ďťż
Wštki |
[Gra] Sesja 3
Amoen - Pon 20.06.2005, 19:23:12 " />Na początek pare zasad. -na początku posta piszecie pogrubione imie swojej postaci -wypowiedzi piszecie kursywą - po myślniku -myśli również piszecie kursywą "ale w cudzysłowiu" -uwagi do MG pod tekstem podkreślone -postarajcie się pisać jak najdłuższe posty Narazie 6 osób. Atendi dojdzie jak doda historie. Marcus musi niedługo dać mechanike, a Atendi ją skończyć. W pierwszym poście opisujecie swoją postać. Jeszcze zedytuje tego posta dodając głębsze tło fabularne. Więc zaczynamy! Grają:
Wprowadzenie: Velendil, Aragornek: Szliście ubitą błotnistą drogą, która sądząc po wyrastających, tu i ówdzie kępkach trawy, nie była zbyt często odwiedzana, w kierunku umieszczonego na pagórku zajazdu. Wasze głowy zaprzątała jedna rzecz. Altdorf. Stolica Imperium. Myśl o ogromnych bogactwach tego, według zasłyszanych opowieści, wielkiego i majestatycznego centrum potęgi Imperium, wdzierała się do waszych umysłów sprawiając dziwną przyjemność… Nuln, Talabheim, czy Middenheim nie mogły zapewnić wam takiego bogactwa. Gildie, zwaśnione rody, może nawet własna grupa. Możliwości wydawały się wręcz nieograniczone. Lecz do Altdorfu kierowały was nie tylko pobudki natury finansowej, a także wasze prywatne cele… Aragornek: Wyjąłeś z kieszeni pomięty papier z aktem własności ziemi pod Altdorfem, ostatnią rzecz łącząca cię z przeszłością. Być może ostatnią przepustką wiodącą do niej… Velendil: Czy jest lepsze miejsce by znaleźć tak istotne dla ciebie informacje niż stolica i największe miasto, wielkiego Imperium? Miejsce gdzie istnieją największe gildie zabójców oraz gdzie siedziby maja największe siatki informatorów w całym imperium. Miejsce w którym możesz znaleźć zabójców twojego ojca. Quarmug: Siedziałeś w całkiem przytulnym jak na bezdroża zajeździe, popijając z kufla bliżej niezidentyfikowany trunek tutejszej roboty. Nie był drogi, i niespecjalnie odczuwałeś jego działanie, ale był zdecydowanie mocniejszy niż większość niekrasnoludzkich alkoholi które można było zdobyć w Imperium. Nie zwracałeś uwagi na gości, ani na wydarzenia w zajeździe. Inni mieli swoje sprawy, a ty swoje. Przyglądałeś się trzymanej w ręce kartce (rys.1). Spóźniłeś się na ostatni dzisiejszy dyliżans do Altdorfu, następny będzie jutro. Jeśli nie zdążysz. Zawsze możesz się załapać na inną wyprawę. Choć bardziej niż ewentualny brak miejsc, niepokoiła cię wzmianka o braku rekrutacji krasnoludów. Jednak twój lud to urodzeni wojownicy, i Książe z pewnością doceni twoje umiejętności walki. Glyph: Gdy wychodziłeś z bezpiecznego dla ciebie lasu, dostrzegłeś usadowiony blisko zarośli budynek. Sądząc po przechodzącej obok niego drodze powinien to być zajazd. Było to zdecydowanie bezpieczniejsze miejsce na spoczynek niż dziki bór. Nawet mimo twego związania z dziczą. Zresztą, było ci obojętne gdzie się udasz. Zrobisz to co ci jest przeznaczone. Tendril Frost Ha! Nareszcie zajazd w którym znużony woj może odpocząć po nużącej podróży. Być może spotka parę dziewoi podróżujących do któregoś z miast Imperium, a i łyczek czegoś mocniejszego nie zaszkodzi. Dostrzegłeś również stojącą pod obok stajnie i przykryty skórami dyliżans. Zbliżał się wieczór, a te drogi na pewno nie są zbyt bezpieczne. Pewnie wyruszy dopiero co było ci bardzo na rękę biorąc pod uwagę ogarniające cię zmęczenie. Twoje myśli jednak pobiegły ku wyprawie organizowanej przez Księcia Herdgarda i czekającym na ciebie bogactwie i sławie. Marcus Długo maszerowałeś pewnym krokiem wąską ścieżką wśród gęstwiny. Gdy nagle dostrzegłeś w prześwicie między drzewami budynek. Dostrzegłeś ulatujący z komina dym, a twoje czułe uszy wychwyciły rżenie koni. To musi być jakiś zajazd, już dawno niemiałeś okazji przespać się w normalnych warunkach, a i być może znajdzie się okazja by napełnić sflaczałą sakiewke. Rysunek numer 1: Frost - Pon 20.06.2005, 23:37:13 " />Tendril Przygladam sie blizej dylizansowi, po czym wchodze wyprostowany do karczmy. Mam na sobie plaszcz z wilczej skory, na plecach tarcze, przy boku 2 topory, a w sakiewce zaledwie 12 ZK aby moz sie za nie napic. Rozgladam sie po sali i mysle "Ciekawe ilu z tych wojow wybiera sie do Altdorfu. Mam nadzieje ze ksiaze mnie przyjmie na swoja wyprawe" . Po czym znajduje jakies spokojne miejsce i mysle w spokoju. Po chwili namyslu podchodze do barmana i mowie : - Poprosze cos do zjedzenia, jeli mozna to w miare taniego i sutego. Przydalby sie tez lyk dobrego wina, a takze troche informacji. Jako karczmarz powinienes wiedziec cos o wyprawie urzadanej przez ksiecia. I nie wiesz kim sa wojownicy ktorzy znajduja sie w karczmie? Po czym czekam na odpowiedz ... Mam nadzieje ze o to chodzilo ci Amoenie z napisaniem 1 postu? Czy za kazdym razem mamy pisac swoje imie? Jakie sa ceny w karczmie? Czy sa jakies ogloszenia w sprawie daty wyprawy? Czy sa jakies ladne barmanki ? Quarmug - Wto 21.06.2005, 04:58:15 " />Quarmug Bekam sobie co chwile. Gdy zaczynają się zchodzić ludzie patrzę czy nie ma kogoś znajomego oraz czy moja sakiewka jest dobrze przypięta do pasa. Ciągel pobekując myślę sobie "Jak się nie dostanę na tą fuchę u Księcia, to mam przekichane, z taką ilością kasy to chyba będę musiał niedługo pić wodę brr"(przechodzi mnie dreszcz). Aby odgonić od siebie te paskudne myśli zagaduję barmankę -Gratuluje "świetnych" trunków pani istny raj dla podniebienia-ale nie dla żołądka dodaję pod nosem.- Wiesz może czy nie przebywają teraz w gospodzie żadni poszukiwacze przygód tacy jak ja?- pytam się pakazując topory ukryte pod płaszczem. 1.Czy ja się znam z resztą? 2. Bardzo dobrze zrobione sesja o wiele ładniejsza od tej z nr1 . Brawo. Marcus - Wto 21.06.2005, 10:07:59 " />Marcus Wchodzi do karczmy z zamiarem zdobycia jakis informacji co do rekrutacji do wojska.Ma na sobie długi płaszcz z kapturem zakrywajacym oblicze,po bokach przypiete pałasze.Przyglada sie ludziom w karczmie po czym podchodzi do barmana "Może od niego dowiem sie czegos" wiec mówi do niego -Karczmarzu siedzisz tu i pewnie dużo wiesz.Interesuje mnie to ilu z tych tutaj ma zamiar przyłączyc sie do armii Ksiecia,wiec?? Glyph - Wto 21.06.2005, 11:42:20 " />Glyph Podchodzę do budynku bliżej. Kątem oka obserwuję ludzi, którzy przybyli. Wchodzę do gospody i rozglądam się po pełnym osób pomieszczeniu. "Dużo ludzi jak na przydrożną gospodę, w pobliżu musiało się coś wydarzyć, nie jest to jednak moja sprawa" Zdejmuję z pleców łuk i kładę go w kącie obok miejsca w którym siadam. "Nie jest to najlepsze miejsce na odpoczynek...tylu ludzi, ten hałas. Musi być jednak powód tej sytuacji, być może jest to jeden z etapów mojej wędrówki. Chyba nie jestem dziś w stanie zgłębić jej sensu. Zostanę tu i zobaczymy co jutro przyniesie los. Zmęczony podróżą postanawiam wynająć pokój i pożywić się trochę. Podchodzę do karczmarza: - Witaj przyjacielu. Potrzebuję taniego pokoju i czegoś do zedzenia. Wyciągam z sakiewki dwie złote monety. -Tyle chyba wystarczy Czekając ogarniam jeszcze raz wzrokiem izbę. Wreszcie kierowany ciekawością pytam się. -Powiedz mi karczmarzu jaki jest cel wizyty tylu podróżników? Sądząc z postury nie są tylko kupcami. Prawda? Czy w karczmie są jakieś ogłoszenia odnośnie wyprawy ? Roderick - Wto 21.06.2005, 14:55:21 " />Aragornek Ide drogą cały czas do zajazdu wpatrujac sie w akt własności ziemi. "Ehhh... Ciekawe skąd ja mam wogóle tą ziemie.Ugrh ! głowa mnie nawala. " Idac wypatruje jakiś ludzi ,ale co chwile zerkam w akt własności. Velendil Ma'Arte - Wto 21.06.2005, 21:13:32 " />Velendil Ma'Arte Blask stawał się coraz słabszy, słońce powoli chyliło się ku zachodowi, aby tylko na jakiś czas dać wygraną nocy. Delikatny wiatr smaga moje włosy...pozwala dalej uciekać w wspomnienia beztroskich zabaw z kupcami, uśmiechów, pieśni, odgłosu pękajacego drewna w ognisku...Pozwala wrócić..lecz tylko przez chwile. I znów pojawia się obraz mężczyzn w płaszczach ze znakiem pajaka. Krzyki, tak realistyczne jak wtedy...lecz stłumione. Wydażenie tak krótkie a tak łatwo wydrapało ranę w pamięci...ranę, która jeszcze się nie zabliźniła. "Robi się chłodniej, ech..." Wspomnienia ulatuja, pozostaję sam na sam ze światem...i z nim. "Wpatruje się w tą kartkę, jak by chciał ja pozreć wzrokiem". Mówę więc: - Towarzyszu, nie zapatruj się tak w tą kartkę, bo jeszcze przeoczysz cięzka sakiewkę przechodzącą obok. Uśmiecham się szeroko. Kieruję wzrok na karczmę. - Jeszcze tylko parę kroków i będziesz się mógł w spokoju lampic na ten kawałek papieru. . Rozgladam się dookoła. "Już niedługo...opuscisz mnie mój cieniu...wkrtótce ja będę sie za toba krył...". -Pośpiesz się towarzyszu, może w środku znajdziemy jakieś wygodne miejsce, posilimy się, wypijemy coś mocniejszego! I może drochę złota przybędzie dzisiejszej nocy.... Dodaję i przyspieszam kroku. Jaka jest pora roku? I jak długo sie z Aragornkiem znamy i z kad... Pozdrawiam! Amoen - Śro 22.06.2005, 18:37:51 " />Wnętrze zajazdu jest jasne i gościnne. Czujecie zapach gotujących się potraw i słyszycie śmiech dwóch opowiadających sobie kawały woźniców. Każdy z wchodzących napotyka lodowate spojrzenie wytwornie ubranej, młodej kobiety siedzącej po przeciwnej stronie pomieszczenia. Wraz z nią siedzą kolejne dwie kobiety, jena wysoka i silnie zbudowana, i druga niska, której wygląd pozostawiał nieuchwytne wrażenie podobieństwa do myszy. Przy kolejnym stole siedzi młody mężczyzna, całkowicie pochłonięty leżącą przed nim książką. A o bar opiera się bardzo elegancko odziany mężczyzna popijający ze swojej piersiówki. Za kontuarem stoi chudy barman, młodo wyglądająca kobieta oraz na pewno niestroniący od jedzenia mężczyzna będący prawdopodobnie właścicielem zajazdu. Tendril: Na twarzy barmana nie pojawił się, choć cień emocji czy zainteresowania. Machinalnym ruchem wyjął z pod kontuaru butelkę wina i odwrócił się w stronę pomieszczenia za drzwiami. – Duża miska gulaszu i ziołowy bochenek! – po czym odwrócił się w twoją stronę – Piętnaście szylingów. Ja tutaj tylko obsługuje. Nie specjalnie mnie obchodzi, co się dzieje w okolicy. Wole mie… – wszedł mu w słowo stojący obok mężczyzna – Wybaczcie panie za Herpina, to dobry chłopak, który dobrze wykonuje swoje obowiązki. Ach Gdzież moje maniery. Jestem Gustav Fondleburger. Więc jeśli chodzi waszmości o wyprawę Księcia Hergarda von Tassenincka to ogłoszenie o jego wyprawie wisi na tablicy przy wejściu. Książe zabawi w Altorfie jeszcze parę dni, a wyprawę szykuję ogromną, a majątkiem włada też niemałym, więc wielu jeszcze przyjmie wytrwałych poszukiwaczy przygód. Quarmug: Kobieta uśmiechnęła się lekko. - Dziękuje panie. To tylko mój omowy specjał. Ale skoro panu smakuje, to proszę o to darmowa dolewka. – gdy barmanka napełniła kufel do pełna rozpoczęła dalszą rozmowę – Zwykle nie odwiedza nas wielu poszukiwaczy przygód. Od czasu do czasu tak jak ty panie czekają na dyliżans, ale dzisiaj mamy naprawdę duży ruch. - wskazała na mężczyznę w płaszczu z wilczej skóry i z tarczą na plecach. – Kto by się spodziewał że ta wyprawa, ściągnie tylu poszukiwaczy przygód. Mam nadzieje że nie zabraknie miejsc w jutrzejszym dyliżansie do Altdorfu. Marcus: Właściciel odwrócił się od klienta i promiennie uśmiechnął się do ciebie. - Gustav Fondleburger do usług panie. Witam w Dyliżansie i Koniach! Może coś do jedzenia i do picia? Ach. Oczywiście, najpierw picie, ależ ze mnie głupiec. – Gustav postawił przed tobą butelkę trunku – Więc panie, do prawdy dzisiaj odwiedza nas mnóstwo poszukiwaczy przygód takich jak ty. –wskazał ręką na mężczyznę obok ciebie odbierającego posiłek – Ten tutaj jegomość, Tendril. Również zamierza się przyłączyć do ”wyprawy” księcia. Żadna to armia, pewnie jak to się często ostatnio zdarza, wyrusza po jakiś starożytny skarb, przy okazji wycinając w pień to zalęgłe w górach robactwo. Glyph: Odprawiwszy kolejnego podróżnego Karczmarz podszedł do ciebie. - Ach witam, witam panie. Gustav Fondleburger na twe usługi. Te dwie korony wystarczą aż z nad datkiem. Jak postanowisz spocząć pokaże ci twój pokój. A na razie butelka naszego specjału i gorący posiłek. – odwrócił się do pomieszczenia za nim – Tłusty bulion, miska gulaszu i bochenek chleba dla naszego gościa! – po czym odwrócił się ponownie do ciebie – Większość tych podróżnych chce się przyłączyć do wyprawy Księcia Hergarda. Na ścianie przy wejściu wisi ogłoszenie. Ale mam tu ich trochę więcej. Proszę. – Gustav podał ci ogłoszenie o wynajmie poszukiwaczy przygód. Aragornek, Velendil: Przed waszymi oczyma ukazał się zajazd. Widok ten obiecywał upragniony odpoczynek od znojów podróży, ciepły posiłek i chociaż odrobine zabawy... zeszliście z błotnistej drogi, kierując swoje kroki do przedsionka budynku. Mamy późną wiosne. Troche wcześniej niż teraz. Co do znajomości Vela i Aragornka to jest to dość długa i przypadkowa znajomośc... Quarmug - Śro 22.06.2005, 18:50:01 " />Quarmug Otrzymawszy dolewkę uśmiecham się szelmowsko do kobiety i idę zagadnąć stojącego obok mężczyznę który najwioczniej lubi jeść: -Widać, że to ty jesteś właścicielem tego ustronia dla strudzonych podróżnych, przez przypadek usłyszałem co mówiłeś do tych co wchodzili, nie wiesz może czy się szykują do wyprawy z Księciem, może gotowi byliby się połączyć? Roderick - Śro 22.06.2005, 19:31:31 " />Aragornek Ehh... Palce mnie Swędzą , miejmy nadzieje że będzie tu jakiś bogaty człek czy cuś. Wchodze do zajazdu. BARMAN! Czegoś mocniejszego !! Ale już . Dosiadam sie do Glypha i pije "Soczek" I oczywiście majstruje dyskretnie coś przy jego sakiewce "Mam nadzieje ze ma troche kasy" Glyph - Śro 22.06.2005, 20:03:53 " />Glyph W zamyśleniu spoglądam na kartkę podaną przez karczmarza. Czy to jest właśnie mój cel? Dawno nie ukazała mi się zadna wizja...czy aby nie zbaczam z obranej drogi...chociaż z drugiej strony przydałoby się trochę grosza. Inaczej moja podróż szybko się zakończy. Szybkim ruchem chowam kartkę do kieszeni i zabieram się do jedzenia. Po posiłku postanawiam przespać się w nadzeji że dzisiejsza noc przyniesie mi jakąś wskazówkę. Wstaję znad stołu i podążam w kierunku właściciela by pokazał mi mój pokój. Jak daleko jest do Altdorfu? Da się dojść pieszo?...I mam nadzieję że barman nie wziął całych 2 koron jako napiwku bo nie będe miał funduszy na dyliżans Marcus - Śro 22.06.2005, 20:11:12 " />Marcus Do Tendrilla: -Witaj przyjacielu.Wiesz cos wiecej o tej rekrutacji do woja??Czy sporo osób próbuje sie tam zaciagnac??Mnie generalnie ciekawi cel tej wyprawy.Bo generalnie nie wiadomo po co nas zbiera.Spójrz zreszta na tych tutaj.Wiekszosc to chłystki nie majace pojecia o walce.Sa tu głównie dla złota oferowanego przez ksiecia.Mam nadzieje ze nie wpakujemy sie w jakies bagno Frost - Śro 22.06.2005, 23:21:40 " />Tendril - Witaj, z tego co mi powiedzial Gustav Fondleburgerto ksiaze potrzebuje dosc sporej liczby osob. Sadze ze poza tymi obwiesiami znajdzie sie tu paru dzielnych wojownikow, ktorzy na pewno wiedza czego chca podczas takiej wyprawy Po czym wskakuje na jeden ze stolikow i glosno mowie : -Kazdego kto czuje sie wojownikiem chcialbym prosic o udzial w malym konkursie. Bedzie on polegal na strzelaniu do celu. Ktory z was bedzie najlepszy dostanie ode mnie butelke jakiegos dobrego trunku! Po czym szepcze do Marcusa: - Dzieki temu przekonamy sie kto jest dosc dobrym wojownikiem, przynajmniej w strzelaniu. Bedziemy wiedziec ilu z nich ma jakiekolwiek szanse na przezycie Siadam i czekam na reakcje wojownikow. Mam nadzieje ze nie zrobilem nic zle i ze jakis dobry trunek nie kosztuje zbyt wiele Quarmug - Czw 23.06.2005, 04:50:53 " />Quarmug Nieusłyszawszy odpowiedzi od zajętej barmanki, a słysząc wyzwanie Tendrila i Marcusa ,podchodzę do Tendrila i zaczynam nim szarpać: Ja się zgłaszam człeki, ale ponieważ dołączam się to ja wybieram sobie broń hmm..., niech będzie topór, ale jak będziecie nalegać to może być kusza. Ale żeby ten trunek był prawdziwy, a nie jakieś cuś co piją elfy, hahaha... (bek) Velendil Ma'Arte - Czw 23.06.2005, 09:06:24 " />Velendil Ma'Arte Wchodze spokojnie i powoli do srodka, przedzierając się co jakiś czas przez stojaca grupke wojowników. "Kto tu zaprosił tyle ścierwa...? Przecie oni nawet własnej sakiewki nie noszą...". Rozglądam się mimowolnie po sali w poszukiwaniu "świecidełek" i kieruję swoje kroki do baru. Pomiedzy harmidrem słysze głos jakiegoś wojownika - Kazdego...wojownikiem...prosic o udzial...konkursie...strzelaniu do celu...najlepszy...butelke...trunku! "Banda chlacych browar psów zrobiła sobie zabawę...Ech..pierw obowiazki, potem zabawa..." Patrze się na zalatanego karczmarza, czekam aż będzie wolny i mówię, ściągając z głowy kaptur: - Witaj mości panie. Coż za zbiego okoliczności przywołał do Twoich progów tylu mężnych wojów? A może to nie jest zwykły zbiego okoliczności? Tymczasem byłbym rad dostać kufel krowiego mleka, pijąc go w pokoju wysłucham Twojej opowieści...Wybacz że się nie przedstawiłem..zwą mnie Velendil... Glyph - Czw 23.06.2005, 09:40:51 " />Idąc w stronę karczmarza słyszę głos człowieka stojącego przy barze. Nie zaszkodzi spróbować...może będzie to okazja by dowiedzieć się więcej o wyprawie Mimo zmęczenia odwracam się w stronę Tendrila i mówię spokojnie: - Więcej uczestników to ciekawsza rywalizacja. Zdejmuję łuk z pleców i stawiam go przed sobą -Mój łuk również jest gotowy do zawodów Frost - Czw 23.06.2005, 11:55:51 " />-Świetnie panowie-mowie i prosze karczmarza o podanie czegos co moze sluzyc za tarcze. Jesli to otrzymam wychodze z tym na dwor, a jesli nie wychodze na dwor i kresle na drzewie symbol tarczy. - Ktory z nas trafi blizej ten wygrywa. Mam nadzieje ze jakos wam pojdzie "Mam nadzieje ze jednak nikt nie trafi blizej niz ja. Wiem ze umiem sie dobrze poslugiwac kusza ale czy az tak dobrze zeby wygrac ? " Roderick - Czw 23.06.2005, 12:45:59 " />Aragornek Podchodze do Vela. Heh, co za psy albo nie maja sakiewki albo w sakiewce ze 3 monety. Ludzie i inne rasy strzelaja do tarczy za butelke piwa kur*e ale bajzel. BARMAN WÓDKI ! Frost - Czw 23.06.2005, 22:40:09 " />Tendril Wychodzac na dwor pytam sie Quramuga : - Mosci krasnoludzie jestes pewien ze dasz rade uniesc kusze, aby strzelic. Widze ze jestes dosc podchmielony. Ale gdziez moje maniery, wybacz. Jestem Tendril. A ciebie jak zwa? Po czym obracam sie w strone Glypha i pytam : - A jak ty sie nazywasz? Glyph - Pią 24.06.2005, 07:57:50 " />-Zwą mnie Glyph rzucam za wychodzącym Tendrilem, po czym sam wychodzę na dwór. Czekam cierpliwie aż ustawiona zostanie tarcza. W tym czasie przygotowuję łuk i strzały. Gdy nadchodzi moja kolej staję w wyznaczonym miejscu. Staram się opanować zmęczenie i być cały czas skoncentrowany. Podnoszę łuk, napinam cięciwę. Celuję krótko, szybko zwalniając strzałę i obserwuję jej lot. Quarmug - Pią 24.06.2005, 11:24:19 " />Quarmug Bekając wychodzę za Tendrilem, usłyszawszy zniewage odpowiadam: Człowieku ty chyba nigdy nie widziałeś podchmielonego krasnoluda, a tak przy okazji nazywam się Quarmug. A mnie ciekawi jak się nazywaja ci dwaj co nas tak miło nazwali w gospodziePo skończeniu wypowiedzi głaszczę Pokutę, a gdy nadchodzi moja kolej spokojnie podnoszę kuszę i strzelam decydując się strzelać w mniej rozmyty cel; obserwuję lot bełtu. Frost - Pią 24.06.2005, 12:08:25 " />- Bez obrazy krasnoludzie, ale chcialem sprawdzic czy sie nadajesz do strzelania. Kazdemu z was postawie cos do picia, chcialem tylko sprawdzixc czy jestescie prawdziwymi wojami. Teraz w to nie watpie ... milo mi was poznac. To jest Marcus wskazuje na Marcusa. - Mam nadzieje ze nie urazilo was to moje male oszusstwo. Chodzcie do baru .... tam nas czeka mala rozmowa. Mam nadzieje ze dolaczycie sie do nas w drodze do Altdorfu, bedzie w czworke o wiele bezpieczniej. Usmiecham sie i dalej zastanawiam jak daleko stad do Altdorfu, po czym kieruje sie w strone baru. Glyph - Pią 24.06.2005, 20:14:37 " />Wracam z powrotem do wnętrza. Podchodzę do baru i skinieniem głowy witam Marcusa. - A więc wybieracie się do Altdorfu. Domyślam się że na wyprawę. Jeżeli los pozwoli być może się tam spotkamy. "Jeśli jej cel będzie zgodny z moimi przekonaniami" Przez chwilę popadam w zamyślenie. Wreszcie decyduje się szepnąć słowo do Tendrila: -Słuchaj przyjacielu jak zauważyłem ksiąze niechętnie rozgłasza jakiekolwiek nowiny w sprawie wyprawy. Być może wiesz coś więcej niż wynika to z tego ogłoszenia. Wyciągam zmięty kawałek papieru na stół. -Zależy mi z pewnych względów, żeby istotą wyprawy nie było polowanie chociażby na takie istoty jak smoki. Frost - Pią 24.06.2005, 23:11:17 " />Tendril Mowie do Glyph'a : - Niestety nie wiem nic pzyjacielu. Z tego co uslyszalem to ksiaze potrzebuje dosc sporej liczby ludzi, wiec chyba o miejsce nie mamy sie co martwic. Usmiechajac sie lekko mowie do barmana : - 4 mocna trunki panie, poniewaz moi przyjaciele sa spragnieni. Mam nadzieje ze starczy to - wyciagam w tym momencie 4 ZK. - I mam nadzieje ze to zadowoli mojego krasnoludzkiego kolege, jesli oczywiscie pozwoli sie tak nazywac. - po czym znaczaco patrze na Quarmuga .... Czekam na trunki i zastanawiam sie na czym moze dokladnie polegac misja zlecona przez ksiecia. Quarmug - Sob 25.06.2005, 09:17:57 " />Quarmug: -Zadwoli, zadowoli człowieku, a możesz do mnie mówic jak chcesz. Co do zadania od Księcia to przeczytajcie to na głos <wyjmuje z kieszeni pogiętą kartkę (rys.1)>, citutke się pogniotła, ale raczej będziecie potrafili coś odczytać. Z tego co tam, wyczytałem to chodzi o jakąś robotę w Górach Szarych. Chyba musza być tam spore kłopoty jeśli Książe tak bardzo potrzebuje pomocy. Może mi ktos wyjaśnić gdzie są Góry Szare-ile mil od Altdorfu, w którym kierunku, kilmat, co tam żyje itp., bo się nie znam na świecie? Roderick - Sob 25.06.2005, 17:35:17 " />Aragornek Wyjmuje akt własności ziemi kłade go na stole i sie w niego gapie przez dłuższą chwile -Velendil tylko mi nie mów żebym sie w to nie gapił, bo sam powiedziałeś ze nak dojdziemy do zajazdu będe mógł sie w tą kartke gapić ile wleźe. Ehh... niewiem jak ty ale ja ide spać. Barman macie jakieś pokoje ? Jak tak to zajmuje jeden. Jeżeli są wolne pokoje wyjmuje kilka monet (za pokój + za 2 wódki) i rzucam na lade. Jeżeli nie to wzdycham ide do kąta siadam na krzesle i drzemie Amoen - Sob 25.06.2005, 19:55:49 " />Velendil: - Witam w Dyliżansach i Koniach mości Velendilu! Większość z tych dzielnych mężów przystaneło tu w drodze do Altdorfu, w którym Książe Hergard zbiera żądnych sławy i bogactwa poszukiwaczy przygód, by wyruszyć z nimi do Gór Szarych. Choć cel wyprawy jest niejasny to wielu kusi godziwy zarobek oferowany przez Księcia. Być może i tobie panie przydałoby się troche grosza. - karczmarz schyla się i zbot kontuaru wyjmuje zwinięty kawałek papieru - O to ogłoszenie dotyczące wyprawy rozesłane po całym Imperium, być może zainetresuje pana Aragornek: - Dla naszych szanownych gości zawsze znajdą się wolne pokoje! - zwrócił się do ciebie przysadzisty mężczyzna będący właścicielem - Harpinie zaprowadź pana do pokoju. Ja się wszystkim zajmę Od kontuaru wstał eleganko ubrany mężczyzna i stanął na środku pomieszczenia. Wygładził lekko ubranie i zawołał na całą sale - Panowie i panie! - tu lekko skłonił się w kierunku trójki kobiet siedzących w kącie. -Wieczór mija, a ja mam nadzieje że czeka nas długa i pełna tańców, napitków rozmów noc! Mości Gustavie! Kolejka dla wszystkich! Atendi Zaczeło zmierzchać, a samotny postój na polnej drodze niebył najrozsądniejszym pomysłem. Po całodziennym marszu bolało cięcałe ciało i nadodatek doskwierał ci straszny głód, i miałbyś pewnie kłopoty by obronić się przed chłopem z widłami lub bezpańskim psem. Jednak na tle czerwonego nieba dostrzegłeś ciągnący się warkocz dymu. Przyspieszyłeś kroku, po przejściu parudziestu metrów przystanąłeś i zacząleś nasłuchiwać. Usłyszałeś ciche rżenie koni, i odległy gwar krzyków i rozmów. Ruszyłeś biegiem, to musiał być jakiś zajazd bądź karczma. Rozbójnicy zwykle nie mieszkali przy drogach. Zresztąbyło ci wszystko jedno. Gdy wyszedłeś z za zakrętu dostrzegłeś światła z okien dość sporego budynku. Dostrzegłeś małą stajnie, i jakiś obiekt przykryty skórzaną płachtą, prawdobodobnie dyliżans. Ten widok rozwiał twoje wątpliwości, i skłonił cię do kolejnego przyspieszenia. Narazie tylko tyle. Troche zabrakło mi czasu. Jutro poodpowiadam na wszystkie pytania. A narazie bawcie się! Atendi - Sob 25.06.2005, 20:11:17 " />Atendi Wchodze szybko, wrecz wbiegam do karczmy, roztracajac ludzi wkolo i zamawiam szybko cos do jedzenia i kufel dobrego piwa Velendil Ma'Arte - Sob 25.06.2005, 21:00:36 " />Velendil Ma'Arte Zwracam się do karczmaża: - Dziękuję ci panie, przeczytam dokładnie.... Uśmiecham się złowieszczo i zabieram mój świeżo napełniony kufel krowiego mleka. Szłysze głosy zachęcające do zabawy. W między czasie kiwam głową w stronę odchodzącego Aragornka i kieruję się do "centrum" zabawy, oglądając towarzystwo i zerkając ukradkiem na kobiety. Tak wedrując oczami z twarzy na twarz, trafiam na coś innego, coś...kogoś, kto nie pasuje do takiego towarzystwa...Coś związanego z naturą, bardziej niz każdy w koło...ktoś z energią bijącą na daleka odległość...a co najgorsze...jest ona nadto pozytywna...Czuć było lekki powiew wiatru i jakieś uczucie, którego nie mogłem zidentyfikować. "Jeszcze parę kroków..."" Staję obok Glyph'a i szepczę: - Co Cię tu sprowadza, władco dziczy, dawno Was nie widziałem...Nie obawiasz się spędzac nocy w takim otoczenu? Alkochol wywołuje różne zachowania... - chylę czoło ku mojemu kuflowi. Glyph - Sob 25.06.2005, 22:20:02 " />Stoję dalej przy barze, lekko zmęczony. Na wiadomość o darmowej kolejce wina, widząc że barman położył obok mnie kufel, odsuwam go. -Dzięki przyjacielu, ale wino łatwo potrafi zaćmić umysł. Mój musi być czysty. Żeby zaś nie odmawiać Twojej gościnności napiłbym się żródlanej wody. Czekając na szklankę wody usłyszawszy głos stojącego obok mężczyznyodwracam się w jego stronę. -Jesteś spostrzegawczy. To prawda nie często przebywamy w miastach. Lecz niezbadane są ścieżki losu, którymi dane będzie nam podążać. Chwilowo zastanawia mnie wyprawa księcia o której pewnie już słyszałeś. Rozglądam się po pomieszczeniu. -Zresztą trudno nie słyszeć Mówiąć to wskazuję na ogłoszenia. - Jak się domyślam ty również przybyłeś tu w tej sprawie. Zwą mnie Glyph. Kto wie może nasze drogi skrzyżują się na czas wyrawy. Frost - Sob 25.06.2005, 23:27:29 " />Tendril Stoje przy barze lekko zestresowany. Widok tylu ludzi zawsze przyprawial mnie o ciarki. Mysle jak sie stad wyrwac, lecz w tym momencie barman stawia przede mna kufel. Patrze na trunek w kuflu i mowie : - Czemuz to panie zawdzieczamy taka goscinnosc? - Wskazuje na reszte gosci i na siebie. - Czyz nie za wielu jest juz tu dosc podchmielonych wojownikow. Po alkoholu "mestwo" udeza do glowy. Ale nie odmowie kufelka piwa, pod warunkiem ze dasz mi w koncu cos do jedzenia. Patrze na dosc smiesznie wygladajacego elfa, ktory przepycha sie do baru. Gdy siada przy nim pytam sie go : - Witaj elfie, przyjecielu lasu. Zwia mnie Tendril i jestem ciekaw czemu tak szybko sie przeciskales do baru? To dosc zabawny widok, aby jeden ze stoickich elfow biegl jak najszybciej do brudnego baru. Czyzby i ciebie sprowadzala tu misja ksiecia Altdorfa? Wyciagam zmiety kawalek papieru i klade go na stol. Po czym siadam w milczeniu czekajac na miske czegos do jedzenia. Atendi - Nie 26.06.2005, 07:29:37 " />Pałaszując jedzenie biore kartke i czytam....po chwili sie odzywam: -Mialem po drodze rozne przygody, na skutek ktorych jedzenia nie wystarczylo do tej gospody, ostatnie parenascie kilometrow pokonalem glodujac...Co do propozycji ksiecia, jest ona powiedzialbym nawet bardziej niz zachecajaca...Moze przydalby mu sie mag... ale dosc o mnie, moze dowiem sie czegos o tobie? Frost - Nie 26.06.2005, 09:54:37 " />Tendril Hmmm ... sluzylem dawniej slawnemu w naszym miescie rycerzowi. On mnie nauczyl wszystkiego co umiem. Wybieram sie na ta wyprewe, poniewaz chce pomoc schorowanej matce, no i oczywiscie zdobyc pewnego rodzaju slawe. Nie mam pojecia czemu mamy wedrowac do Gor Szarych zeby zarobic sobie kasy. Faktem jest ze placi duzo, ale moze to byc niebezpieczne. Nie boje sie tego, ale boje sie ze moja matka nie dostanie ode mnie pieniedzy na leczenie. Moze przylaczylbys sie do mnie, Marcusa, Glypha i Quarmuga. W 5 bedzie bezpieczniej. Patrze na Atenidiego i zastanawiam sie czy zgodzi sie na moja prpozycje. Velendil Ma'Arte - Nie 26.06.2005, 09:54:45 " />Velendil Ma'Arte - Mnie zwą Velendil. Może, przynajmniej mam większa nadzieję walczyć z Toba niż... - rozgladam się spokojnie dookoła - z nimi, bandą bezmyślnych idiotów...Lecz sami nie damy sobie rady...Za dużo krwi wylać namnie można - Uśmiechm się - Czy nie znajdą się tutaj bohaterowie godni tej wyprawy? - Pytam Glyph'a. W tym momencie wyciągam dostana kartkę papieru i wskazuję na jedną z linijek - Doświadczonych łowców przygód...Co ty na to, byśmy sami zorganizowali drużynę? Przybywam tutaj z przyjacielem, Aragornkiem. Dobry...hmmm...wojmownik z niego. - Puszczam oko -A więc co o tym sądzisz? Atendi - Nie 26.06.2005, 11:36:51 " />Atendi -W piatke zawsze bezpieczniej niz samemu...szczegolnie dla mnie, jako ze bedzie mnie mial kto ochraniac podczas rzucania zaklec... poczekajcie, skoncze tylko jesc a ustalimy wszystkie szczegoly... Glyph - Nie 26.06.2005, 11:46:12 " />-Masz rację. wiadomość o sławie i bogactwie ściąga tu wielu ludzi nie mających pojęcia na co się szykują. Są jednak pośród nich wyjątki. - wskazuję na Tendrila i Marcusa, po czym szepczę do Velendila -Ci oto wydają się honorowymi i dzielnymi wojami. A i ten krasnolud - mówiąc to wskazuję na Quarmuga -Jest może trochę prostacki, jak większość przedstawicieli tej rasy, ale wygląda na poczciwego. Warto wyruszyc razem chociażby tylko do Altdorfu, nie wiadomo w końcu jakich usług dokładnie książe potrzebuje. Przesuwam się do Tendrila i daję znak Velendilowi by również się zbliżył. -To jest Velendil. On i jego towarzysz również podróżują do Altdorfu. Roderick - Nie 26.06.2005, 12:27:03 " />Aragornek Kłade sie na łóżko w pokoju i leże przez chwile. -Kurcze ja tu nie zasne Wstaje ubieram sie zabieram swoje rzeczy i wychodze z pokoju. Podchodze spokojnym krokiem do Velendila -A to co za ludzie. Ja jestem Aragornek Po wysłuchaniu kto kim jest i o co chodzi wyjmuje z plecaka pomiętą kartke (akt własności ziemi) i kłade na stół. - Moze ktoś z was wie gdzie leży ta chata to dla mnie dosyc ważne. Czekajcie czy mi sie wydaje czy ktoś mówił o rzucaniu czarów !! Można dostrzec że ledwo nad sobą panuje tak jestem wściekly Marcus - Nie 26.06.2005, 13:15:39 " />Marcus Przez chwile siedzi nieruchomo rozmyślajac.Zaczyna przygladac sie bardziej obecnym wojownikom.Patrzac na Velendila mówi -Nie bój sie przyjacielu.Cos mi podpowiada ze niedługo sprawdzimy czy jesteśmy godni tej wyprawy.Tu sie kroi cos poważnego.Ja przed tem chciałbym sie dowiedziec czegos wiecej o tej wyprawie.Rozumiecie mam swoje zasady-zabijac ale tylko tych co na to zasłużyli Po czym odwraca sie do Atendiego: -Witaj dostojny magu.Jak już mój przyjaciel Frost cie poinformował dobrze bedzie jak sie do nas przyłączysz.W jakiej dokładnie szkole magii sie specjalizujesz?? Velendil Ma'Arte - Nie 26.06.2005, 14:42:35 " />Velendil Ma'Arte Lekko kiwam głową w kierunku "wybranych". - Tak...mówią mi Velendil. - Szepczę do Glypha - A to jest mój przyjaciel, o którym Ci wspominałem - wskazuję na Aragornka- Trochę roztargniony...ale jemu potrzeba tylko dobrej walki... Do Marcusa: - Cóż zabójco...za tego miejsca nie uważam, byśmy dowiedzieli się czegoś więcej o tej wyprawie...proponował bym jak najszybciej wyruszyć..noca jest bezpieczniej... - Uśmiecham się szeroko. Zwracam się do reszty potencjalnych kompanów: - Proponuję, byśmy udali się nazewnątrz...z dala od tego harmidru...Jeszcze stracicie coś wartościowego...a ja mam pewien pomysł, który zostawi nam więcej "świecidełek" w kieszeni...Ma ktoś pojęcie o jezdziećtwie lub woźnictwie? Władco zwierzat...? Kieruję swój wzrok na Glypha. Glyph - Nie 26.06.2005, 15:07:16 " />Glyph -Co masz na myśli?- Zwracam się do Velendila. -Nie wiem czy dobrym pomysłem jest wyruszanie teraz. W nocy łatwiej o zasadzkę. Poza tym -wskazuję na pijących wino kompanów i szepczę do Velendiego- niektórzy są trochę zmęczeni podróżą, ja również nie pogardzę odrobina snu. Po czym głośno dodaję: Pytasz o jazdę konną? Tak jak każdy z nas chyba potrafię utrzymać się na koniu. To wszystko. Proponuję zostac tu do rana i odpocząć Velendil Ma'Arte - Nie 26.06.2005, 15:40:39 " />Velendil Ma'Arte - Możemy przespać się w drodzę...chodziło mi o kogoś z umiejętnościami woźnicy...Widziałem coś obok stajni...coś przykrytego płachta do złudzenia przypominającego dliżans...Czy nie łatwiej było by obsłuzyć się nim samemu, szczególnie kożystając z okazji ze... Wskazuję na pijanych woźniczych - wiesz o co mi chodzi... - Uśmiecham się szyderczo. Frost - Nie 26.06.2005, 22:42:05 " />- Ja mam pojecie o powozeniu - mowie do Velendila. - Lecz niestety nie zbyt wielkie. Wiem tyle ile nauczylem sie podczas wczesniejszych wypraw. Mam nadzieje ze to wystarczy do powozenia dylizansem. Mowie po chwili : - Zastanawiam sie tylko czy twoj przyjaciel da rade jechac - wskauje na Aragornka i mysle "On jest zbyt zmeczony zeby moc jechac dzisiejszej nocy, choc to moze byc ostatnia szansa na dotarcie do Altdorfu jako pierwsi. Tam sie na pewno dowiemy wiecej, ale nie wiem czy damy rade odjechac stad chocby mile lub dwie. No i jesli bym mial powozic to musze napic sie mleka. Dzieki niemu zmeczenie od alkoholu minie" Po czym mowie do barmana: - Poprosze krowie mleko panie barman. Jesli to mozliwe to jak najtlustsze. Quarmug - Pon 27.06.2005, 05:07:54 " />Quarmug -Podróż w nocy, taa co jeszcze może odrazu przeprowadźmy atak na jaskinię smoka w środku dnia, nie radzę podróżować w nocy. I nie chodzi o to, że się boję, ale widzę, że większość osób jest lekko podpita i niezbyt mogliby walczyć w nocy, a jeś chodzi o dyliżans to możemy go "pożyczyć" wczesnie rano jak trochę wywietrzejemy. "hmm... czy ten złodziej nie zbliżył się za blisko mojej sakiewki". A człowieku wątpie, że ci to mleko pomoże, a jeśli musimy już jechać to-krzyczę do barmana- Barman podaj zupę cebulową z dodatkiem octu!!- po chwili zwracam się znowu do Tendrila- Jak chcesz wytrzeźwieć to to najwyżej pomoże, stary sprawdzony krasnoludzki sposób. Roderick - Pon 27.06.2005, 06:09:06 " />Aragornek Ja tam moge jechać czasem byłem w gorszym stanie i walczyłem. odwracam sie w strone Quarmuga i mówie do niego : Ja niezbyt ufam sposobom krasnoludów ale jeszcze raz raz moge wypróbować stary krasnoludzki sposób Do barmana; Dla mnie to samo co dla tego krasnoluda Rzucam kilka monet do barmana, a po otrzymaniu zupy pije ją . Ugrh ! troche gorzkie ale ogółem może być. Aha jeszcze wódki na droge Sorry za to wyżej ale zapomniałem sie zalogować tamto niech modek usunie Vel: OK Atendi - Pon 27.06.2005, 09:39:55 " />Atendi -Ja jako ze juz sie najadlem i napilem moge jechac, najwyzej zrobimy warty, czesc spi, czesc czuwa, jeden powozi... Roderick - Pon 27.06.2005, 10:11:16 " />Aragornek A więc przagłosowane jedziemy ! Velendil pozwól na zewnątrz Puszczam oko do Vela i wychodze na zewnatrz. Kiedy już wyjdziemy to patrze czy dyliżans jest jakos przypiety . jesli tak to usiłuje go rozpiąć , a jeżeli nie to przyprowadzam konie i zaprzęgam do dyliżansu. Velendil Ma'Arte - Pon 27.06.2005, 10:33:36 " />Czekam na decyzje reszty... Marcus - Pon 27.06.2005, 10:46:09 " />Marcus -Niechaj wam bedzie.Razem damy rade.Zatem bez zbednych ceregieli.Zwijac sie ludzie i jedziemy po sławe.Bedziecie jesc potem Velendil Ma'Arte - Pon 27.06.2005, 10:59:38 " />- Proponuję, byśmy wyszli na zewnatrz...Tu jest za duzo tłoku i za głośno...Ale nie wszyscy razem...Bez wzbudzania podejrzeń...dokończcie posiłek...byle szybko...Spotkamy się przy dliżansie... - Mówiąc to, spokojnie wychodzę na zewnatrz i podążam w stronę dlizansu. Gdy jest już niedaleko mnie, zatrzymuję się i badam okolicę. Atendi - Pon 27.06.2005, 11:08:39 " />Atendi Zamawiam jeszcze troche jedzenia i pakuje je na droge. -Drugi raz glodny nie bede podrozowal:P Glyph - Pon 27.06.2005, 12:07:03 " />Glyph "Nie podoba mi się ten pomysł ale lepiej bedzie trzymać się razem z nimi". Wzdycham lekko i zwracam się w stronę Quarmuga. -Dobrze że choć Ty jeden szlachetny krasnoludzie dostrzegasz ryzyko tego przedsiemwzięcia. Odwracam się w stronę innych - Jednak skoro większość zdaje się popierać ten "dziwny" pomysł, pozostaje i mi się zgodzić. -po czym dodaję -Wyjdę zaraz za Tobą Velendilu. Jak plan ma się udać wymaga to ciszy. Przypilnuje koni, żeby się nie płoszyły. Siedzę jeszcze chwilę, dopijam wodę i obserwuję Velendila. Gdy znika za drzwiami czekam jeszcze chwilę i rownież wychodzę. Idę w kierunku stajni przygotowywując w myślach wytłumaczenie w razie wykrycia. "Nie widzisz kim jestem?...pragnę zobaczyć jak czują się trzymane tu zwierzęta...jest to moim...obowiązkiem....tak, to będzie dobre" Drobna uwaga...Vel==> moje imię to Glyph Frost - Pon 27.06.2005, 12:17:06 " />Tendril Mowie do Quarmuga : - Wole moj sposob krasnoludzie. Mleko regenruje bialko, ktore alkohol scial wczesniej. Dopijam mleko do konca i mowie do barmana : Poprosze buklak mleka, chleb i jakies suszone mieso Po czym rzucam mu kilka monet i kieruje sie w strone wyjscia. Gdy jestem na dworze najpierw obchodze zajazd dookola aby sprawdzic czy nikt nieporzadany sie tam nie szwęda. Jesli nie to kieruje sie w strone dylizansu, a jesli ktos tam jest to obserwuje go przez moment i zastanawiam sie co robic dalej. Atendi - Pon 27.06.2005, 20:49:58 " />Atendi Wychodze za reszta z gospody i kieruje sie w strone dylizansu... Amoen - Wto 28.06.2005, 13:12:05 " />Velendil: Dyliżans stał na drodze zaledwie kilka metrów od okna znajdującego się tuż za barem. Musiałeś być ostrożny. Kolejne dziesięć metrów wzdłuż drogi znajdowała się stajnia. Podszedłeś spokojnym krokiem do dyliżansu od zasłoniętej strony i rozejrzałeś się. Nikt cię nieobserwował. Lekko uchyliłeś płótno którym był przykryty dyliżans. Nic tam niebyło. Glyph: Kilka chwil po wyjściu Velendila, ty także opuściłeś zajazd. Ukryty za dyliżansem Velendil dał ci znak że nikt was nieobserwuje, ale żebyś szedł spokojnie. Gdy byłeś pare kroków od stajni usłyszałeś szczekanie psa. Podszedłeś do niego spokojnie, spojrzałeś w oczy i zacząłeś przemawiać do niego cichym i spokojnym głosem. Pies odwrócił się i w biegł do budy. W stajni panował lekki bałagan, ale udało ci się podejść do koni i uspokoić je. W stajni znajdowały się trzy konie, ale stwierdziłeś że to te dwa niższe i bardziej krępe konie, siwy ogier i czarno-biała klacz ciągnął ten dyliżans. Reszta z tych co wyszli również podeszła do dyliżansu. Glyph - Wto 28.06.2005, 13:56:26 " />Glyph Czekam na znak od Velendila, że ruszamy. W międzyczasie przyglądam się koniom. Rozglądam się za sianem. Jeśli je znajduję podchodzę z garcią do koni i karmię je. Gdy usłyszę znak, odczepiam konie i podprowadzam je do dyliżansu. -Mam nadzieję że umiesz dobrze powozić - zwracam głowę w stronę Tendrila. Podczepiam konie do wozu i wsiadam na niego, obok miejsca dla wożnicy. Gdy zaczniemy już jechać, a wszystko pójdzie bez zakłóceń, patrzę na zajazd, szukając psa. Jeżeli go odnajduję wzrokiem staram się nakłonić go gestem by wskoczył i jechał z nami. Nie wiem czy dobrze zrobiłem, że tak na wyrost opisalem czynności...jesli mialo sie cos wydarzyc to prosze o zedytowanie mojego posta Marcus - Wto 28.06.2005, 14:04:35 " />Marcus Cały czas rozgląda sie czy ab na pewn nikt nas nie obserwuje.Gdy Glyph przyprowdzi koni i bedziemy gotowi do jazdy zajmuje pierwsze lepsze miejsce.Po czym mówi do kompanow: -Mam nadzieje że wszystko przebiegnie bez zastrzezen.Na wszelki wypadek badzcie gotowi na wszystko "Obyśmu dotarli tam jak najszybciej" Quarmug - Wto 28.06.2005, 14:42:19 " />Quarmug Usłyszawszy przez szumienie w głowie głowie słowa Gylpha odpowiadam mu przez przypadek chuchając na niego oparami zupy cebulowej-Nie mysl sobie człowieku, że jeśli jestem krasnoludem to, że będę się pchał gdzieś , gdzie może mnie spotkać pewna śmierć, poza tym nie lubie podróżować w nocy. Dopiero po chwili reaguje na skrytykowanie przez Tendrila krasnoludzkich metod walki z alkoholem -Ty lepiej tyle niegadaj tylko uważaj jak będziesz powoził bo jesli przez to, że będziesz pijany rozbijemy się gdzieś o drzewa to nim cię Gylph zdązy zamienić w jakies paskuctwo za niszczenie drzew ja wleję w ciebie cały garnek zupy cebulowej, abym miał pewność, że nigdy nie bedzie więcej prowadził po pijanemu, rozumiemy się??'- jest możliwość to wsiadam to dylizansu i staram się zająć jakieś wygodne miejsce, aby móc usnąć, ale staram sie przy tym trzymać z dala Vela od mojej sakiewki. Frost - Wto 28.06.2005, 15:30:07 " /> Umiem powozic na tyle zeby nas nie zabic, ale jesli Glyph moze to chcialbym aby siedzial ze mna na laweczce, aby konie w razie czego zachowaly spokoj. Z tego co slyszalem to zwierzeta sa bardzo wrazliwe na alkohol i moga byc nie spokojne. Przydalby sie rowniez drugi woznica. Ja mam ochote sie jeszcze dzisiaj przespac. Jesli ktos umie powozic niech to powie. A ciebie krasnoludzie prosilbym na slowko w cztery oczy - Jesli Quarmug sie zgodzil na rozmowe w cztry oczy odchodze troche dalej i mowie mu: - Nie unos sie tak Quarmugu. Nie chcialem cie obrazic. Mam nadzieje ze nie zachowasz urazy - i wyciagam reke na znak zgody. Po czym dodaje: - Mam nadzieje ze kazdemu alkohol juz wyparowal z glowy, poniewaz w razie spotkania z niebezpieczenstwem bedziemy mieli marne szanse na przezycie Siadam na laweczce i czekam na znak kiedy ruszymy, rozmyslajac: "W ktora strone jest ten zakichany Altdorf ... i jesli w koncu sie zorientuja ze nie ma dylizansu to mam nadzieje ze bedziemy juz daleko stad" Marcus - Wto 28.06.2005, 16:06:11 " />Marcus -ZARAZ!!!Mam przecież swój transport Wychdzi po czym widaac jak po ok10 minutach taszczy za uprzaz kucyka -Szybciej niedoszły koniu!!! Gdy jest juz z kucykiem mówi: -Może on też sie przyda Frost - Wto 28.06.2005, 16:55:33 " />Tendril Mowie do Marcusa wychylajac sie z lawki : - Przywiaz go na tyl dylizansu. Pobiegnie razem z nami. Cos czuje ze na pewno sie przyda. Siedze chwile nic nie mowiac po czym pytam sie : - Nie wiecie w ktora strone jest Altdorf, poniewaz nie ma sensu jechac nie znajac kierunku jazdy Po czym czekam na odpowiedz. Roderick - Wto 28.06.2005, 18:50:34 " />Aragornek -Jeżeli mnie pamięć nie myli to stojąc twarzą na północ, Altdorf znajduje sie mniej więcej na południowy zachód Zaglądam czy aby napewno nikt nas nie widział , jezeli nie krzycze : -Jedźmy !! A jezeli tak to ide go "uciszyć" Amoen - Wto 28.06.2005, 19:17:45 " />Jeden z koni stanął dęba po okrzyku, jednak siedzący obok Tendrila Glyph wprawnie uspokoił konia. Jednak hałas musiał zwrócić uwage osób w zajeździe, usłyszeliście okrzyki nawołujące do zatrzymania dyliżansu. Nietypowym kaczkowatym chodem z zajazdu wybiegł Gustav z rusznicą. Dyliżans ruszył szybko ciągnięty przez popędzane przez Tendrila konie. - Ostatni raz karze się wam zatrzymać - po braku reakcji Gustav przymierzył i wypalił z rusznicy w powożących, pocisk uderzył w oparcie dyliżansu urywając spory kawałek deski, a następnie zahaczył o bark Tendrila, wywołując na jego twarzy lekki grymas bólu. Spłoszone wystrzałem konie przyspieszyły, gdy nagle przez okno wyskoczył elegancki mężczyzna który wcześniej stawiał wam kolejke w barze. Sprawnym ruchem wyjął pistolet skałkowy i bez namysłu wypalił celując w prawe tylne koło. Strzał był celny, lecz na wasze szczęście strzał uderzył w metalowe okucie koła, wyginając blache i rozsypując w drzazgi dość niewielki fragment, drewnianego koła. Dyliżans zatrząsł się gwałtownie i skręcił minimalnie w prawo, utrudniając kierowanie. Zajazd zostawał coraz bardziej w tyle lecz w pościg za wami ruszył elegant, a przed zajazd wyszło więcej ludzi. Atendi - Wto 28.06.2005, 20:54:23 " />Atendi -Aragornek po co krzyczales??!! teraz martw sie, o to aby pozbyc sie poscigu!!:/ Staram sie ulokowac tak w dylizansie, aby szanse na trafienie byly jak najmniejsze... Velendil Ma'Arte - Wto 28.06.2005, 21:00:12 " />Velendil Ma'Arte -Ech..myślełm, że pójdzie łatwiej... Gniewnie patrze na Aragornka - Musimy się spieszyć kąpani, inaczej zatańczymy dzisiaj niejednego walca! Szykuję w zanadrzu sztylet, aby w razie czego rzucić deptającego nam po piętach mężczyznę. Prosił bym, aby akcja toczyła się trochę wolniej, tzn. czekajcie na wypowiedzi wszystkich członków drużyny w poszczególnych momentach. Atendi - nie używaj emontów... Czy dliżans jest czymś przykryty (płachta) ?? Frost - Śro 29.06.2005, 00:21:41 " />Krzywiac sie z bólu mysle jak utrzymac konie na wlasciwym trakcie. Krzycze do Marcusa : - Siadz kolo mnie i trzymaj razem ze mna lejce, bo moze sie to dla nas bardzo zle skonczyc. Mowie do Glypha : Dobrze ze uspokoiles konie. Jednak wiedzialem ze cos na pewno pojdzie nie tak. Musimy teraz spieszyc, wiec konie nie beda mogly odpoczac. Jak dlugo wytrzymaja takie tempo? Patrze na Aragornka i mysle : " Jak mozna podczas kradziezy dylizansu krzyczec. To istna glupota. Myslalem ze jest madrzejszy ... " Gdy Marcus siadzie przy mnie wyjmuje wyjmuje kusze i zakladam na nia belt, poprawiam tarcze na plecach. Mam cicha nadzieje ze kolko wytrzyma. Sprawdzam jeszcze ogladajac sie do tylu czy kucyk Marcusa jest dalej luzno przywiazany do powozu i czy biegnie razem z dylizansem. Ile stracilem PŻ jesli jakies stracilem. Moze i powinnismy czekac ale gry fabularne sa znane z szybkiej akcji wiec nie mozemy za wolno. Szkoda ze nie kazdy ma czas. Aha i na czym nas goni ten gentelman? Quarmug - Śro 29.06.2005, 06:28:58 " />W chwilach kiedy ścigający nas nie strzela wykrzykuję do niego różne krasnoludzkie wyzwiska, a gdy siedzę spokojnie myślę-"Ludzie, ludzie, ludzie nic sie z nimi nie da dogadać, nawet upartego, gburowatego krasnoluda nie widzieli"- podczas gdy jedziemy dalej zwracam się jak najbardziej spokojnie do Tendrila-Iii człowieku, jakoś jesteś trochę za wrażliwy nigdy nie widziałeś starego gburowatego kasnoluda, że uważasz iż ja sie unoszę?. Jeśli pogoń nie cichnie to po przeładowaniu kuszy wybijam stópka dziurę z tyłu dyliżansu na tyle aby mógł się zmieścić bełt i moje celujące oko. A mam takie pytanie to w Warmłotku ludzie maja rusznice?? Roderick - Śro 29.06.2005, 06:51:39 " />Aragornek -KURW|||A MAć Zdejmuje łuk i zaczynam strzelać w gościa Glyph - Śro 29.06.2005, 07:49:51 " />Glyph "No pięknie...ciekawe jak to się skończy" Patrzę na konie. -Są silne i zdrowe, ale nie wypoczeły jeszcze po wcześniejszej podróży - zwracam się do Tendrila, po czym dodaję -Mogą nie wytrzymać jeśli szybko nie zgubimy pościgu. Odwracam się do reszty: Starajcie się celować tak, by zranić, a nie zabić! Nie jesteśmy mordercami, wystarczy że jak złodzieje wzieliśmy ten powóz. Magiku masz wystarczającą moc by stworzyć mgłę lub coś co utrudni im orintację? Patrzę na oddalający się zajazd. Staram się dostrzec jak liczny pościg będziemy mieli. Marcus - Śro 29.06.2005, 10:42:29 " />Marcus Patrzac na pogon za nami -Jasna cholera.Mogłem sie zaopatrzyc w jakis łuk!!!!!Trudno niech gnoje podejda do zasmakuja pałaszy!!! Nastepnie do Glypha: -Popier**** Cie?!Ciekaw jestem czy jak nas złapia to tez ns tylko zrania.Poza tym nie ukradlismy tego powozu tylko pożyczylismy na wieczne oddanie... Uśmiecha sie przy wyowiadaniu tych słów.... "Jak moj kucyk??!!"Odwraca sie do kopytnego przyjaciela i mowi: -trzymaj sie chlopie!!!! Frost - Śro 29.06.2005, 13:47:13 " />Krzycze do Marcusa : - Trzymaj lejca, ja sie przesiade na kucyka i sprobuje go zatrzymac. Niech jeden z was siada ze mna, ktos kto umie atakowac z zaskoczenia Po czym gdy Marcus przejmie lejce przesiadam sie na kuca razem z jednym z wojownikow i ruszam w strone "gentelmana" strzelajac do niego z kuszy. Marcus - Śro 29.06.2005, 16:50:19 " />Marcus Biore lejce od Tendrilla."No dobra.Sprawdzimy na ile sie zdala moja nauka jeździectwa" W miare mozliwosci staram sie aby konie biegły jak najszybciej Mówie do reszty: -Nie recze za te konie wiec spróbujecie sie z tymi tamszybciej uwinac!!!Nie zebym was poganial ale sami wiecie... Velendil Ma'Arte - Śro 29.06.2005, 20:47:13 " />Velendil Ma'Arte - Ide z Tobą Tendrilrze - mówię i staram się utrzymać równowagę i przedostać się na tył -"Ale trzęsie...ale w zamian będzie troche zabawy..." I nastała chwila ciszy...odgłosy zostały stłumione...znów świeciło słońce, uśmiechy na twarzach były tak wyraźne, a jednak tak odległe...i znów zawirowało, rozległy sie krzyki, coraz głośniejsz,e głośniejsze niż przedtem...I te oczy, oczy jedynej osoby, która była tak uwielbiana przezemnie...Ojca...I znów powrót do rzeczywistości..."Prawie straciłem równowagę..." - podążam dalej na tył. Roderick - Czw 30.06.2005, 07:43:16 " />Aragornek To moja wina więc musze cos zrobić Ze wzrokiem szaleńca zeskakuje z dyliżansu wyciągam sztylet i biegne w strone tych/tego co nas ścigają/ściga Nie próbujcie mie zatrzymywać !! AGGGGGGRHHHHH Quarmug - Czw 30.06.2005, 08:02:37 " />Quarmug Osłaniam Aragornka gdy ten biegnie,Tym razem nie pozwolę towarzyszowi zginąć przy okazji wykrzyhuje do niego- Aragornek nie zgrywaj do wszystkich orków jakich zbiłem, bohatera bo mój nastepny bełt trafi w twoja nogę- do woźnicy zaś krzyczę-zawracaj trzeba pomóc temu szaleńcowi. Przeładowuję kuszę... Atendi - Wto 05.07.2005, 21:36:46 " />Atendi a wiec: rzucam na tego kolesia kradziez rozumu. (2 czar, to Otwarcie) Marcus - Śro 06.07.2005, 12:43:55 " />Marcus Do wszystkich -Dobra zwalniamy aby wcyciagnac Aragornka.Przygowowac sie!!! Po czym tak jak powiedział zwalnia Vel: Widze, ze Atendi ma czary i mozemy kontynulowac... Frost - Pią 08.07.2005, 10:40:25 " />Tendril Siadam na kucyka, zabierając ze sobą Vela. Mijam Aragornka i pędze na spotkanie tego kolesia co nas goni. Mowie do Vela : - Zwolnie troche ty za ten czas staraj się zeskoczyć z kucyka. Nie powinno ci to sprawic problemu. Zaczaj sie tu na niego, a ja sprobuje jakos go tu zwabic. Postaraj się żeby koleś żył, ponieważ raczej nie chcemy zostawiać za sobą ściezki z trupów Po czym zwalniam konia i wyciągam kusze. Staram się trafić "gentelmana" w rękę, tak żeby również zwolnił. Glyph - Pią 08.07.2005, 11:12:44 " />Przyglądam się całej sytuacji. Głosem stram się uspokojić konie. Oby tylko nie staneły dęba na odgłos strzałów. Velendil Ma'Arte - Pią 08.07.2005, 11:56:56 " />Velendil Ma'Arte Gdy tylko Tendril zwolnił prędkość kuca zeskoczyłem lekko na ziemię, przeturlowując (?) się mimo woli...Staram sie u,kryć w przydrożnych krzakach. W oddali słysze bezsensowny bełkot Atendi'ego - "Prawdopodobnie rzuca czar..." - Czekam na rozwój akcji Czekajcie na ruch MG, bo Atendi nie bedzie w niekonczonosc rzucal ten czar... Amoen - Pią 08.07.2005, 12:48:57 " />Goniący was mężczyzna zręcznie kierował koniem unikając bełtów posłanych w jego stronę. Dystans powoli się zmniejszał, gdy nagle mężczyzna zaczął kierować się do lasu by skorzystać z osłony drzew. Jednak czar posłany przez Atendiego okazał się skuteczny. Mężczyzna spadł z siodła i nim but wypiął się ze strzemienia ciągnął się za koniem przez kilka metrów. Zagrożenie wydawało się być zarzegnane, jednak zauważyliście że zza zakrętu oddalonego kilkadziesiąt metrów od dyliżansu, wyjechała kolejna dwójka konnych. Na dodatek wasz towarzysz nagle stracił przytomność i nieomal wypadł z dyliżansu, bełkotał coś po cichu i wszystko wskazywało że chwilowo jest wyłączony z walki. Quarmug - Pią 08.07.2005, 14:33:22 " />- Cholera, kolejni synowie orków- strzelem w konie nadjeżdżających.-Tendril przyspiecz bo inaczej skończymy na stryczku za kradzież tego dylizansu, mówiłem, że to będzie zły pomył go porzyczać."Jeśli będę wisiał przez nich najpierw zabiję, aby potem mogli ich ożywić i jeszcze raz zabićl."i] Frost - Pią 08.07.2005, 19:44:28 " />Tendril Krzycze do Vela : Wskakuj spowrotem przyjacielu. Nic tu po nas skoro mamy jeszcze 2 za sobą Staram się podjechać do Vela i szybko wciągnąć go na kuca. Ruszam galopem w strone powozu, z nadzieją, że Vel zdąrzy wskoczyć do niego. Ja postanawiam zostać na kucu i ubezpieczać tyły strzelając z kuszy. Quarmug - Pią 08.07.2005, 19:52:44 " />Krzyczę do Tendrila:Tendril, a co z Aragornkiem nie możemy go przeciez tak zostawić??- przeładowuję kuszę i znowu strzelam, po chwili dodaję-a przy okazji postaraj sie nas nie zabić i trzymaj porządnie lejce tego kuca Odpowiedż to posta poniżej- Nie ja jadę z tyłu dyliżansu. Velendil Ma'Arte - Pią 08.07.2005, 20:54:30 " />Zręcznię wskakuję na osoiłka, lekko oszołomiony przebiegiem akcji. Mówię do Tendrila: - Sądzę, że lepiej było by zorganizowac jakąś zasadzkę! Spróbujmy wjechać w ten las! - wskazuję na las znajdujacy się po prawej stronie do naszego dlizansu - Żwawo przyjacielu, albo pojada za nami, albo za dlizansem, a wtedy my dopadniemy ich od tyłu...mam nadzieję, ze nie ma wiekszego pościgu! - Staram się wygodnie usadowić na koniu, jedna ręką sciskając Tendrila w pasie, druga podpierajac się o konia. Quarmug - ty jesteś z nami na tym koniu ?? Roderick - Nie 24.07.2005, 11:17:57 " />Aragornek Zauważając że dyliżans skręca hamuje i biegne za dyliżansem. -Ej no kurcze czekajcie na mnie "chociaż i tak na to nie zasługuje" chowam sztylet żeby mi nie przeszkadzał w biegu i biegne jak njszybciej moge Frost - Wto 09.08.2005, 13:29:36 " />No to zaczynamy : Tendril : Ruszam za radą Vela w las. Krzycze : - Vel jak twoj plan sie nie powiedzie to mamy przerąbane. Jak nam się uda to i tak mamy przerąbane, bo w koncu wiesc o tym pościgu dotrze do władz. Tylko jeśli pozbędziemy się świadków będziemy bezpieczni. Staram sie jak najbardziej pochylic aby ewentualne strzaly mnie nie dopadły. Amoenie, a ile osób nas w sumie ściga? No i w którym miejscu jest aragornek? Amoen - Sob 05.11.2005, 18:12:06 " />Dwójka konnych była wciąż daleko, jednak, zbliżyła się na tyle, że można było rozpoznać w nich postawną kobietę, która zapewne służyła za ochroniarkę, bogatej damie z zajazdu, druga postać była okuta w zbroje i dosiadała potężnego rumaka, dopiero teraz dostrzegliście, że tą dwójkę próbuje doścignąć kolejny konny. Aragornek: Twoją wyciągniętą w rozpaczliwym geście rękę, złapała silna dłoń krasnoluda, który jednym pociągnięciem pomógł ci wspiąć się na dach dyliżansu. Tendril: Wjechałeś w las, zręcznie omijając korzenie, konary i zarośla, jednak choć w odległości kilkunastu metrów od drogi las, nie był zbyt gęsty, musiałeś osłaniać twarz prze uderzeniami gałęzi, co zmniejszyło twoje panowanie nad kucem. Quarmug: Twój ostrzał nie przynosi, większego skutku, lecz za każdym razem gdy przymierzasz, jeźdźcy rozjeżdżają się na boki i drogę ich jazdy wyznacza falistą prosta, co pozwala im zapobiec, ewentualnemu centralnemu trafieniu i przebiciu zbroi. Ścigają was teraz cztery osoby, w tym jedna nieprzytomna i w nienajlepszym stanie, oraz trzy całkowicie sprawne. Aragornek jest już z powrotem na dyliżansie Przepraszam za przerwę. Quarmug - Sob 05.11.2005, 20:39:34 " />Widząc nieskutecznośc swojego ostrzału chowam się w wozie i liczę, że mi się poszczęści jak wystrzelę niespodziewanie. Przy okazji jak tylko widzę Aragornka to uderzam go mocno w głowę i wrzeszczę na niego: - Jeśli przez ciebie cholerny elfie pogoń nas dostanie, to zanim nas zabiorą, osobiście wpakuje ci bełt w rzyć Rozglądam się po wozie szukając czegoś do rzutu w pościg. Atendi - Sob 05.11.2005, 20:58:54 " />[Co z moja mana? jak dlugo bedzie sie odnawiac?] Jezeli Quar znajduje cos ciezkiego czym mozna utrudnic poscig, pomagam mu to rzucic w tamtych konnych... Glyph - Sob 05.11.2005, 21:10:15 " />-Aragornek wszedł. Możemy przyśpieszać-mówię spokojnym głosem do Marcusa. Pogrązam się we własnych myślach, jakby nie dostrzegając grożącego niebezpieczeństwa. Staje się wyciszony, jakby pogrążony w jakiejś modlitwie. Tym razem mnie nie będzie przez kilka dni (najpewniej do środy/czwartku), więc niech akcja posuwa się chwilę beze mnie. W końcu i tak nie ma za wiele do roboty na tym wozie Edit: Atendi=>Punkty magii odnawiają się w trakcie odpoczynku. Chyba żeby zmienić zasady na te z 2 edycji. Tam jest lepszy sposób rzucania czarów. Pozdrawiam Velendil Ma'Arte - Pon 07.11.2005, 20:46:22 " />Badam sytuację i słucham odgłowsów lasu...Przygotowuję się do nieuniknionej walki... Frost - Wto 08.11.2005, 15:38:56 " />Widząc, że tracę panowanie nad kucem postanawiam się zatrzymać i zajechać pościg od tyłu. Mówię do Vela : - Pora abyśmy się do roboty wzięli. Wyrżniemy ich pokolei ... Innego wyjścia nie widzę Lecz nagle zauważam szyk w jakim poruszają się konni. Ostrzał Quarmuga może ich trochę wytrącić z równowagi. Postanawiam nie zwalniać, ale wracam ostrożnie na drogę i staram się strzelać w miejsca, w których konni powinni się znaleźć po strzale Quarmuga. - Jeśli i to zawiedzie przyjacielu cała nadzieja w walce w zwarciu ... Roderick - Wto 08.11.2005, 18:47:35 " /> Aragornek - Quarmug to bolało ! Siadam i obserwuje przebieg wydarzeń, przy okazji bgawiąc sie sztyletem[/b] Quarmug - Wto 08.11.2005, 19:45:07 " />Quarmug - I dobrze, chciałem mocniej ale bałem się, ze ciebie połamię. Po chwili dodaje z uśmiechem, zapomniwszy o wrzystkich idotyzmach tego elfa: - Poza tym nie baw się tym nożykiem bo się skaleczysz. Widząc co Tendril zamierza, zaczynam go wspierać, widze jednak, że walka może być nieunikniona. "I dobrze" Roderick, napisz imię postaci w poprzednim poście. Amoen - Sob 12.11.2005, 12:11:34 " />Jadący na czele pościgu zbrojny, osłonił się tarczą i ruszył pędem, starając się wjechać do lasu, mijając was o kilka metrów. Jadąca zanim kobieta lekko zwolniła, wzięła wiszącą u siodła kusze i przymierzyła w kuca, na którym jechał Tendril i Velendil. Tendril, Velendil Tuż przed minięciem was przez zbrojnego wystrzeliła, a bełt, choć tylko się otarł o szyję waszego wierzchowca, uniemożliwił wam działanie, na ułamek sekundy potrzebny na opanowanie zaskoczonego kuca. Quarmug, Atendi Jedyne, co znaleźliście to dwa puste pudła z pozbijanych desek służące do przewożenia warzyw i owoców. Rzut nimi nie przyniósł oczekiwanych korzyści, gdyż nagła zmiana szyku jeźdźców, spowodowała, że uderzyły głucho o ziemie, rozbijając się na wiele kawałków, dość daleko od toru ich jazdy. Do strzelającej kobiety, dołączył trzeci z jeźdźców, w którym rozpoznaliście nieuprzejmego barmana z zajazdu. Dzięki przyspieszeniu przez Marcusa, odległość między dyliżansem, a nimi wzrosła. Nie do końca zrozumiałem, co dokładnie zrobił Tendril i gdzie się znalazł, ale mam nadzieje, że w miarę dobrze zrozumiałem. Chyba wprowadzę mapkę, a wszyscy będą mi podawali swoją pozycje końcową. Quarmug - Sob 12.11.2005, 14:33:58 " />Quarmug Podniecony nadchodzącą walką mówię: -Nie ma rady musimy zwolinć i się zatrzymać, Tendril postaraj się stanać w poprzek drogi, powinno ułatwić nam to obronę, raczej nie powinnismy schodzić z powozu, pozwoli on nam walczyć na równych prawach z konnymi. Frost - Nie 13.11.2005, 11:30:57 " />Skoro Amoen wie mniej więcej gdzie jestem to: Tendril Zeskakuję z kuca i staram się jakoś schronić przed ewentualnymi pociskami. Kładę się na ziemi i strzelam w kobietę tak aby nie zabić jej. Jeśli mi się udaje, biorę Vela na kucyka (który mam nadzieje również zeskoczył ) i ruszam tak szybko jak nigdy dotąd. Myślę sobie : "Teraz to ja mam przewagę, łatwiej ustrzelić któregoś jeśli jest się za nim Velendil Ma'Arte - Wto 15.11.2005, 17:28:47 " />Velendil Ma'Arte Zeskakuje również szybko... Mój ruch uzalezniony jest od tyego, czy TF trafi w kobietę... Roderick - Wto 15.11.2005, 17:51:52 " />Aragornek Przyglądam sie przebiegowi walki, nadal bawiąc sie sztyletem (LoL) Amoen - Pią 02.12.2005, 20:08:36 " />Tendril, Velendil Kobieta po oddaniu strzału szybko zeskakuje, z kuca jednak strzał Tendrila, trafia kobietę chowającą się za koniem w nogę. Kobieta z wyraźnym grymasem, na twarzy, upada na kolano i oddaje, spod tułowia rumaka strzał, który trafia waszego kuca. Ten odbiega kawałek, ale Velendil łapię go za uzdę, i kuc się uspokaja. Kobieta odrzuca kuszę, i zabiera się do próby opatrzenia swej rany, wydaje się wyłączona z walki, więc postanawiacie ruszyć dalej. Aragornek, Atendi, Glyph, Marcus, Quarmug Okuty w zbroje konny, wyminął szerokim łukiem dosiadających kuca, i ruszył za wozem, z każdą chwilą się przybliżał, aż podjechał tak blisko, że można było rozpoznać jego rysy twarzy, z pod hełmu spoglądał na was rozognionym wzrokiem, a surowy wyraz jego młodej twarzy, budził dziwny respekt. Jednak co innego zwróciło waszą uwagę. Na jego tarczy widniał herb jakiegoś znanego wam miasta, nie mogliście sobie przypomnieć jakiego, ale tą nazwę, mieliście na końcu języka… Zbrojny, wciąż zasłaniał się tarczą, i wyjął z za niej pistolet skałkowy, po krótkim mierzeniu wypalił celując w przednie koło, strzał jednak chybił trafiając tuż nad kołem i wyrzucając mnóstwo drzazg w powietrze. Będzie trzeba jeszcze trochę uporządkować akcje. Trzeci jeździec jest coraz bliżej, ale nic poza tym. Zbrojny, jest po waszej prawej stronie, prawe tylnie koło, zostało wcześniej uszkodzone. |
|||
Sitedesign by AltusUmbrae. |