbroję hmm... wezmę ją sobie , chyba nie macie nic przeciwko?
Zakładam zbroję i skinąwszy na mnicha wychodzę na zewnątrz.



Atendi - Wto 29.11.2005, 05:52:19
" />Atendi

Wchodze za Quarem do domu.
Quar to wez tez te 3 moje mieczyki i sprzedaj...kaska do mnie...



Amagi - Wto 29.11.2005, 17:59:26
" />Amagi:

Mnich przystał na propozycję krasnoluda i wyszedł wraz z nim przez drzwi. Zgrabnie wszedł na konia i przygotował się do drogi.



Amoen - Czw 22.12.2005, 18:40:50
" />Danthael

Mag przysiadł w zamyśleniu na krótką chwile. Po czym rzekł:
- Ten pierścień, nie posiada żadnej wyczuwalnej aury magicznej. Jednak jego wygląd, oraz fakt posiadania, go przez szefa bandy, może wskazywać na funkcje tego pierścienia, czyli jakiegoś symbolu, bądź odznaki. Być może jednak, dowódca po prostu lubił błyskotki. Może w mieście uda nam się dowiedzieć czegoś więcej. O ile znajdziemy, kogoś skorego do ”takich” zwierzeń.
Elf spojrzał znacząco, na towarzyszy – Przypuszczam, że znacie miasto lepiej niż ja, prawda? Może znacie kogoś, kto wyjawi nam, co, się dzieje w ciemnych kątach Ascaru.
Danthael spojrzał na szkatułkę, wskazaną przez Tendrila – To miejsce nie jest najlepszym, do rozwiązywania tego typu zagadek. Bezpieczniej, byłoby sprawdzić ją w mieście.

Elf wstał i skierował się ku drzwiom – Nie wiem jak wy, ale ja udaje się teraz do miasta.



Atendi - Czw 22.12.2005, 20:46:45
" />Atendi

-A co z ta kobieta?



Orick - Pią 23.12.2005, 07:51:12
" />Tendril: Słowa kobiety były prawdziwe. Jest to zwykła kuchnia,. Lecz wygląda, jak po przejściu huraganu. Zauważasz puste półki, zdemolowane szafki i spalony piec. W kącie zalęgły się szczury.

Reszta grupy: Na pytanie Atendiego, kobieta spojrzała na was wymownie.
-No właśnie, co ze mną? Nie chcę, aby umarł mój synek. Mnie możecie tutaj zostawić, ale błagam was, znajdźcie kogoś, kto da jakiś ciepły kąt mojemu synkowi i jedzenie, bo tu jedzenia nie starczy nawet dla mnie.



Frost - Pią 23.12.2005, 10:35:29
" />Tendril

Zastanawiając sie nad słowami kobiety, postanowiłem ofiarować jej mieszkanie w swoim domu. I tak jest za duży dla jednej osoby (chyba że ktoś jeszcze ze mną mieszka). Jeśli przyjmuje propozycje, to mówię do towarzyszy :
- Hmm ... rozejrzmy sie jeszcze trochę a potem wracajmy. Pora napić się w spokoju...



Orick - Wto 03.01.2006, 20:37:45
" />Tendril
Kobieta patrzy na Ciebie z zachwytem
Na… Naprawdę! Zrobisz to dla mnie? Nie wiem, jak Ci dziękować. Umiem gotować, mogę być służką w pana domu, w zamian cchę tylko jedzenia i miejsca do spania i czasem jakiegoś pieniądza. Naprawdę, jest Pan wspaniały! -Po czym siada za Tobą na twoim rumaku. Wygląda na radosną, ale widzisz, że ciągle ją coś trapi.
Cała drużyna powoli kieruje się do Tradeon.



Amagi - Czw 12.01.2006, 22:57:20
" />Amagi:

-W porządku, skoro wszyscy udajemy się do miasta, to w celu przypomnienia: ja udam się do gospody, wezmę chłopca i przyprowadzę go do twojego domu, Tendril. Powiedz tylko, gdzie mieszkasz. Jak przyjdę, bądź już tam z Danthaelem i Atendim, razem zaplanujemy, co dalej. Quar jedzie sprzedać przedmioty i wyleczyć się. Po wjeździe do miasta, spotykamy się w domku Tendrila, po dwóch godzinach, może być?



Quarmug - Pią 13.01.2006, 07:18:17
" />Quarmug

- Zgadzam się powiedzcie czy ktos nie chce sobie zostawić czegoś co miały te łotry??

Jeśli nie usłysze odpowiedzi odjeżdżam.

Gdy przyjadę do miasta, zaczynam szukać kupca na przedmioty bandytów oraz chcę się udać do świątyni, aby się uleczyć.

Orick możesz zrobic mi listę rzeczy, które zdobyliśmy?



Atendi - Pią 13.01.2006, 19:31:54
" />Atendi

Wsiadam na konia i jade do miasta do domu tendrila...



Frost - Pią 13.01.2006, 20:12:16
" />Tendril

Wraz z kobietą wsiadam na konia. Próbuję nawiązać z nią rozmowę, a jeśli mi się udaj bo jakimś czasie mówię :

- Dlaczego ci bandyci napadli na twój dom? Cóż mogłaś posiadać, że akurat ciebie sobie wybrali za cel?

Staram się to mówić powoli i nie napastliwie, aby kobieta się przekonała, że nie mam wobec niej złych zamiarów. I dodaję :

- Co do mieszkania w moim domu, to nie chcę abyś sprzątała czy prała. Zaoferowałem ci to, ponieważ w twoim domu długo byście nie przetrwali. Możesz zostać u mnie jak długo tylko zechcesz, tylko uważaj na Quarmuga. Czasem nie umie się zachować przy stole

To o Quarze to taki mały joke ... a tak właściwie to gdzie się podziewa nasz drogi Elf ze szkatułką? Chyba nie zwiał do jakiejś innej Twierdzy



Orick - Czw 19.01.2006, 18:30:00
" />Dojechaliście do miasta. Jednak tutaj zauważyliście, że Amoena rozbolała głowa. Postanowił wrócić on do swego pokoju i odpocząć.

Amagi:
Chłopak bardzo się cieszy, iż zabierasz go ze sobą. Biegnie ochoczo do swej mamy.

Quarmug:
Przeglądasz łupy i zauważasz w nich: List, pierścień, Trzy krótkie miecze oraz zapas jedzenia na trzy dni

Tendril: Kobieta ciągle jest trochę roztrzęsiona: „Nie wiem, czemu. Ale musicie się chyba czym prędzej udać do dowódcy straży, może to być coś ważnego!”



Amagi - Wto 07.03.2006, 21:27:18
" />Amagi:

Młody mnich spokojnie kroczy ulicami Tradeon, kierując się do domku Tendrila, pilnując, aby chłopak nie oddalił się za bardzo. Patrząc na jego beztroską radość z życia, Amagi zachmurzył się i naszły go smutne wspomnienia połączone z refleksjami:
"-Dlaczego ja też nie mogłem taki być? Taki żywy, pogodny, radosny... mogłem żyć i dorastać normalnie, niedoświadczywszy tego, co mnie spotkało. Ale cóż mogę na to poradzić? Żal mi utraconej radości z dzieciństwa, ale marudzenie nic mi nie da. Trzeba kroczyć naprzód i rozprawić się ze swoją przeszłością."- rysy jego twarzy nagle stężały "-Mam parę spraw do uregulowania. I nie spocznę, dopóki ich nie zakończę. Strzeżcie się, przeklęte kreatury, nie unikniecie Przeznaczenia..."

Przed wejściem do domku Tendrila, Amagi oczyścił umysł z ostatnich myśli i przywrócił twarzy nieprzenikniony wyraz. Następnie zapukał i wszedł do środka.



Amoen - Śro 15.03.2006, 19:16:29
" />Danthael

Para unosząca się gorącego naparu, gryzła elfa we wrażliwe oczy.
To był stary sprawdzony sposób, substancje zawarte w zaparzanych ziołach, działały uspokajająco, łagodziły bóle i wspomagały regulacje ciśnienia krwi. Migrena powoli zaczeła powoli ustępować.
Mag wyciągnął, się na solidnym drewnianym krześle. Jego dłonie, delikatnie głaskały drewniane poręcze, jednak w szlifowanym drewnie, nie mógł wyczuć żadnych słoi, ani nic co powiedziałoby mu coś więcej samej historii drzewa z którego je zrobiono.
Jego myśli szybko powróciły do rzeczywistego szarego świata. Spojrzał na szkatułkę. Z łatwością mógł odszyfrować zapisy na jej powierzchni, nie mógł jednak się z nich dowiedzieć co skrywa się w środku. Mimo pokusy, powstrzymał się od prób otwarcia pudełka.
Postanowił zrobić to z resztą nowo poznanej nietypowej grupki.
Wstał powoli i schował szkatułkę do kieszeni. Wyjął z niej za to fajkę oraz krzesiwo.
Lekka stróżka dymu ciągnęła się za nim gdy upuścił swój pokój, i udał się na spotkanie z resztą.



Atendi - Nie 19.03.2006, 12:10:33
" />Gdy dojade do miasta, ide do domu Tendrila...



Frost - Nie 19.03.2006, 17:54:31
" />Tendril

Wchodzę do mojego domu i mówię :
- Jesteśmy na miejscu. Rozgoście się. Ja udam się do kapitana i powiem mu o tym co zaszło. Atendi, Quarmugu, jesli możecie obsłużcie naszych gości jak należy. I proszę was, abyście nie wychodzili nigdzie. Czekajcie na mój powrót, no i czekajcie na elfa. Może się tu zaraz zjawić.

Ruszam w stronę drzwi spokojnym krokiem.
Myślę :
[i]" Szał dawno minął. Ale czemu nie mogę od siebie odrzucić myśli o mojej ukochanej. Czuję, że ona żyje, że jest szczęśliwa gdzieś, gdzie nie ma miejsca dla mnie. Jednak muszę ją odnaleźć dopóki jest jakakolwiek nadzieja na to. Nie zaznam już spokoju w miasteczku. Muszę wyruszyć samotnie na poszukiwania, nie mogę narażać towarzyszy. Jutro odjadę tam, gdzie mną los pokieruje." [i]



Quarmug - Wto 21.03.2006, 15:02:07
" />Quarmug

- Tendril idę z tobą, musze sprzedać te miecze u jakiegoś zbrojmistrza- Wychodze idąc w pewnej odległości za Tendrilem, przy okazji rozgladam się za budynkiem podbnym do zakładu zbrojmistrza lub kowala,



Orick - Nie 14.05.2006, 12:57:47
" />Cała grupa, poza Quarem, wchodzi do domu Tendrila. Drewniana chata, mała, ale przytulna, przywitała was zapachem świeżego drewna. Spokojnie weszliście do domu, zasiadając na wskazanych wam miejscach.
Amagi:
Dom wydaje Ci się pełen Chaosu. Widzisz porządną, acz bardzo chaotyczną strukturę domu.
Danthael:
Doszedłeś do chaty razem z resztą. Poczułeś dziwne uderzenie ciepła ze szkatułki. Wygląda na to, ze nie lubi ona, gdy się o niej zapomina.
Atendi: Zasiadasz spokojnie w znanym już Tobie dębowym fotelu. Tendril zrobił go niegdyś specjalnie dla Ciebie. Zauważasz, że mały chłopak pilnie Ci się przygląda.
Quarmug:
Kowal wydawał się być bardzo zaciekawiony mieczami. Wspomniał coś, że niedługo będą mu one jeszcze bardziej potrzebne. Zakupił od Ciebie to, co mu zaoferowałeś, dając Ci 240 sz.
[Kaska +240, łącznie 340]

Maria bardzo ucieszyła się na widok syna. Uściskała go i ucałowała, a nastepnie zwróciła się do Tendrila
"Czym mam się zająć? Może szybko coś przygotować?"



Atendi - Śro 17.05.2006, 05:40:34
" />Atendi

Patrze na malca i pytam sie:
-Czego chcesz mały?



Frost - Śro 17.05.2006, 21:01:18
" />Tendril :

- Nie musisz nic robić, naciesz się synem.
Uśmiecham się do niej i wychodzę.



Quarmug - Czw 25.05.2006, 13:49:22
" />Quarmug

Zadowolony ruszam w strone budynku gdzie powinni przebywać moi towarzysze.



Orick - Wto 18.07.2006, 06:54:04
" />Atendi :
Chłopak nie odpowiedział, jedynie nadal przyglądał się twemu strojowi, posturze. Był prawie taki jak Ty, a może i równy Tobie. Jednak zauważyłeś nutkę strachu w jego oczach.

Tendril :
Kobieta uśmiechnęła się szeroko i zniknęła w kuchni.

Quarmug :
Wracając do domu, zauważyłeś grupkę żołnierzy przed chatką. Spowolniłeś nieco swój krok, obserwując, co zrobią. Poczułeś, jak Twoje serce zadrżało, gdy kopniakiem otworzyli drzwi i gwałtownie wkroczyli do środka. Za nimi, powolnym krokiem, wszedł tutejszy konstabl. Zachodzące słońce odbijało się w sztylecie, który trzymał za plecami.

Nagle drzwi do domu otworzyły się z hukiem. Do środka weszło kilku ciężko uzbrojonych mężczyzn. Obrzucili chłodnym spojrzeniem wszystkich zgromadzonych w domku. Ustawili się w szeregu, robiąc przejście dla jakiejś osoby.
Po chwili do środka wszedł kolejny rycerz. Siwe włosy i blizny na twarzy świadczyły o zaawansowaniu owego mężczyzny. Miał na sobie kolczugę, a do pasa przypiął sobie długi miecz, z dwoma gwiazdami na pochwie. Rozpoznaliście w nim Sir Cadogana, tutejszego konstabla.
Witajcie… Wartownicy dali mi znać, że prowadzicie tutaj dwie osoby, nie będące obywatelami tego miasta. Kim oni są? W głosie mężczyzny nie dało się wyczuć choćby nuty współczucia i życzliwości. Chłodny i surowy ton żołnierza.



Atendi - Wto 18.07.2006, 11:52:45
" />Atendi

-Ten tutaj został moim czeladnikiem, a co za tym idzie stal sie obywatelem miasta, wiec nie rozumiem calego zamieszania.(zanim to powiem patrze na chlopaka wymownym spojrzeniem)



Amagi - Wto 18.07.2006, 12:57:06
" />Amagi:

Młody mnich nie okazał ani śladu strachu, tudzież konsternacji. Spokojnie wstał, stanął kilka metrów naprzeciw konstabla i lekko skłonił głowę na znak szacunku.
-Ja również nie rozumiem powodu tego zamieszania.- rzekł opanowanym głosem. -W czym tkwi problem, że dwie osoby nie z tego miasta wchodzą do niego? Tradeon jest sporym miastem kupieckim, codziennie przez jego bramy przechodzą pewnie setki obcokrajowców.

-"Ale może jest jakiś specjalny powód...-" dodał w myślach zerkając podejrzliwie na młodą kobietę i dziecko.

Nie wykonuję żadnych podejrzanych ruchów, nie trzymam ukradkiem broni. Po prostu stoję i staram się rozwiązać sprawę dyplomatycznie.



Quarmug - Śro 19.07.2006, 12:23:55
" />Quarmug

- A tych co tu przyniosło- Stwierdzam podchodząc do okna i obserwując rozwój wydarzeń.



Amoen - Nie 30.07.2006, 14:59:47
" />Danthael

Siedzący w kącie elf został wyrwany z medytacji przez nagłe nadejście kilku uzbrojonych mężczyzn.
”Ach ci gorąco krwiści ludzie… nawet zapukać nie mogą” – Strażnicy wyżywają się na zwykłych mieszkańcach, lecz sami są gnębieni przez swych przełożonych i tak dalej, i dalej, gdy poddani mają dość buntują się, a ich włodarze odpowiadają im dalszym uciskiem w celu utrzymania ich w ryzach. Samo-nakręcająca się spirala nienawiści… Myśl ta znikła równie szybko jak się pojawiła, jednak nie zmieniało to obecnego stanu rzeczy. Byli zdecydowanie bliżej poważnego problemu, niż jego braku.

Mag wyszeptał pod nosem kilka przepełnionych mocą słów, i skupił wzrok na konstablu.
Wstał wciąż czując podekscytowanie towarzyszące użyciu magii.
- Ja również witam was równie serdecznie jak moi towarzysze, mości konstablu – elf spojrzał na towarzyszy dając im do zrozumienia, że odrobina dyplomacji nigdy nie zawadzi. - Przedyskutujmy to na spokojnie – elf wyciągnął z kieszeni skórzany woreczek - Czy skusisz się panie na mocną czarną herbatę, opartą na mojej prywatnej mieszance? Oczyści ona nasze umysły z nadmiaru niepotrzebnych emocji.

Rzuciłem Zauroczenie Osoby na Konstabla.
PS. Niech ktoś zagotuje wodę.



Orick - Nie 30.07.2006, 15:16:21
" />Konstabl spojrzał na was, zaciekawionym wzrokiem. Po słowach Atendiego zaklął cicho i spojrzał na was dobitnie.
"Dobrze, nie mam nic co do chłopca i tej kobiety" Powiedział, choć na jego twarzy malował się zawód.

Atendi
Chłopak schował się za Ciebie, patrząc ze strachem na konstabla Cadogana.

Amagi
Stoisz spokojnie, lecz zauważasz zdziwione spojrzenia niektórych strażników. Przyglądają się Tobie, wyraźnie spoglądając na Twój pas, plecy, jakby czegoś poszukiwali.

Danthael
Twoje zaklęcie… Nie zadziałało. Jednak mężczyzna nie wyczuł nic podejrzanego.
'Ależ oczywiście, chętnie się skuszę… Skoro już tu jestem…' Uśmiechnął się szczerze, pokazując swoje żółte zęby. Robi kilka kroków w Twoim kierunku. Światło, któremu blokował drogę do środka, wpadło do pomieszczenia.

Zauważyliście, że za plecami Konstabla stał jakiś młody mag w czarnych szatach ze złotymi ornamentami. Skierował on badawcze spojrzenie na Danthaela, uśmiechając się słabo.
Nagle do pokoju wkroczyła kobieta. Na widok żołnierzy stanęła w pół kroku. Po chwili ciszy, która zapanowała w pokoju wraz z jej przybyciem, dygnęła lekko.
'Konstabl Cadogan… Mam do pana ważną sprawę' Odezwała się i skinęła na was 'I oni chyba też… '
Konstabl spojrzał na was zaciekawionym wzrokiem. Mag, który stał za nim, uśmiechnął się lekko i wymienił spojrzenia z Cadoganem. Obaj kiwnęli głowami.
'Mówcie więc' Powiedział władczo, ale nie ostro.



Atendi - Pon 31.07.2006, 20:18:55
" />Atendi

-Ja tez chetnie poslucham paru wyjasnien...



Frost - Śro 02.08.2006, 17:17:39
" />Tendril

Wracając od kapitana widzę przed domem dwóch ludzi uzbrojonych w miecze. Zastanawiając się, co się tam dzieje przyspieszam. Nie zwracając uwagi na owych dwóch zbrojnych wkraczam do mego domostwa. Rozglądam się szybko po czym widząc Cadogana mówię :
- Czego chcesz Cadogan? Nie mam przyjemności gościć cię w moim domu, więc racz wyjawić mi powód twojej niespodziewanej wizyty?

"Czego ten szczur chce. Nigdy go nie lubiłem, a on również nie przejawiał oznaków sympatii w stosunku do mnie. To nie moze być przypadek, że zjawił się tutaj właśnie dzisiaj..."

Po rozmowie z samym sobą rozglądam się uważnie po domu i moją uwagę przykówa osoba w czarnej szacie wyglądająca na maga.
"Coś mi się nie podoba w tym jego uśmieszku..."



Orick - Nie 08.10.2006, 12:34:19
" />Cadogan spojrzał na Tendrila groźnie. Położył dłoń na mieczu.
‘Słuchaj, dzikusie, nie proszę Cię o zdanie… Mów kobieto Wskazał na kobietę, którą uratowaliście. Ta dygnęła lekko i poczęła mówić.
Wraz z mym synem przygotowywaliśmy posiłek… Prostą strawę z ziemniaków… Nagle usłyszałam dziwne głosy na zewnątrz. Zobaczyłam kilkoro mężczyzn, uzbrojonych. Wszyscy,m gdy tylko mnie zauważyli, zaczęli dobjąc się do drzwi. Widziałam, że to nie nasi żołnierze, więc starałam się ich odgonić. Posłałam też syna po pomoc.
Ci wojownicy weszli do domu i zamknęli mnie w kuchni. Potem przybyli Ci bohaterowie. Kobieta skończyła swą opowieść i otarła łzę z policzka.
Cadogan zasępił się. Zwrócił się do Danthaela i Amagiego ‘Czy znaleźliście przy nim coś wartościowego? Jakieś odnzaczenia, listy, coś, co mogłoby nam powiedzieć coś o ich tożsamości?’ Zapytał Cadogan, przyglądając im się uważnie.
Równie uważnie przyglądał się wam ów jegomość w czarnych szatach. Gdy kobieta opowiadała, do czasu do czasu kiwał głową ze zrozumieniem, a gdy skończyła, wymruczał pod nosem jakieś słowa.
Danthael nie wyczuł w nich ani śladu magii.



Frost - Pon 09.10.2006, 20:57:55
" />Tendril

- Jeśli jeszcze raz osmielisz się mnie obrazić w jakikolwiek sposób worku łajna w mundurze, pozwolę sobię na porachowanie ci kości w sposób absolutnie niewerbalny.

Postanawiając na tym zakończyć dyskusję z idiotą który przypadkiem dostał mundur z trudem powstrzymuję napad furi. Na szczęście jeden już mi się zdarzył i następny nie będzie groźny ... przynajmniej dla innych.



Atendi - Śro 11.10.2006, 10:48:33
" />Atendi

-odwracajac sie do chlopaka: spokojnie maly, oni nic ci nie zrobia...



Amagi - Śro 11.10.2006, 17:55:00
" />Amagi:

"-Cóż, pora podjąć jakieś konkretne kroki, bo nigdy nie opuszczą tego pomieszczenia.-" pomyślał młody mnich.
-Przykro nam, ale przy ciałach napastników nie znaleźliśmy żadnych śladów, które mogłyby nas naprowadzić na potencjalnych zleceniodawców. Wyglądało na to, że byli to zwykli rabusie. Na szczęście nikomu nic się nie stało, niebezpieczeństwo zostało zażegnane. Więc chyba możemy zakończyć tą farsę, czyż nie?



Orick - Wto 17.10.2006, 18:38:22
" />Cadogan uśmiechnął się szeroko.
Kobieta z kolei spojrzała na was zaskoczona.
Ale… Ale listy! Listy, które znaleźliście! Odznaczenia Scalar! Krzyknęła kobieta zrozpaczona.
Na twarzy Cadogana pojawił się trumf… zmieszany z zaskoczeniem.
Nie wiem czemu chcieliście to ukryć… Wezwijcie mi po naszego małego przyjaciela… Cadogan zwrócił się do jednego ze strażników, po czym znów odwrócił się do was.
Jego zbroja zachrzęściła.
Czekam na te dokumenty… A potem... Spojrzał na was uważnie, jak gdyby oceniając was w jakis sposób. Napawało was to dziwnym strachem.
A mag z boku bawił się w ręku jakimś dziwnym, metalowym przedmiotem. Musiał nie przepadać za „małym przyjacielem”.
Cannabis… Wyszeptał złowrogo mag i zmiażdył kulkę w dłoniach.



Cannabis - Wto 17.10.2006, 18:48:45
" />Cannabis

W jak najkrótszym czasie po otrzymaniu wiadomości przybiegłem pod dom Tendrila. Przekroczyłem próg domu i zasalutowałem Cadoganowi.

- Zgodnie z rozkazem przybyłem, panie. W jakim celu mnie wezwałeś?... Mówiąc to patrzę z niekrytą pogardą na maga. Po chwili moją uwagę przyciąga reszta gromady...zwłaszcza niziołek.



Frost - Wto 17.10.2006, 19:46:40
" />Tendril

Czekam co zrobią pozostali patrząc z pogardą na konstabla. Nie wytrzymuje w końcu i mówię głosem pełnym zimnej furi :
- Mario, idź do kuchni. Chciałbym zamienić parę słów z naszym kochanym przyjacielem Cadoganem[

Gdy wychodzi mówię tym samym rozdrażnionym głosem :
- Słuchaj, frajerku w mundurku, to że były jakieś przedmioty nie powinno Cię zupełnie interesować. Zajęli się już nimi odpowiedni ludzie. Masz około 5 minut na wyjście z tąd, inaczej porozmawiam sobie z tobą inaczej, a przy rozmowie ze mną nikt nie zgrywa już takiego ważnego... zwłaszcza jakiś idiota

Orick, mam nadzieje ze dostarczysz mi troszkę zabawy



Atendi - Pią 20.10.2006, 19:02:17
" />Atendi

Patrze kto przybyl(poprosilbym o jego opis) po czym mowie: Cos ci nie pasuje?



Orick - Pią 27.10.2006, 19:10:03
" />Cadogan opanował nerwy, choć dłoń trzymał na rękojeści miecza.
Zrozum, Tendrilu, że to mój zawód. Powiedział, głośno wzdychając.

Cannabis:
Zołnierze podali Ci jakieś listy i odznaki. Były to odznaczenia, jakie noszą szeregowcy w armii Scalar... Pobliskiego państwa, które od ponad 10 lat ma zakaz jakichkolwiek ruchów wojsk na terenie Ascar. Zaniepokoiło Cię to. Czyżby Scalar miało zamiar złamać stary pakt? Listy natomiast sprawiły, ze Twoje podejrzenia stały się jasne:

„ Odezwa Wielkiego Cara Sergolesa

Do wszystkich oddziałów.
Nadszedł koniec. Nie będziemy dłużej znosić niewolniczych kajdan, którymi zostaliśmy opętani przez Ascar. Czas, aby potężne oddziały naszego państwa wywalczyły sobie to, co do nich prawnie należy.
Czas, aby zrzucić piętna, które nam narzucono. Nie możemy dłużej znosić Embarg handlowych, ani ograniczenia wojsk.
Dlatego tez każdego, kto zdolny jest dzierżyć miecz, wzywam, aby swe umiejętności pokazał w wielkiej walce z naszym niegodziwym sąsiadem. Każdy mężczyzna, powyżej szesnastego roku życia, musi ruszyć do najbliższego punktu werbunkowego i zaciągnąć się do wielkiej Armii Carskiej.
Walczmy o naszą wolność i o dobro nasze.
Wielki Car Scalar: Sergoles
Pierwszy Doradca Carski; Rokusho”

Odłożyłes ten list i sięgnąłeś po drugi. Wyglądał na napisany w pośpiechu; pismo jest niestaranne i miejscami rozmazane.

„Przeszukać okolice Tradeon. Upewnić się co do liczebności wojsk w Tradeon. Zamordować świadków. Podróżować w ukryciu. Nie angażować się. Przygotować się do pierwszego ruchu.
Dowódca Zwiadowczych Oddziałów Carskich: Mogher, pod zezwoleniem Najwyższego Cara Sergolesa i jego doradcy Rokusho”

Sprawa nie wyglądała ciekawie.

Cannabisie, co tam zapisano? Zapytał Cadogan poważnie.

[Can, Atendi domagał się opisu ^^]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szpetal.keep.pl
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • funlifepok.htw.pl

  • Sitedesign by AltusUmbrae.