ďťż
Wštki |
[Gra] Sen Szaleńca
Alan Wolf - Pon 19.04.2010, 18:32:13 " />Na ekranach telewizorów na cały świecie ukazała się ta sama twarz. Krótko przystrzyżone blond włosy, niebieskie oczy i uśmiech tak przyjazny że zjednałby największego odludka. - Witam Państwa, nazywam się Mencjon Wood, a wy oglądacie program Sen Szaleńca. Osoby o słabych nerwach proszone są o przełączenie programu. - Było to standardowe powiedzenie które tylko przyciąga publikę, która niczym muchy legły do smakowitego kąska, którym oczywiście był ów program. - Zanim rozpoczniemy nową przygodę, chciałbym razem z całym studiem uczcić pamięć poprzedniego prezentera, Bronsona Kinsley'a, który po obejrzeniu zbyt wielkiej ilości przemocy, powiesił się wczoraj o godzinie 16. - Prezenter spuścił głowę, jednak nie minęło 10 sekund kiedy poderwał ją z powrotem. - A teraz wracamy do programu. Jak zapewne Państwo wiecie, Sen Szaleńca jest programem, w którym uczestnicy stawiają czoła swoim największym koszmarom i starają się je przezwyciężyć. Niestety nie było jeszcze osoby która przezwyciężyła by je wszystkie. Tym razem do programu zgłosiło się aż pięciu uczestników. - Za plecami prezentera rozbłysło 5 ekranów każdy oznaczony nazwiskiem. - Jak Państwo widzicie każdy ekran prezentuje widok poszczególnych uczestników. Będą Państwo widzieli wszystko to, co zawodnicy, nawet jeśli nie będzie to zbyt przyjemny widok. A teraz niespodzianka! Do naszego programu przyszedł znany psycholog Terry Req, który opowie nam o przygodach które mogą się przydarzyć dzisiejszym zawodnikom. Na ekranie pokazała się głowa jakiegoś sędziwego, siwowłosego staruszka. - O tak, Panie Wood naszych zawodników może spotkać naprawdę wiele. Przypomina mi się pierwsza przygoda z udziałem.... Ta i wiele innych rozmów będą się odbywać zanim przygoda naprawdę się rozpocznie. Tymczasem w pięknej, klimatyzowanej sali, kilka kondygnacji pod studiem w tajnym laboratorium, do którego tylko nieliczni mieli wstęp piątka ludzi szykowało się do najniebezpieczniejszej - i być może ostatniej - historii ich życia. Każdy przyszedł tu z innego powodu, ale cel mieli jeden - przeżyć. Standardowa procedura, czyli podpisanie kontraktów, w których zawarto między innymi wpis traktujący o tym że ciała zawodników będą po ich "przegranej" (nawet tutaj otwarcie nie mówiło się o śmierci) wykorzystane do celów badawczych, lub czegoś na co za życia nigdy by się nie zgodzili. Zawodnicy prawie się nie znali. W końcu kilka minut przed wejściem do sali to niewiele żeby się zaprzyjaźnić. Każdemu z was przypadł jeden fotel z wyprawianej skóry. Fotele były tak ustawione że korzystający z nich ludzie prawie że leżeli, przypięci do sieci kabli i przewodów, podtrzymujących ich w sztucznej świadomości. Jeszcze tylko ostatnie poprawki, ostatnie omiotnięcie wzrokiem sali. Zaczęliście odpływać w błogą ciemność... W chwili gdy wy zatapialiście się we własne koszmary ekrany za plecami prezentera telewizyjnego ożyły. Każdy z nich pokazywał jedno i to samo. Odliczanie. Cyfry powoli spadały. 10...9...8...7...6...5...4...3...2...1... Obudziliście się w czystej sali w kształcie sześcianu. Ściany były pomalowane na nieskazitelną biel. Tylko na jednej z nich wymalowana była krwistoczerwona 1. W każdej ścianie, a nawet w suficie i podłodze był okrągły właz, który można było dowolnie otwierać i zamykać przy pomocy małego czerwonego guziczka zamontowanego na samym środku drzwi. Wiedzieliście że to jedyny pokój w którym jesteście bezpieczni, jednak po przejściu przez jakiekolwiek drzwi rozpocznie się gra, obserwowana przez kilka miliardów widzów, tylko czekających na to aż się potkniecie, jak zginiecie w męczarniach... Przy sobie nie mieliście nic oprócz ubrań, w które byliście ubrani w czasie "zasypiania". Zaczęło się... Shar - Pon 19.04.2010, 19:53:11 " />Siadam pod ścianą, na wprost namalowanej jedynki. Podkulam do siebie kolana i obejmuję je rękami. Uważnie przyglądam się pozostałym. Wzrokiem przeskakując co chwila po nich. Po dłuższej chwili zamykam oczy. Opieram głowę o kolana i coś mruczę pod nosem. Podnoszę głowę i wbijam wzrok w malunek. Siedzę bez ruchu... od czasu do czasu poruszając ustami. Nie wydaje przy tym jednak żadnych dźwięków. Soanseth - Pon 19.04.2010, 20:11:47 " />Podchodzę do ściany i opieram o nią dłonie i głowę. Po chwili milczenia szepczę do siebie: - Nie wiem czy to był dobry pomysł, ale teraz odwrotu już nie ma. Szybkim ruchem odwracam się, opieram plecami o ścianę i wkładam jedną dłoń do kieszeni w spodniach, a drugą chwytam za pentagram. Spoglądam na dziewczynę pod ścianą, chwilę obserwuję, a potem pytam: - Coś jest nie tak? Jaquan - Wto 20.04.2010, 09:48:34 " />Rozglądam się po pomieszczeniu. Potem powoli przebiegam wzrokiem po pozostałych. - No i nie ma odwrotu... Teraz trzeba tylko przeżyć i nie dać się zwariować. - mówię cicho. Przez chwilę stoję bez ruchu po czym podchodzę do reszty. Nie zaczynam jednak żadnej rozmowy. Uważniej przyglądam się dziewczynie. Erador - Wto 20.04.2010, 12:12:15 " />Rozglądam się uważnie po pomieszczeniu, szczególną uwagę zwracając na wymalowaną cyfrę. Nieźle się zaczyna. Podchodzę do ściany i sprawdzam, czy "jedynka" jest wilgotna. A najgorsze jest to, że jesteśmy obserwowani... Po tym podchodzę do pozostałych i przyglądam im się z nieskrywaną ciekawością. Zdejmuję okulary i cicho zaczynam: - I co dalej? Zaczynamy, czy rezygnujemy? - po tym mówię jeszcze ciszej. - Chyba lepiej byłoby zrezygnować... Ekscentryczna z nas grupa, nie ma co. Gorin - Wto 20.04.2010, 13:44:21 " />Nie ma co, zajebista ekipa: cpunka, zoltek i dwoch okularnikow... Do tego jeden to angol... Podchodze do sciany z namalowana jedynka, i uwaznie przygladam sie wlazowi. - Ale tu... Dziwnie - probuje zaczac rozmowe - Tak sobie mysle... Moze powinnismy sie troche poznac, zanim zaczniemy babrac sie w tym gownie? Jestem Siergiej, jakby ktos jeszcze nie wiedzial. I uwazam, ze nie powinnismy sie rozdzielac. Przynajmniej, dopoki nie bede wiedzial na czym stoje. Soanseth - Wto 20.04.2010, 14:13:02 " />Ciągle czekając na odpowiedź od dziewczyny, odpowiadam reszcie: - Cóż, ryzyko to ryzyko, a skoro mogę się przy tym dobrze 'bawić', to nie ma mowy o rezygnacji. Biorę głęboki wdech i z lekkim uśmiechem na twarzy wypalam do Siergieja: - Jestem Nishi, jakby ktoś jeszcze nie wiedział. I uważam, że nie powinniśmy sie rozdzielać. Heh. Jaquan - Wto 20.04.2010, 15:05:16 " />Prychnąłem lekko słysząc słowa polaka. - Jeśli chciałeś zrezygnować to trzeba było przywalić w pysk sztabowi programu gdy cię przypinali. Teraz już za późno. - wzruszam ramionami. - Swoja drogą możecie mówić mi Tony... - patrzę się na jedynkę. Mrucząc coś do siebie. - Raczej nie pozwolą nam tu długo zostać co nie Ney? - pytam nieco głośniej. Wygląda to jakbym mówił sam do siebie. - Możemy współpracować... I tak nie zależy mi na nagrodzie. Erador - Wto 20.04.2010, 17:02:26 " />- Spokojnie... Tony. Jestem Mikołaj - mówię, starając się nie myśleć, kim lub czym może być Ney. Nie wyciągam do nikogo ręki, zamiast tego wsuwam ją do kieszeni. - A nasza smutna koleżanka to...? - tu kieruję wzrok na skuloną dziewczynę. To następna desperatka chcąca uciec od rzeczywistości. Shar - Wto 20.04.2010, 18:52:45 " />Zrywam się na równe nogi i wrzeszczę na Siergieja. - I nie jestem żadną ćpunką!? Odchodzę parę kroków i mruczę coś pod nosem. Rozglądam się po pomieszczeniu po czym kieruję wzrok na poszczególnych osobników. W końcu mój wzrok na dłużej zatrzymuje się na Azjacie. - Nie, skąd... wszystko w porządku... o ile jest to możliwe w naszej sytuacji. Odpowiadam cichym, ciepłym głosem. Alan Wolf - Wto 20.04.2010, 19:23:46 " />Po nagłym wybuchu Jasmijn w pokoju zapanowała kompletna cisza. Nie słychać było zupełnie nic. Ale czy aby na pewno? Ciche chrobotanie doszło do was z góry, od strony zamkniętego włazu, zawieszonego 2 metry nad waszymi głowami. Cokolwiek tam było próbowało się do was dostać, a nie wiecie kiedy to "coś" odkryje mały czerwony guziczek pozwalający na dostanie się do was. W tym ponurym przedsionku waszych najczarniejszych snów, chrobotanie było niczym śruba wwiercająca się w wasze umysły. Przed oczami każdego pojawił się inny obraz czegoś co znajdowało się poza tym pozornie bezpiecznym pokojem. Wizje strachów i widm na chwilę opanowały wasze głowy, sprawiając że zapomnieliście o bożym świecie. Jednak chwila ta trwała niewiele więcej niż sekundę, gdyż stwór który chciał się do was dostać przestał widocznie bawić się w subtelności. Usłyszeliście głuche uderzenie ciała o metal. Raz...drugi...trzeci. Na powierzchni drzwi pojawiło się niewielkie wgniecenie. Wiadomym było że musi minąć sporo czasu zanim potwór przebije się do was, jednak pewnym było że w końcu mu się to uda, a wtedy ludzie na całym świecie zobaczą waszą makabryczną walkę o życie z czymś czego z pewnością nie pokonacie... Soanseth - Wto 20.04.2010, 19:37:31 " />Przez chwilę byłem zaciekawiony owym chrobotaniem, lecz w chwili uderzenia w klapę, zacząłem nerwowo przeczesywać włosy. - Chyba musimy się pospieszyć i ruszyć którąś drogą. Nie obchodzi mnie, którą wybierzecie, bo i tak gówno wiemy o każdej z nich. Jeśli nie macie pomysłu, ja to zrobię. Cofam się do przycisku za moimi plecami i czekam, aż zadecyduje reszta. - Byle szybko, bo to coś nie będzie czekać. Shar - Wto 20.04.2010, 19:41:46 " />- Naciskaj! Krzyknęłam i spojrzałam nerwowo w stronę skąd dobiegał hałas. Jaquan - Wto 20.04.2010, 21:01:10 " />- Cholera... Mieliśmy nadzieję, że dadzą nam kilka minut na zapoznanie się... Ale chyba znużyliśmy publikę. - Rozglądam się nerwowo poprawiając okulary. - Masz rację Ney... Czas wiać. Tak więc... Głosuję za ucieczką. - mówię głośno i podnoszę rękę jakbym głosował. - Naciskaj do cholery - krzyczę do japończyka. Soanseth - Wto 20.04.2010, 23:09:39 " />- Nie czekam na resztę, wychodzimy. - powiedziałem ze zdenerwowaniem i uderzyłem w przycisk. (mam nadzieję ze nie za często piszę ) Gorin - Śro 21.04.2010, 12:06:20 " />Biegne do owartego wlazu, i przepychajc innych, wskakuje do niego. Erador - Śro 21.04.2010, 12:38:22 " />Biegnę jak najszybciej do otworu i wpycham się między Ukraińca a Japończyka. Przebiegam jeszcze kilka kroków i zatrzymuję się, by zaczekać na resztę. W grupie raźniej. Alan Wolf - Śro 21.04.2010, 13:18:07 " />Gdy Nishi uderzył w przycisk, drzwi natychmiast otworzyły się z cichym dźwiękiem tarcia metalu o metal. Grupa w pośpiechu zaczęła wychodzić przez niewielkie drzwi co spowodowało wiele przepychanek. Mikołaj, uderzając łokciem Siergieja, wepchnął się przed resztę i zaczął biec. Nawet nie zauważył zmiany podłoża, które ze stalowego, stało się żwirowe. Była noc. Dopiero gdy przystanął aby poczekać na resztę zauważył zmianę otoczenia. Pierwsze w oczy rzuciły mu się niewielkie, szarawe drzewa. Gałęzie połamane i powykrzywiane, poruszały się przy każdym podmuchu wiatru. Chociaż wydawałoby się że nawet gdy wiatr ucicha, gałęzie wykonują jeszcze ruch czy dwa, napędzane jakąś dziwną nieznaną siłą. Drzewa rosły wzdłuż wąskiej wysypanej małymi kamyczkami dróżki. Ścieżka ta prowadziła od miejsca z którego przybiegł, czyli od wielkiej okutej żelazem, zardzewiałej bramy. Właz przez który dostaliście się tutaj zniknął. Jednak nie to przyciągnęło wzrok Polaka. Zauważył on tylko przerażone spojrzenia towarzyszy patrzących się w miejsce za nim. Mikołaj przełknął ślinę, która niechętnie przeszła mu przez gardło i odwrócił się. W odległości około 50 metrów stał wielki, stary dom. Dom zrobiony był niewątpliwie z drewna, które skrzypiało prze każdym podmuchu wiatru. Zabite deskami okna z których wiało grozą, sprawiały że budowla wyglądała jeszcze bardziej złowieszczo. Drzwi były wyłamane i leżały niedaleko czarnego otworu w którym kiedyś były osadzone. Cała posesja była ogrodzona murem wysokości kilku metrów, który porośnięty był jakimiś karłowatymi roślinami. Tu i ówdzie do waszych zmysłów dobiegały informacje o postaciach, przemykających się gdzieś w cieniu, lecz gdy odwracaliście się żeby przyjrzeć się co to mogło być, nie widzieliście nic. Słyszeliście dźwięk bosych stóp odbijających się od podłoża, jednak nie widzieliście źródła tego dźwięku. Soanseth - Śro 21.04.2010, 15:19:09 " />- Nieciekawie. Przechodzę kilka kroków w stronę domu, po czym zatrzymuję się, wkładam ręce do kieszeni. Odwracam się na pięcie w stronę towarzyszy i mówię: - Pchacie się jak bydło - szuram nogą w żwirze - Chodźmy lepiej naprzód, bo nie mam zamiaru spotkać się z tym czymś. Biorę głęboki wdech i spoglądam na Jasmin (dobrze?): - Nic Ci nie jest? bo wpadliśmy tu jak ziemniaki do piwnicy. Erador - Śro 21.04.2010, 17:45:29 " />- Wolę się przepychać niż spotykać z nie-wiadomo-czym. - wkładam ręcę do kieszeni bluzy i przysuwam ramiona bliżej tułowia. Podchodzę do reszty towarzystwa. - Nieciekawie to wygląda - mówię wskazując podbródkiem na drewniany dom. - Ale nie mamy dużego wyboru. To... to wszystko wokół nas jest gorsze. Przysuwam się jeszcze bliżej, by nie stać w odosobnieniu i przyglądam się dziwnej dziewczynie, czekając, aż odpowie Nishiemu. Gorin - Śro 21.04.2010, 21:01:15 " />-No chyba was pojebało - mówię do towarzyszy - Nie przyszło wam na myśle, że "oni" właśnie na to liczą? Chociaż w sumie sam nie mam jakiegoś sensownego planu... Patrzę z wyczekiwaniem na dziewczynę. Jaquan - Czw 22.04.2010, 09:08:29 " />- Urocza chatka... - mówię z przekąsem po czym robię krótką pauzę. - Wiem Ney... Mi też się to nie podoba ale przynajmniej nie jest aż tak ciemno. - przesuwam się tak by ktoś z pozostałych widział to co się dzieje za moimi plecami. - Nishi ma rację i to w dwóch kwestiach... Pchacie się jak bydło co wcale nie przyśpiesza ucieczki no i lepiej tak nie stać zwłaszcza, że nie jesteśmy tu sami. - mówię siląc się na spokój... Poprawiam okulary. Patrzę na Siergieja - Czego byśmy nie zrobili nie przechytrzymy "ich". Myśleliśmy, że siedząc w punkcie wyjścia będzie dobrze to wysłali na nas tamto coś... Więc i tak mamy przechlapane... - mówiąc to schylam się i podnoszę kilak kamyków, które chowam do kieszeni... - Tak Ney... Mogą się przydać. Erador - Czw 22.04.2010, 14:52:31 " />- Wydaje mi się, że jedynym sposobem, by mieć szansę na przeżycie, jest ciągle iść dalej. Coś nas goni, coś jest wokół i zapewne przed nami, ale jeżeli nie ruszymy się z miejsca, niedługo nas dopadnie. O to tu chodzi. Spoglądam krótko na Toniego. A myślałem, że to ja mam problemy... Cóż, trzeba się do tej grupy przyzwyczaić, mam nadzieję, że dotrwamy do końca. Rozglądam się niespokojnie dookoła, próbując dostrzec stwory, które czają się w ciemnościach. - Lepiej już chodźmy. Gorin - Wto 27.04.2010, 12:31:49 " />-Ta, idziem. - Robię parę kroków w stronę domu - I kto to, do cholery, jest Ney? Jaquan - Czw 29.04.2010, 18:12:31 " />Cały czas obserwuję co dzieje się za plecami pozostałych gdy ruszają w stronę domu robię to samo. - Ney to mój Dajmon. A właściwie Dajmona... - mówię obojętnie nie zaprzątając sobie głowy takimi detalami jak tłumaczenie czym jest dajmon. Soanseth - Pią 30.04.2010, 11:29:09 " />- Może być nawet i Dajmos, byle nam nie przeszkadzał. Ruszam w stronę domy, pewnym i zdecydowanym krokiem. Erador - Nie 02.05.2010, 13:56:13 " />Ruszam za Siergiejem i Nishim licząc w duchu na to, że reszta też się ruszy, gdy zobaczy jak odchodzimy. Shar - Śro 05.05.2010, 11:11:00 " />Nie słuchając mężczyzn stoi jak wmurowana i rozgląda się z zaciekawieniem otoczeniu. Po chwili "schodzę z powrotem na ziemię". Gdy zauważam, że część grupy odłącza się podbieram do nich i zaczynam radośnie skakać w około nich. - Czyż tu nie jest pięknie? Aż chce się żyć! Zachichotałam i pełna energii zaczęłam tańczyć wkoło nich. Alan Wolf - Czw 06.05.2010, 11:48:41 " />Na dźwięk waszych głosów postacie wokół was jakby się przybliżyły, jednak nadal nie potrafiliście rozpoznać z czym macie do czynienia. Ruszyliście pomału w stronę domu, rozglądając się uważnie, nic jednak nie wskazywało na to że jesteście w niebezpieczeństwie. Jedyne co was zaciekawiło to niezmącona niczym cisza, która zaległa gdy tylko zrobiliście pierwsze kroki w kierunku starej chaty. Doszliście do zniszczonej werandy, na której walały się stare, zeschnięte liście, kilka patyków i coś co z pewnością się tutaj nie powinno znajdować - ludzki szkielet ubrany w brudne i podarte resztki czegoś co było zapewne garniturem. Naokoło niego drewno pokryte było zakrzepłą już dawno krwią, a gdzieniegdzie od trupa odchodziły brudnoczerwone ścieżki świadczące o tym, że wnętrzności nieszczęśnika musiały zostać usunięte w dosyć gwałtowny sposób. W jednej ręce szkielet trzymał poszarzałą już i zaplamioną krwią książkę... Gdy tylko podeszliście wystarczająco blisko aby rozpoznać wszystkie te szczegóły, z wnętrza domu doszedł do was przeraźliwy krzyk bólu. Agonia zawarta w tym dźwięku była tak wielka że aż skuliliście się, mali w porównaniu z otaczającym was, pełnym cierpienia świecie... Gorin - Czw 06.05.2010, 12:42:00 " />-Ciekawe, co ten nieszczęśnik w kieszeniach ma...- Mówię jakby do siebie, i niezważając na osoby towarzyszące, bez krępacji przeszukuję ubranie na szkieleci i zabieram książkę. Soanseth - Czw 06.05.2010, 14:31:03 " />*zaśmiałem się wrednie widząc nieszczęśnika* - No, ten z pewnością miał pecha. - spoglądam na gościa, który wydziera mu z łap książkę - Nom, garnitur też weźmiesz? a nie, sorry, Dajmos weźmie. *opieram się tyłkiem o barierkę na werandzie i czekam, aż reszta będzie gotowa do wejścia* Erador - Czw 06.05.2010, 16:36:01 " />- Miło jest mieć świadomość, że jeśli mi się nieposzczęści, moje zwłoki zostaną przez ciebie ograbione. - zwracam się do Ukraińca. Ten krzyk był dość przerażający... Mam nadzieję, że razem sobie poradzimy. Tymczasem warto postarać się o dobrą opinię wśród grupy. Podchodzę do Nishiego i podpieram się rękami o ogrodzenie werandy. Opanowując drżenie głosu, rzucam dziarsko: - No, jesteście gotowi na wejście i rozpoczęcie prawdziwej zabawy? Jaquan - Czw 06.05.2010, 16:37:07 " />- Ja stoję tutaj... - Wzdycham ciężko nadal rozsądnie stając tak by ktoś widział co mam za plecami i jednocześnie chronić czyiś tyłek. - Zresztą Ney i tak by się nie przydał... Koty nie noszą takich rzeczy. - dodaję nieco luźniej. Domyślam się, że mają mnie za wariata ale cóż poradzić mogę się tylko pośmiać. Podchodzę w końcu w okolice trupa patrząc na inne szczegóły... A może miał odwrócić uwagę od czegoś istotniejszego? - To ich świat... Robią tu co chcą... A to raczej nie nasz poprzednik... - mówię po czym przechodzę w szeptaną rozmowę sam ze sobą. A raczej z Dajmoną... Gorin - Czw 06.05.2010, 18:45:03 " />- Bleć, patrzta na niego - Mówię do Mikołaja - Może Cię jeszcze pochować, jak kipniesz, co? - Przy okazji sprawdzam, co to za książka. - I jakie, kurwa, koty...? - mruczę pod nosem, żeby nikt nie usłyszał. Shar - Nie 09.05.2010, 13:47:41 " />Wbiegam na taras. Zwinnym ruchem siadam obok szkieletu. Przelatuję po pozostałych wzrokiem wzbudzającym lekki dreszcz, moje oczy wydają się puste. Po chwili delikatnym słodkim głosem mówię: - Chłopcy... uspokójcie się, proszę was. Napawajcie się tym pięknym miejscem. Po czym obejmuję czaszkę szkieletu rękami i przytulam ją do piersi. Zamykam oczy i zaczynam ją delikatnie głaskać. Po chwili odzywam się: - I co teraz...? Jesteśmy niczym, skazani na wieczną ucieczkę poprzez własne urojenia i nadzieję. Grunt to dotrwać do ostatniego przystanku i uwolnić swą umęczoną duszę. Oddać się w ramiona najwspanialszej kochanki - śmierci! Zachichotałam. Erador - Pon 10.05.2010, 17:59:27 " />- Wcale bym się nie obraził. - odpowiadam Siergiejowi. Następnie zwracam się do Holenderki - Koleżanko, zaczynam się ciebie obawiać. Co z tobą nie tak? Domyślam się, że dziewczynie jest wszystko jedno co robię - jeśli będzie chciała odpowiedzieć, zrobi to nawet, gdy będę rozmawiał z kimś innym. Podchodzę więc do Ukraińca i spoglądam mu zza ramienia na książkę. - O czym? Shar - Pon 10.05.2010, 20:39:32 " />Popatrzyłam maślanymi oczami na mężczyznę. - Mnie? Czemu? Tak w ogóle nie mów do mnie 'koleżanko'... to dziwnie brzmi. Mam na imię Jasmijn. Po czym serdecznie się do niego uśmiecham i wyciągam rękę w jego kierunku. Jaquan - Pon 10.05.2010, 20:48:19 " />- Nie jest dziwniejsza od reszty z nas, prawda Ney? - jak zwykle daję swoim towarzyszom powód do zastanowienia się nad moim stanem psychicznym. Milczę przez jakiś czas. - Jasneeee... Zobaczysz pewnie czekają nas jeszcze takie rzeczy, że zechcesz wrócić i przytulić się do tego szkielecika. - w moim głosie słychać wyraźną kpinę. Obserwuję wszystko ze spokojem. Podstawą jest nie dać się zwariować. - Masz rację Jasmijn... I tak w końcu czeka nas śmierć. Swojej się nie boję bo i tak wiem, że będzie samotna. Ale wolałbym ją spotkać z innego powodu niż nasz kościany przyjaciel. Alan Wolf - Wto 18.05.2010, 12:52:42 " />Zmarły człowiek - czy raczej to co z niego zostało - nie miał przy sobie nic oprócz książki, którą teraz na głos recytował Ukrainiec. Niewiele tego było, a większość i tak pokrywały plamy krwi. Z pierwszych kilku kartek nie dowiedzieliście się zbyt wiele, większa część była pokryta czerwonymi plamami. Jedynie pierwsza strona była cała, jakby ktoś specjalnie pozostawił ją czystą. Dziennik Michała Bay'a z podróży w Sen Szaleńca Z następnych stron udało się wam wydostać jedynie kilka słów Ed... ie wie co robi... miejsce mu nie słu... Marika próbuje go usp... James na wszystko się w... Z tej niewielkiej części zachlapanego krwią tekstu wynika, że w wyprawie brały udział co najmniej cztery osoby. Grupa niewiele mniejsza od waszej wyruszyła i raczej im się nie poszczęściło. Zimny pot wystąpił wam na plecach, a dreszcz wstrząsnął waszym ciałem. Przez wasze głowy przeleciała tylko jedna myśl... nie żyją... Ukrainiec przekartkował dziennik i natrafił na dosyć czytelny zapis poprzecinany gdzieniegdzie ciemnymi plamami. Coś nas goni... Nie mam pojęcia co to ale Edward nie za dobrze to znosi. Już wcześniej był walnięty a teraz... Następnych kilka linijek jest nieczytelne. Trafiliśmy do jakiegoś starego dworu. Z tego co udało się wywnioskować Jamesowi to chyba jakaś "sala prób" jak on to nazywa. W jego mniemaniu trafiają tutaj wszyscy początkujący. Z trupów znalezionych przy ścieżce wygląda na to że wielu już tu zostaje. Marika.... Dalsza część strony jest nieczytelna. Na następnej udało się wam jedynie odszyfrować takie słowa jak koszmar... to nienormalne Następna strona którą udało się wam odczytać była oznaczona numerem 35. Uciekliśmy. To coś zabrało Jamesa... słyszeliśmy jego krzyki... Jezu. Żołnierz Marines zabity przez jakieś bezimienne stwory... Nawet nie mógł się bronić. Edward coraz gorzej to znosi. Co chwile krzyczy i nie przestaje płakać... Marika obawia się o niego... Ja obawiam się o nas... Dalsza część tekstu zaplamiona jest czymś co na pewno nie jest krwią. Krew nie jest zielona... Da się to zabić. Nie wiem ile jeszcze się utrzymamy w tej bibliotece ale przynajmniej nie wezmą mnie żywcem. Nadal nie mogę się pogodzić ze śmiercią Edwarda... idiota... otworzył im drzwi... jedyne co usłyszałem to zapukali wypowiedziane przez niego... potem były już tylko krzyki... Marika znalazła starą lampę i paczkę zapałek. Niby niewiele ale człowiekowi od razu na duszy lżej się zrobiło... Ta strona opatrzona była numerem 40. Następna czytelna jaką udało się wam znaleźć miała numer 53 i była zarazem ostatnią. ...Boją się światła... Niestety nie za wiele nam go zostało... Z książek które tu znaleźliśmy dowiedzieliśmy się że wyjście z tego koszmaru znajduje się albo na strychu, albo w podziemiach posiadłości... Drzwi odpadają jedynym wyjściem jest okno... Mam skakać pierwszy... jeśli to przeżyję przyrzekam że zatłukę tych co to wymyślili........ Gorin - Wto 18.05.2010, 17:30:46 " />- Noo... Nieźle. Z tego wynika, że jak najszybciej powiniśmy znaleźć jakieś źródło światła. Jakieś pomysły? - popatrzyłem na towarzyszy, omijając wzrokiem Holenderkę, ta ćpunka i tak nic sensownego nie wymyśli. Jaquan - Wto 18.05.2010, 23:03:52 " />- Więc jednak trzymają tu dla ozdoby to co zostaje z naszych poprzedników. - obojętnie wzruszam ramionami. Patrzę na ukraińca jakby zastanawiając się nad odpowiedzią na jego pytanie. - Nie, póki co żadnych. Nie mamy zapałek, zapalniczek, latarek ani niczego w tym stylu. Gdybyśmy mieli jakiś porządny kawałek żelaza dałoby się rozpalić ognisko. Pod warunkiem, że mielibyśmy suche drewno, trochę chrustu i czas. Czyli zero pomysłów. Ani z mojej strony ani od Ney. - mówię wręcz beztrosko. Jednak cały czas uważnie obserwuję co dzieje się za plecami pozostałych mając nadzieję, że robią to samo. - Zresztą nie wiem na ile precyzyjne są zapiski starego uczestnika wobec naszych koszmarów... Erador - Wto 01.06.2010, 12:59:04 " />Ostro... to dopiero początek, a poprzednia "drużyna" już tu miała spore problemy". - Jestem ciekaw co z tą... Mariką? Wydaje się, że była tam najnormalniejszą osobą, ale sama chyba by nie przeżyła. Sprawdź, czy trup nie ma czegoś w kieszeniach, może jakieś zapałki się znajdą - zwracam się do Siergieja. Podchodzę do barierki werandy, po drodze chowając do kieszeni kilka walających się patyków i liści, po czym staram się kopnięciami złamać deski ją budujące (jeśli jest drewniana). - Na wszelki wypadek. Gorin - Wto 01.06.2010, 15:45:08 " />- No przecież patrzyłem. Nie ma kompletnie nic, tylko jakieś paprochy... - Po czym jednak podchodzę do ciała i jeszcze raz skrzętnię przeglądam kieszenie. Shar - Wto 01.06.2010, 20:52:10 " />- Norma, pojęcie względne - wzruszyłam ramionami po czym wstaję i obchodzę ich dookoła. - Noooo.... to co teraz cwaniaki? Za pomocą patyków można by spróbować wykrzesać ogień... lub dwóch kamieni... - mruknęłam. Soanseth - Wto 01.06.2010, 21:16:57 " />- Zamiast tego, ja wolałbym jednak wejść do tego śmiesznego domostwa. Podchodzę do drzwi i sprawdzam czy są otwarte, a jeśli nie, to badam również okna, o ile takowe są na parterze. - Jeśli zostaniemy tu, zginiemy. Jeśli wejdziemy do środka, to pewnie też, ale przynajmniej zaspokoimy moją i pewnie waszą ciekawość co do tego domu. Może być śmiesznie. Shar - Wto 01.06.2010, 21:23:29 " />- Coś w tym jest... Uśmiechnęłam się do niego serdecznie. - Wszystko jest lepsze od siedzenia tu w bezczynności. W końcu życie przecieka nam przez palce a czas przelewa się w klepsydrze wieczności.... Jaquan - Śro 02.06.2010, 11:24:33 " />Kiwam głową słysząc słowa japończyka i uśmiecham się lekko. - Tak. To logiczne podejście. Ney też tak uważa. - mówię spokojnie. Wszystko będzie lepsze od stania i czekania na śmierć... Shar - Śro 02.06.2010, 11:40:50 " />- Że kto? - spoglądam z zaciekawieniem na anglika i uśmiecham się do niego. Jaquan - Śro 02.06.2010, 11:47:32 " />- Mój Dajmon. A dokładniej Dajmona. Samoświadoma część mojej podświadomości. - wyjaśniam spokojnym choć lekko znużonym tonem. - Użyłbym dla jaśniejszego postawienia tej sprawy słowa Wyimaginowany przyjaciel ale niezbyt lubi to określenia. A poza tym nie oddaje to jej natury. - jeśli ktoś patrzy na mnie jak na czubka ignoruję to jak zresztą zwykle. Alan Wolf - Wto 15.06.2010, 12:31:54 " />Drewno poręczy pod butem Mikołaja nawet się nie łamało. Ono się darło, tak mocno było spróchniałe. Na broń się to nie nadawało ale jako rozpałka byłoby idealne. Siergiej ponownie przeszukał ciało nieszczęśnika i znalazł przy nim... Nic. Już miał podzielić się tą informacją z innymi gdy nagle zdaliście sobie sprawę z tego że jest niesamowicie cicho. Żadnych szelestów wywołanych wiatrem. Żadnych kroków. Jedyne co słyszeliście to bicie własnych serc, teraz jakby wzmocnionych, hipnotycznie uderzających z jednakową częstotliwością. Jednak nie czuliście się jak w hipnotycznym transie - wręcz przeciwnie - byliście niezwykle pobudzeni. Zdaliście sobie sprawę że jesteście obserwowani. Najbardziej odczuł to Nishi który podchodząc do drzwi zobaczył w nich dwie krwistoczerwone plamki światła. Wiele takich samych światełek pojawiło się naokoło was. Nie mieliście wątpliwości co do tego że plamki te są rzeczywiście oczami należącymi do wielu stworzeń. Oczy, a co za tym idzie istota przy drzwiach poruszyła się, zasyczała i odeszła, reszta jednak pozostała na swoich miejscach. Oznaczało to tylko jedno - żadnego odwrotu, tylko iście naprzód. Gorin - Wto 15.06.2010, 12:44:52 " />- Kurwa! Co to jest do cholery?! - Szybko klękam, biorę dwie drzazgi i zaczynam nimi energicznie pocierać o siebie, mając nadzieję na wywołanie żaru. - Może uda się rozpalić! Bierzcie się do roboty - Wołam panicznie. Soanseth - Wto 15.06.2010, 13:12:35 " />- To na nic. Jeśli chciałyby nas załatwić od razu, już dawno by to zrobiły. One chcą, zresztą tak jak i ja, żebyśmy weszli do tego domostwa. Ja nie mam nic przeciwko. Wyboru i tak nie mamy, no, chyba że chcecie zostać zabici przez to... coś. Pociągam za klamkę, o ile takowa istnieje, a jeśli to nic nie daje, próbuję wyłamać drzwi. Jeśli i to nic nie da, wchodzę oknem, tak po prostu. Erador - Wto 15.06.2010, 14:20:32 " />Patrzę na Nishiego jak na kretyna. - Może byś zaczekał chwilę?! Zbierzmy szybko trochę tego próchna, może w środku będzie coś, czym to zapalimy! - mówiąc to, ładuje drewno do kieszeni. - I ogarnij tę dziewczynę, przecież ona sama nie zrozumie, że trzeba brać dupę w troki. Jaquan - Wto 15.06.2010, 17:27:40 " />- Panie i panowie... Wygląda na to, że nasze koszmary zaczynają w końcu oddziaływać na naszych śmiałków. Pojawiają się pierwsze konflikty. - celowo nadaję swojemu głosowi ton prezentera durnych teleturniejów czy Reality show. Z dwóch powodów. Otrzeźwić panikujących i samemu nie zacząć panikować. Jednak wyraźnie nerwowe spojrzenia i pewne drżenie kończyn zdradzają mój niepokój. Choć to bardziej odruchy niż pełne odwzorowanie stanu umysłu. - Masz rację Ney... Za wcześnie na śmierć. Jeszcze nas nie zabiją... Jeszcze. - mówię półgłosem. - Nishi ma rację... To raczej rodzaj przypomnienia, że nie ma odwrotu i że lepiej byśmy nie czekali w jednym miejscu za długo. - mówię do wszystkich. Patrzę na polaka z dozą dezaprobaty. - Jeśli wszyscy będziemy mieli pełne ręce tego próchna raczej ciężko będzie otworzyć drzwi czy zrobić cokolwiek innego. Dwie osoby zupełnie starczą do tego celu. Na przykład ty i nasz ukraiński przyjaciel. - mówię po czym odwracam się do dziewczyny. - Chyba trzeba iść dalej Jasmijne. Czas zobaczyć co czeka nas dalej. Gorin - Wto 15.06.2010, 18:34:24 " />- Eee... No dobra - mówię już spokojniej, po czym pakuję ile wlezie tego drewna, ale nie przestaję pocierać 'wcześniejszych' kawałków. Shar - Śro 16.06.2010, 14:05:28 " />- Uroczo... Nie ma sprawy - zwracam się do Anthonego i uśmiecham się do niego. - Nikt mnie nie musi ogarniać! - krzyknęłam - doskonale rozumiem co się dzieje dookoła... czuję jak pracują ich trzewia, czuję jak czekają, one nie są głupie... Powoli sunę w stronę drzwi wyglądając niczym zjawa która dopiero po powstała zza grobu. Alan Wolf - Nie 27.06.2010, 20:56:05 " />Siergiej pocieraniem drewna nie wskórał nic oprócz powbijaniem sobie w dłoń kilku drzazg. Razem z Mikołajem pozbierali jak najwięcej się dało co jednak spowodowało dosyć dużym ograniczeniem w ich ruchach - w końcu nie łatwo coś zrobić taszcząc przy sobie stosy drewna. Nishi nie znalazł żadnych drzwi, nie miał więc za co złapać żeby ich otworzyć. Rama w której wcześniej tkwiły drzwi była swoistą bramą między krwiożerczymi bestiami czającymi się za waszymi plecami, które mimo waszego wzmożonego ruchu nie poruszyły się, a nieznajomymi ciemnościami w których mogły się czaić dużo gorsze "rzeczy". Spoiler:Coś takiego tylko drzwi wyłamane. Gorin - Nie 27.06.2010, 21:29:48 " />-A może obejdziemy tę ruinę i zobaczymy czy czegoś z tyłu nie ma? - mówię spokojnie, układając kawałki drewna w kieszeniach, tak, aby jak najmniej ograniczały moje ruchy. Erador - Pon 28.06.2010, 10:05:30 " />- Naprawdę chcesz zbliżać się do tych bestii i znikać na tyłach domu, bez drogi ucieczki? Myślę, że skoro już tu doszliśmy, to powinniśmy wejść do środka. Soanseth - Wto 29.06.2010, 10:44:38 " />- Chcesz zginąć? proszę bardzo, ale ja tam nie idę. *Opieram się barkiem o futrynę i czekam aż zaczną wchodzi, a wtedy ruszam do środka i ja* Jaquan - Wto 06.07.2010, 22:15:54 " />Idź przodem przyjacielu. Tym tam ten pomysł na pewno się spodoba. - uśmiecham się lekko. Odsuwam się lekko by przepuścić inne osoby. Sam wchodzę tuż za Jasmijne. - Nie Ney... Nie zginiemy tak łatwo. - zerkam za siebie patrząc na te dziwne istoty za nami. Nie chciałbym się z nimi spotkać. - Przerażające... Ale jest w nich coś pięknego... Alan Wolf - Nie 11.07.2010, 21:57:59 " />Weszliście do domu czując na plecach spojrzenia mrocznych stworów, które jednak nie poruszały się. Podłoga nieprzyjemnie skrzypiała wam pod stopami, chociaż niekiedy można było usłyszeć dźwięki nie pochodzące od waszych stóp. Przedsionek w którym się znajdowaliście musiał być niegdyś piękny, lecz teraz, zapuszczony i zdewastowany przedstawiał przerażający "wstęp" do czyhających was tu okropieństw. Pokój czy raczej korytarz miał jakieś 10 metrów długości i 2 wysokości. Był wąski, nie mogliście nawet iść obok siebie parami. Pierwszy szedł Mikołaj, zaraz za nim szła jedyna kobieta w drużynie. Następny był Anthony, Siergiej, a pochód zamykał Nishi, który ciągle czuł na plecach nieprzyjemny powiew powietrza ciągnący od wyłamanych drzwi. Korytarz kończył się zamkniętymi drzwiami wykonanymi z drewna (lub czegoś co na drewno wyglądało). Innych wyjść nie było. Ponownie usłyszeliście wrzask i stanęliście w miejscu jak na komendę. Było cicho, nie słyszeliście nawet własnych oddechów, które teraz przyspieszone i niespokojne powinny świszczeć w powietrzu. Nagle ciszę przerwała seria trzasków dochodzących gdzieś z końca waszego pochodu. Okazało się że to tylko Siergiej upuścił kilka kawałków drewna które rozsypały się po podłodze. Uspokojeni zaczęliście się odwracać aby podjąć przerwany marsz, gdy nagle usłyszeliście trzask dużo głośniejszy - tym razem z przodu was. Gdy wreszcie odwróciliście się do końca ujrzeliście że w drzwiach, które przed chwila były całe teraz widnieje spora dziura. Naokoło wyłomu widać było że drewno zostało podrapane, a w niektórych miejscach nawet nadgryzione. Coś za drzwiami musiało was zobaczyć przez otwór gdyż usłyszeliście cichy syk, a zaraz potem człapanie - jakby ktoś szedł po posadzce w mokrych budach. Kroki zaczęły jednak cichnąć, a po chwili znowu byliście pogrążeni w niczym nie zmąconej ciszy. Soanseth - Pon 12.07.2010, 08:49:25 " />*kontynuuje marsz, lecz wciąż nerwowo odwracam głowę, tak aby wiedzieć, czy zaraz mnie coś nie wpieprzy* - Miło sie robi. Przynajmniej teraz nie będę musiał wchodzić pierwszy, bo jestem na końcu - mówię z zadowoleniem - a wyboru jak nie było, tak nie ma. Erador - Pon 12.07.2010, 09:09:08 " />Ostro... Powoli cofam się od drzwi, najlepiej tak, by nie być pierwszym. - Halo, halo, mamy na pokładzie samobójcę? Może sprawdzi, co tam jest? - mówię roztrzęsionym głosem. Jaquan - Pią 23.07.2010, 09:30:09 " />- Na mnie nie liczcie. - na wszelki wypadek staję z tyłu by żaden mądry nie próbował mnie pchnąć jako "ochotnika". Obserwuję wszystko uważnie i staram się oddychać spokojnie. Nie dać się zwariować... Gorin - Nie 08.08.2010, 16:10:07 " />- Ehh, cholera. A nie można by razem się tam jakoś zmieścić? - patrzę pytająco po towarzyszach - Sam za chiny tam nie pójdę! - obracam nerwowo kawałek drewna w palcach. Shar - Śro 25.08.2010, 20:28:38 " />Wzruszam ramionami po czym powoli i delikatnie wykonuję kilka kroków do przodu. Rozglądam się na boki po czym przyglądam się uważnie drzwiom. Wbijam wzrok w dziurę jakby czekając na jakiś znak. - Masz mi coś do powiedzenia kochaniutki? Zachichotałam cicho, po czym na mojej twarzy pojawił się grymas bólu. Przekrzywiłam lekko głowę. Stałam tak przez chwilę aby zaraz po tym kucnąć. Podparłam się prawą ręką. Wszystkie mięśnie miałam napięte. Zachichotałam ponownie. Z lewego oka spłynęła mi samotna łza. Dźwięk uderzającej kropli o podłogę wydawał być się tak głośny jak uderzenie pioruna na pustkowiu. Alan Wolf - Nie 29.08.2010, 16:25:07 " />Wycofywanie się powoli z korytarza poskutkowało tylko tym że podeptaliście sobie palce u stóp. Po krótkiej szamotaninie uświadomiliście sobie fakt, iż korytarz jest zbyt wąski, żeby 2 osoby stały koło siebie, nie mówiąc już o przejściu w ten sposób choćby kawałka drogi. Drzwi za, jak i te przed wami pogrążone były w niczym nie zmąconej ciemności. Wszędzie panowała cisza. Nagle usłyszeliście, jakby coś ciężkiego uderzyło o podłogę gdzieś niedaleko Gorina. Przestraszony mężczyzna upuścił trzymane przez siebie drewno, co wywołało tylko jeszcze większy hałas. Erador poczuł, że coś mokrego ociera się przez chwilę o jego nogę, zaś Shar mogłaby przysiąść że przez chwilę poczuła szorstko - lepką "rzecz" na ręku, która najpewniej była językiem. Co dziwniejsze, nie widzieliście nic. Czuliście, że coś tam jest, jednak wasze zmysły wzroku nie rejestrowały żadnego ruchu. Po zasmakowaniu jedynej kobiety w waszej drużynie, nieznany stwór odszedł tak szybko jak się pojawił, przy akompaniamencie tupotu wielkich łap. Po chwili usłyszeliście trzask łamanego drewna, gdy drzwi, w których niedawno powstała dziura, zostały całkowicie wyłamane przez "coś" co przyprawiało was o ciarki na plecach. Gdzieś w głębi domu ponownie rozbrzmiał przeraźliwy wrzask. Erador - Pon 30.08.2010, 15:29:47 " />- Kurwa, co to niby miało być?! - krzyczę przerażony. Czym prędzej ocieram dotkniętą nogą o ścianę, by pozbyć się nieprzyjemnego uczucia. - Nie ma bata, ja nie idę pierwszy! Pieprzyć ten program, nie mam zamiaru ginąć na samym początku! Staram się jak najszybciej cofnąć do tyłu, by nie stać na przedzie, jednocześnie uważając, by nie wypuścić drewna. |
|||
Sitedesign by AltusUmbrae. |