ďťż
 
 
 
 

Wštki


[Arcania] Rozdarta Dziewica - Drewno o kamień (wojjoo)



wojjoo - Pią 11.06.2010, 15:43:06
" />Poniższy tekst jest tłumaczeniem angielskiego tłumaczenia opowiadania autorstwa Hansa Joerga Knabela pt. Holz auf Stein.

Stuk. Stuk-puk, stuk. Stuk.

Dwieście pięćdziesiąt osiem dni. Murdra zacisnęła szczękę tak mocno, że mogła usłyszeć, jak zgrzytają jej zęby. Przez dwieście pięćdziesiąt osiem długich, spędzonych w samotności dni nie słyszała dźwięku drewnianej nogi. Teraz rozbrzmiewała ona ponownie, ale rytm był nierówny.
Stuk. Stuk-puk, stuk. Stuk.

[http://images.iml.pl/crpg/arcania/opowiadania/wood1.jpg]

- Kryjówka nie jest najlepsza, nie? - przez ciemną jaskinię popłynął głos Rautera. - Jest wystarczająco duża, ale nie da się jej utrzymać. A wejście? Jasna cholera! Paladyn mógłby je znaleźć nawet z zamkniętą przyłbicą.
Murdra słyszała wypowiedź Rautera, ale słowa spływały po niej niczym liście podczas jesiennej burzy. Jedyne, na czym mogła się skupić, to rytmiczny dźwięk uderzeń drewna o kamień.
Stuk. Stuk-puk, stuk. Stuk.
- Rauter ma rację – zagrzmiał Grom, kuśtykając przez jaskinię.
Stuk. Stuk-puk, stuk. Stuk.
- Nie zależy mi na jej utrzymaniu – wtrącił Craglan. - Gdy tylko Lorn zadmie w swój róg, my łowcy zamierzamy wycofać się do lasów. Potrzebuję jedynie suchego i nierzucającego się w oczy miejsca do ukrycia paru cięciw i strzał.
- I pomyślałeś o magazynie Murdry w jaskini? - spytał Rauter.
Craglan wzruszył ramionami.
- Czemu nie? Moglibyśmy przetrzymywać je przy ścianie w głębi, za zapasami Murdry.
Murdra chciała się wtrącić, ale ciężki stąpanie drewnianej nogi wymiatało z jej mózgu każdą myśl.

Stuk. Stuk-puk, stuk. Stuk.

Minęło dwieście pięćdziesiąt osiem dni, od kiedy po raz ostatni usłyszała stukot drewnianej nogi na surowym kamieniu podłogi szynku. Przez dwieście pięćdziesiąt osiem dni odrzucała ból, usługiwała gościom dzień po dniu, noc po nocy, w samotności, bez męża, bez Belgora. Teraz, po całym tym czasie, drewniana noga Groma stopniowo usuwała jej kamienne postanowienie i wprowadzała smutek i ból do serca oraz oczu.

Craglan otarł z jej policzka łzę, położył dłoń na ramieniu i uśmiechnął się pokrzepiająco.
- Nie obawiaj się, Murdro – rzekł. - Myrtanianie nie ograbią Dziewicy. Co najwyżej zajmą twój dziedziniec i szynk, ale w końcu pomaszerują dalej, do Stewark albo do Tooshoo. Ale bądź pewna, że uderzymy dopiero wtedy, gdy będą odpowiednio daleko od tawerny.

[http://images.iml.pl/crpg/arcania/opowiadania/wood2.jpg]

‼Obawa, jak gdyby to o nią chodziło” - pomyślała. Nie czuła lęku, a jedynie smutek. Chciała krzyczeć na Craglana, wrzeszczeć jak bardzo musi być tępy i gruboskórny, by przyprowadzać razem ze sobą do jaskini kalekę, ale ból, który uderzał ją wraz z każdym krokiem drewnianej nogi Groma, ścisnął jej gardło, uczynił usta suchymi i nie pozwolił wyrzec słowa.
Stuk. Stuk-puk, stuk. Stuk.
Jedyne, co zdołała uczynić, to chrząknąć, by przeczyścić gardło, ale nadal żadne słowa nie przychodziły jej do ust. Router przemówił za nią.
- Wy, łowcy, naprawdę wierzycie, że Myrtanianie przybiją do brzegu w tym miejscu, tak?
Craglan zabrał rękę z ramienia Murdry i obrócił się do rozmówcy.
- A ty nie?
- Thorniara padła pół roku temu, od tego czasu nie widziałem choćby jednego Myrtanianina. A ty?
- Też nie – przyznał Craglan. - Ale chcę, żebyśmy byli przygotowani na wypadek, gdyby rzeczywiście przybyli do nas tą drogą.
‼Mężczyźni” - pomyślała Murdra. Mogą rozmawiać o wojnie, ale niczego nie rozumieją, absolutnie niczego. Przyjść do mnie razem z kaleką, pozwolić mu stukać w podłogę tą przeklętą nogą! Dręczący ją ból ustąpił miejsca wściekłemu gniewowi, który rozwiązał supeł w jej gardle.
- Wynocha! - wrzasnęła nagle.
Rauter i Craglan umilkli. Oczy obecnych spoczęły na Murdrze. Drewniana noga ucichła.
- Jeszcze przed momentem chciałaś pomóc – zaryzykował Craglan. Rauter i Grom nie ważyli się wykonać choćby najmniejszego ruchu.
- Skąd miałam wiedzieć, że przyprowadzisz tego kalekę?! - odkrzyknęła Murdra, wskazując na Groma. Bardzo dobrze wiedziała, jak bolesne jest określenie ‼kaleka” dla mężczyzny z drewnianą nogą. Klienci Rozdartej Dziewicy raz za razem torturowali Belgora tym słowem i Murdra była tą, która dodawała mu otuchy. ‼A kto mnie pocieszy?” - zapytywała się w duchu.
- Kaleka musi odejść – stwierdziła twardym tonem.
Grom nie wyrzekł ani słowa, ale Murdra widziała w jego oczach narastający ból. Craglan spojrzał najpierw na Murdrę, potem na Groma, w końcu jego wzrok spoczął na drewnianej nodze. Zrozumiał.
- Poczekaj na zewnątrz, Grom – rozkazał uprzejmym tonem.
Grom zawahał się na moment, następnie niepewnie, z załzawionym oczami i opuszczonymi bezwładnie rękami, przekuśtykał obok Murdry w stronę wyjścia.
Stuk. Stuk-puk, stuk. Stuk.
Przez króciutką chwilę Murdra czuła wzrastające w niej współczucie, ale pozostała zdecydowana, gdy z każdym krokiem Groma stukot jego drewnianej nogi rozbrzmiewał echem w jej uszach.
- Wynoś się! - krzyknęła za nim, gdy był już blisko wyjścia z jaskini. Pokuśtykał dalej, w wiszącą na zewnątrz mgłę.
Stuk. Stuk-puk.

[http://images.iml.pl/crpg/arcania/opowiadania/wood3.jpg]

Grom zamarł w pół kroku. Głęboki, żałobny dźwięk napłynął do jaskini z wybrzeża. Róg Lorna! Murdra rozpoznała go natychmiast.
Craglan rzucił swą pochodnię na ziemię.
- Gasić pochodnie! - zakomenderował, depcząc płomień ciężkimi buciorami. Murdrę otoczyły ciemności.
- Co z zapasami? - usłyszała pytanie Groma.
- Zapomnij o zapasach – odrzekł Craglan, gdzieś w pobliżu Murdry, ale poruszający się już w stronę wyjścia. - Wyślij Jilvie na plażę. Muszę wiedzieć, jak wielu ich jest. Każdy niech bierze, co może unieść. Ruszamy w lasy.
Dźwięk rogu Lorna ponownie potoczył się po jaskini.




Oceansoul - Pią 11.06.2010, 18:34:22
" /> Cytuj:



wojjoo - Pią 11.06.2010, 19:22:36
" />poprawione, dziękuję ślicznie.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szpetal.keep.pl
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • funlifepok.htw.pl

  • Sitedesign by AltusUmbrae.